28

417 47 29
                                    


Obudziłem się i od razu zerknąłem na zegarek. Ze zdziwienia aż podniosłem sie do siadu patrząc z niedowierzaniem na przedmiot ukazujący godzinę 13:34, nie mogłem uwierzyć że spałem tak długo, szybko jednak się ogarnąłem i biorąc po drodze ciuchy  poszedłem do łazienki się przebrać. Z racji mojego wcześniejszego stanu Kakashi dał nam dzisiaj dzień wolnego więc mogłem na spokojnie zjeść i iść pod wieczór potrenować z Kuramą, swoją drogą dawno tego nie robiłem. Zawsze coś wypadało i musiałem to przełożyć więc to chyba najwyższa pora na wznowienie treningu.
Wszedłem do kuchni żeby zjeść na szybko ramen lecz to co tam zastałem zdziwiło mnie. Sasuke stał przy kuchence na której postawiony był sporawy garnek a w powietrzu unosił sie przyjemny zapach. Szybko przypomniałem sobie co było ostatniej nocy. Uchiha został na noc, i do tego zmusił mnie do spania z nim w jednym łóżku. Na samom myśl o tym zrobiło mi sie gorąco a poliki lekko zapiekły. Złapałem sie rękoma za twarz próbując sie ogarnąć lecz akurat wtedy Uchiha musiał na mnie spojrzeć

-Co ty robisz -Zaśmiał sie lekko na co spanikowałem i szybko opuściłem ręce

-N-nic takiego -Powiedziałem odwracając twarz w bok by nie patrzeć na chłopaka

-Uroczy jesteś jak tak robisz -Powiedział cicho

-Co? -zapytałem

-Nic -Odpowiedział od razu jakby dopiero teraz zrozumiał co powiedział i odwrócił wzrok w strone garnka 

-Co gotujesz -Spytałem podchodząc bliżej i siadając przy stole

-Rosół -Odpowiedział i wyłączył gaz 
-Nie wiedziałem co lubisz poza ramen, więc pozwoliłem sobie wybrać nasz obiad

-Czemu poza ramen? Mam jeszcze spory zapas

-Dawno nie widziałem żebyś jadł coś poza nim, zakładam że od tragedii mojego klanu jesz tylko to, ramen nie jest zdrowy by jeść go codziennie

-Wole ramen -Oburzyłem sie

-Nie przesadzaj -Powiedział i położył przede mną miskę z zupą.

-Dzięki 









GDZIEŚ DALEKO POZA KONOHĄ 



Jesteś zbyt pewny siebie Uchiha Itach -Powiedział mężczyzna o długich czarnych włosach

-Przekonamy sie, jeśli mnie chociażby draśniesz -Odpowiedział mężczyzna w czarnym płaszczu z czerwonymi chmurkami


Walka rozwinęła sie niesamowicie. Ani jeden ani drugi z mężczyzn nie miał ochoty przegrać tej walki, jednak zwycięzca jest tylko jeden. Słabszy musi ponieść porażkę. Po długim czasie gdy Orochimaru, bo tak nazywał sie drugi z walczących był na przegranej pozycji, zaczął zapadać sie pod ziemie.

-Jesteś silny Itachi, wygrałeś. Na moje szczęście jest jeszcze jedna osoba mająca oba sharingany -Spojrzał sie chytrze na Uchihe i zniknął w ziemi całkowicie. 

Sharinganowiec wiedział co to oznaczało, wąż z którym miał okazje walczyć jeszcze chwile temu chce zapolować na jego brata, a ten nie jest jeszcze w stanie sie sam obronić. Nie mógł tego tak zostawić, miał jednak asa w rękawie który mógł pomóc mu obronić ostatniego członka jego rodziny, a był nim nikt inny jak Uzumaki Naruto, chłopak z pozoru słaby i przygłupi, skrywający w sobie potencjał jakiego wielu mogłoby tylko zamarzyć.






POWRÓT DO KONOHY 



Zjedliśmy obiad przygotowany przez Sasuke i rozstaliśmy sie, chłopak musiał zrobić zakupy a ja miałem zamiar dzisiaj mocno potrenować by nadrobić czas którego straciłem ostatnio dużo, od razu po oddaleniu sie Uchihy wyszedłem na "swoje" pole treningowe chwytając jeszcze po drodze zwój zawierający wskazówki do nauczenia sie techniki której chce sie nauczyć

-KURAMA NO WEŹ NIE ŚPIJ -Krzyknąłem w umyśle żeby lis w końcu sie obudził
-PRZYDAJ SIE W KOŃCU NA COŚ A NIE TYLKO TAM ŚPISZ -Znów sie wydarłem by upewnić sie że lis już nie śpi

-Nie wrzeszcz tak -Powiedział zaspany 

-To nie spij -Odpowiedziałem od razu

-Na co ci jestem potrzebny -Spytał z nadzieją że może jednak sobie pośpi

-W tym zwoju nie ma praktycznie nic opisane, jakby nie dało sie tej techniki nauczyć

-Były tylko dwie osoby które opanowały ją, czego sie po tym spodziewasz? Że napiszą ci krok po kroku co masz zrobić? 

-Mówiłeś że widziałeś tego całego Jiraye jak uczył sie od mojego ojca, co on robił żeby sie tego nauczyć?

-pamiętam coś jak trenował najpierw z rozbijaniem balona,  a potem coś z piłką -Stwierdził niezrozumiale 

-Bardzo mi pomagasz wiesz? 

-Jesteś głupi czy jak? Musisz sam wymyśleć jak to opanować, Czwarty sam ją wymyślił, za to żabi pustelnik Sam ogarną jak sie jej nauczyć, dorównaj im a będziesz bliżej ucieczki z wioski

-Głupi lis -Stwierdziłem i zacząłem znów czytać zwój

Udało mi sie zdobyć kilka balonów, nie były one może nowe, i były już nadmuchane i znalezione w śmietniku ale chociaż były, miałem rozbić balona, zakładam że nie chodzi tu o zwykłe rozbicie go, musze użyć chakry. Tylko jak to zrobić by ten sie pękł. Chwile główkowałem, próbując ogarnąć o co z nim chodzi w końcu jednak udało mi sie. Balon wybuchł roznosząc przy okazji echo na sporą część lasu. Zadowolony z siebie dopiero zdałem sobie sprawe że jest już ciemno. Chciałem kończyć trening i wyradzać już do domu ale za sobą usłyszałem czyjś głos

-Brawo -Powiedział znajomy głos

-Itachi -Ucieszyłem sie na myśl o nim

-We własnej osobie -Zeskoczył z drzewa stając naprzeciw mnie.

-Co tu robisz? Nie miałeś dawać mi znać dzień przed jak będziesz w konoshe?

-Tak, ale mam pilną sprawe do ciebie -Powiedział
-Nie może to poczekać i jest to bardzo ważne

-O co chodzi -Spytałem zmartwiony, coś mi nie grało w jego tonie głosu

-Chodzi o Sasuke -Powiedział a ja lekko sie spiąłem















Naruto... Proszę... Zostań z nami!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz