Wybiegłem z akademii i szybko wróciłem do domu. Odkąd zacząłem udawać idiote nie musze aż tak obawiać sie że coś mi sie stanie. Ludzie zaczęli traktować mnie bardziej że tak powiem, przyjaźnie? Ale wracając, wyciągnąłem już wcześniej przygotowane farby i wyruszyłem w dalszą podróż a miejsce docelowe to głowy Hokage. Czasem to udawanie jest fajne, "ozdobiłem" głowy i szybko uciekłem z miejsca zbrodni. Udałem sie na pole treningowe by poćwiczyć Kuramą. Treningi z nim są okropnie męczące ale zacząłem zauważać u siebie ogromne zmiany.
Wróciłem do domu i szybko przebrałem sie. Dzisiaj piątek i umówiłem sie z Sasuke na nocowanie u niego. Wyszedłem z domu. W drodze jeszcze wszedłem do sklepu i "wesoło" kupiłem trochę słodyczy na nocke. Wparowałem głośno do sklepu, na twarzy kasjerki było widać podirytowanie ale nie chciała znów ryzykować sytuacją z poprzedniego obsługiwania mnie.
Byłem już niedaleko dzielnicy Uchiha, z okna jednego z budynków zaczęło coś spadać. Zanim dostałem w głowe złapałem przedmiot a ten rozbił mi sie w locie w rękach. Była to jakaś doniczka, pokaleczyła mi troche ręke, nie przejąłem sie tym, spojrzałem sie na okno z którego wypadła ta doniczka. Z niego wyglądała zadowolona kobieta. Nawiązałem z nią kontakt wzrokowy i sie wyszczerzyłem. Uśmiech z jej twarzy zniknął i podirytowana zamknęła okno trzaskając nim.Wszedłem do domu i od razu udałem sie do łazienki żeby przemyć ranę. Rozejrzałem sie po pomieszczeniu i nie znalazłem żadnych bandaży. No tak, nie jestem u siebie. Udałem sie do salonu gdzie zastałem ciocie Mikoto
-Hej ciociu! Macie może jakieś bandaże? Zraniłem sie po drodze i chciałbym owinąć rane -Spytałem radośnie
-Jasne, pokaż gdzie sie zraniłeś. -Podeszła do mnie a ja wyciągnąłem zranioną ręke. Na dłoni była dość głęboka rana.
-Jezu, Naruś jak to sobie zrobiłeś? -Spytała sie kobieta-Potknąłem sie, no a tam leżało szkoło -Szybko wymyśliłem jakąś historyjke. Nie chce jej męczyć, mimo że nie znam jej długo jest dla mnie ważna
-Hm? Serio? Ty to masz pecha -Powiedziała i poczochrała mnie po głowie.
-Chodź opatrze ci tą ręke. -Udaliśmy sie do kuchni i moja dłoń została opatrzona.-Dziękuje! Ide do Sasuke -Pożegnałem sie z ciocią i udałem sie do pokoju Sasu
Chłopak leżał na łóżku, chyba spał. Postanowiłem go obudzić.
Zacząłem biec i rzuciłem sie na chłopaka przygniatając go, od razu sie obudził i zepchnął mnie z łóżka-Jesteś głupiiiiii -Powiedział zaspany jeszcze chłopak
-Przynajmniej nie spycham ludzi z łóżka! -Odpowiedziałem udając obrażonego a ten spojrzał na mnie smutnym wzrokiem
-Znowu zaczynasz? Odpuść to
-Nie -Złożyłem ręce na piersi i odwróciłem sie do niego tyłem
-Tak chcesz sie bawić? -Czarnooki wstał z łóżka i przytulił mnie od tyłu
-Dalej jesteś obrażony?-Tak! -Powiedziałem powstrzymując śmiech. Od razu pożałowałem tych słów Uchiha zaczął mnie łaskotać. Nie zdołałem ustać na nogach i chwile później znaleźliśmy sie razem na podłodze. Nie mogłem przestać sie śmiać, ledwo co nabierałem powietrza ale chłopak nie dawał mi odetchnąć.
-Z... Zostaw -Ledwo wypowiedziałem przez śmiech-A Odobraziłeś sie?
-Nie
-Nie dawał mi spokoju, ledwo wychaczyłem wzrokiem poduszkę leżącą na podłodze która pewnie spadła jak rzuciłem sie na Sasuke. Ostatkami sił złapałem ją i zacząłem uderzać w chłopaka. Przestał mnie łaskotać a ja odetchnąłem z ulgą ale po chwili zaczęła sie największa wojna na poduszki.
Nasze wygłupy zakończyły sie tym że jedna poduszka skończyła swój żywot, pękła w pół podczas naszej walki (rip dla poduszki zostawmy dla niej znicz [*] spoczywaj w pokoju biedna poduszeczko) Gdyby nie to że ciocia zawołała nas na kolacje nie wiem czy z tej poduszki coś by zostało
Krótki ale jest, Nie spodziewałem sie że dacie rade dobić te 10 gwiazdek. Do zobaczenia w następną środe
CZYTASZ
Naruto... Proszę... Zostań z nami!
FanfictionKolejne z wielu opowiadań o Naruto To jest zmieniona i nieco poprawiona wersja mojej książki o tej samej nazwie Nie będe za dużo zdradzać nowym czytelnikom ale ujme to w kilku zdaniach Naruto jest gnębiony przez mieszkańców konoha, poznaje Kyuubiego...