21

448 50 22
                                    


Udało mi sie odepchnąć mężczyznę na dość sporą odległość, wyraźnie było widać że zdziwił sie moją siłą. Nie czekając na reakcje z jego strony odwróciłem sie i tak szybko jak potrafiłem uciekłem mu z pola widzenia. Stres dalej nie ustępował, panika coraz bardziej mnie ogarniała. W końcu stwierdziłem że jestem w dość bezpiecznej odległości, kontem oka zauważyłem dość małą dziurę w ziemi, małą ale wystarczającą bym mógł wcisnąć sie w nią. Wszedłem w otwór w ziemi, był tam niewielkie pomieszczenie. Byłem niemal pewny że musiała być to jakaś nora lisa albo innego zwierzęcia ale nie przeszkadzało mi to. Ważne że byłem bezpieczny i nikt mnie tu nie znajdzie. Wyciszyłem swoją chakre tak jak tylko potrafiłem z nadzieją że on mnie nie znajdzie. Nie chciałem w tej chwili widzieć tego człowieka, zawsze jak mam z nim jakiś kontakt nawet wzrokowy wspomnienia wracają i nie jestem w stanie nic zrobić, panika zawsze bierze nade mną kontrolę. 

Wpatrywałem sie w wyjście z nory jakbym wiedział że ktoś za chwile może sie tam zjawić. Z moich oczu już od dłuższego czasu spływały łzy i nie zamierzały przestać wypływać. Podkuliłem nogi i objąłem je rękoma, ze stresu zacząłem bujać sie na boki. Myślałem że będzie dobrze, ale dalej nie potrafiłem sie uspokoić. Nie wiem ile czasu spędziłem w tym miejscu ale dalej nie miałem zamiaru wychodzić. Nawet nie wiem kiedy mój stres zniknął i zrobiłem sie bardzo senny, szybko oddałem sie uczuciu senności i odpłynąłem 





Pov Kakashi:


Obezwładniłem blondyna przygniatając go do ziemi. Jego pomysł był nienajgorszy ale nie udało mu sie mnie podejść. Nim zdążyłem wymyślić ciekawy pomysł na chwilowe zatrzymanie dzieciaka zostałem odepchnięty z ogromną siłą. Odrzuciło mnie na kilka metrów a sam wylądowałem na ziemi z mocnym bólem klatki piersiowej w którą zostałem kopnięty. Aż dziwne że dopiero co początkujący genin i do tego tak chudy ma w sobie tyle siły. Nie zdążyłem zrobić nic a chłopak z tak samo dużą prędkością co jego kopniak zaczął uciekać. Niesamowite że w takim wieku był tak sprawny fizycznie. Ciekawi mnie co ten dzieciak jeszcze potrafi.

Podniosłem sie otrzepując piach z ubrań i znów stanąłem pod drzewem czekając na kolejne ataki, może i są najlepsi w swoim roczniku ale nie rozumieją dalej nie rozumieją motywu testu z dzwoneczkami. Długo nie musiałem czekać i zostałem zaatakowany przez młodego Uchihe, jego ruchy były przemyślane nie miał na celu mnie tylko dzwoneczki u mojego boku. Nawet nie pomyśleli o współpracy co było ich błędem. No niestety, kolejnych będe musiał oblać.

Po dość długiej wymianie ciosów z Sasuke i Sakurą która dołączyła sie do walki w trakcie zadzwonił budzik oznaczający koniec czasu. Dzieciaki przestały atakować a ja z triumfalną miną sięgnąłem po dzwoneczki i potrząsnąłem nimi. 

-Koniec czasu, niestety ni udało wam sie ich zdobyć  -Spojrzałem na zawiedzione miny dwójki geninów wypatrując blondyna którego nie było z nimi. Prawdę mówiąc nie widziałem go od kąd uciekł po nieudanej zasadzce. 

-Widzieliście Naruto? -Spytałem zmieszany brakiem chłopaka

-Nie widziałem go odkąd wymyśliliśmy plan. -Stwierdził Uchiha. Jaki plan miał na myśli? Czyżby jednak planowali współpracować

-Jaki plan -Spytałem zaciekawiony

-Nieważne, i tak sie nam nie udało -Stwierdził obojętnie Uchiha

-Znajdźmy go i dopiero wtedy pójdziemy zjeść i omówimy ten egzamin w całej grupie -Stwierdziłem i bez słowa ruszyłem w strone w którą uciekał chłopak gdy go ostatni raz widziałem.




Pov Naruto:


Obudziłem sie słysząc jak ktoś mnie woła. Było dość zimno, w końcu byłem w jakiejś dziurze. Chciałem oprzeć ręke żeby wychylić sie z jamy ale nim oparłem sie na niej poczułem coś dziwnego. Było to ciepłe mięciutkie futerko. Spojrzałem zdziwiony w to miejsce i zobaczyłem tam niewielkiego śpiącego liska

-Hej malutki,  nie bałeś sie spać obok mnie? -Spytałem nie oczekując reakcji ze stony zwierzaka, ten jednak sie ruszył, wychylił nosek spod futerka i spojrzał na mnie. Powoli wstał i ułożył sie na moim brzuchu 
-To chyba była odpowiedź -Zaśmiałem sie cicho a zwierzak dalej zapadł w sen

Głos który mnie woła zaczął być coraz głośniejszy co oznaczało że osoba zbliża sie do tego miejsca. Po dłuższym nasłuchiwaniu dowiedziałem sie czyj głos to był. Zdjąłem liska z siebie kładąc go obok, ten spojrzał sie na mnie przekręcając głowe w bok jakby mnie pytał co robie. 

-Przepraszam malutki, musze już iść -Powiedziałem cicho i wyszedłem z norki




Rozdział nie jest jakiś mega długi ale jest. Dzięki za przeczytanie i widzimy sie w piątek

Naruto... Proszę... Zostań z nami!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz