9

503 52 9
                                    

Mężczyzna o randze Jonin podążał w strone głównej siedziby Hokage. Wracał z bardzo wyczerpującej i długiej misji więc chciał szybko zdać raport i w końcu odpocząć. By dotrzeć do celu szybciej poruszał sie skacząc po dachach wyższych budynków. W końcu dotarł, zeskoczył na główną droge, została mu ostatnia prosta i miał być na miejscu lecz coś przeszkodziło mu w planach szybszego odpoczynku. Nie zdążył zrobić kroku i wylądował na ziemi. Spojrzał sie na osobe która w niego wbiegła, dziecko wydawało mu sie bardzo znajome. Nie tylko znajome bo i też dość podejrzane. Nie udało mu sie wychwycić że dziecko na niego biegnie, chakry też nie dało sie wyczuć aż do bliskiego spotkania z chłopcem. To wydawało sie bardzo dziwne względem kakashiego, ten jednak postanowił to olać. Blondwłose dziecko spojrzało sie na niego i chciało przeprosić, lecz nie zdążyło wypowiedzieć słowa a w jego oczach wymalowała sie panika. Chłopiec szybko zerwał sie na nogi i zaczął biec dalej, Kakashi zdążył tylko wstać i koło niego przebiegło jeszcze kilkoro shinobi którzy najwyraźniej sie spieszyli. Połączył fakty ze sobą i także dołączył sie do gonitwy, długo jednak biec nie musiał. Trójka shinobi prawdopodobnie chuuninów stanęła przy leżącym chłopcu. Dziecko nie stawiało już oporów jakby wiedziało  że przez to może być jeszcze gorzej. Chłopak został przygnieciony przez jednego z mężczyzn wtedy Kakashi chciał zareagować. W tym czasie kiedy zamaskowany szedł w ich strone Uzumaki zdążył wyłapać go wzrokiem. Spojrzał na niego, na zbliżającego sie zamaskowanego człowieka, w tamtej chwili panika go ogarnęła. Zaczął sie wyrywać z całych sił ale był na to za słaby, udało mu sie jednak ugryźć mężczyzne który go trzymał a ten gwałtownie zaskoczony go puścił. Chciał go od razu złapać i odegrać sie za to ale spanikowany blondyn był już daleko. Hatake bardzo to zdziwiło, niby takie dziecko ale udało mu sie jednak uciec przed tymi shinobi. Jonin jednak nie odpuścił sprawy mimo że to interesujące dziecko było już bezpieczne. 



Pov Naruto.

Było blisko ale udało mi sie uciec. Gdy tylko mężczyzna mnie puścił zacząłem uciekać z nadzieją że ON mnie nie złapie. Minąłem budynek hokage i skręciłem w jedną z ciaśniejszych uliczek. była tam niewielka zapita deskami dziura w ścianie. Wyjąłem te kilka desek i wszedłem do środka a deski zastawiłem tak jak były. Znalazłem sie w niewielkim ciemnym pomieszczeniu. Było ono puste i wyglądało na dawno opuszczone. jednak tak nie było. Zwykle jak uciekałem przed ludźmi to przychodziłem właśnie tu albo do miejsca gdzie miałem udać sie na samym początku ucieczki. Tu mnie nie znajdą, a nawet jeśli to szpara w dziurze jest tak ciasna że żaden z nich by sie tam nie zmieścił. Postanowiłem że zanim pójdę do hokage chwile ochłone, moje serce waliło jakby chciało zaraz wyskoczyć, byłem dalej przerażony ale też zadowolony, w końcu udało mi sie przed nimi uciec, nie tylko przed tą trójką ale przed tym pechowym mężczyzną.

Oddech w końcu wrócił mi do normy i wyszedłem z kryjówki. Szybko udałem sie pod budynek i wszedłem do środka.  Zapukałem i słysząc pozwolenie wszedłem do środka.

-Witaj staruszku -Powiedziałem cicho
-Przyszedłem po pieniądze -Dodałem i czekałem aż starzec zwróci na mnie uwage. Mężczyzna czytał jakieś dokumęty i jedną ręką sięgnął do szuflady wyjmując woreczek z pieniędzmi i położył je na biurku. W tym czasie najwyraźniej skończył czytać  ponieważ skierował swój wzrok na mnie. Spojrzał sie zdziwionym wzrokiem lustrując mnie całego

-Coś sie stało Naruto? Jesteś cały brudny -Spytał

-Nie! Wywaliłem sie tylko -Powiedziałem żywiej i zaśmiałem sie głupkowato. Uwierzyłby mi gdyby nie fakt że ktoś zapukał. W międzyczasie zabrałem z biurka pieniądze i chciałem wychodzić

-Wejść -Powiedział Hiruzen i do pomieszczenia wszedł ten sam mężczyzna  na którego wpadłem, szybko chciałem go wyminąć i wyjść. Chciałem teraz znaleźć sie jak najdalej od niego. 

-Chłopcze -Powiedział kiedy koło niego przechodziłem. Udawałem że nie słysze i chciałem wyjść ale ten złapał mnie za ramie, Wzdrygnąłem sie, znów poczułem to uczucie bezradności, nie mogłem nic zrobić. On jednak zauważył moje zachowanie i cofnął swoją ręke. Byłem niemal że pewny że gdyby nie Hokage mógłbym mieć przesrane. 

-Coś sie stało Naruto? -Z czarnych myśli wyrwał mnie starzec 

-Nie wszystko porządku! -Krzyknąłem i wybiegłem 



Pov narrator:



-Wzywałeś Hokage-sama? -Spytał brązowowłosy mężczyzna

-Tak, mam do ciebie wielką prośbę Iruka -Stwierdził
-Uczysz pewnego chłopca, Nazywa sie on Uzumaki Naruto -Zaczął starszy

-Tak, o co chodzi? Ten bachor znowu coś zmalował? -Spytał sie lekko oburzony, Hokage nieco zdziwiony reakcją Umino westchnął a jego wzrok powędrował wyżej, skiwnął lekko głową jakby dawał znać a z sufitu zeskoczył Kakashi.
-Kakashi-san? -Zdziwił sie

-Pewnie jesteś zdziwiony czemu poruszamy jego temat,  -Stwierdził zamaskowany
-Napotkałem sie dzisiaj na twojego ucznia, goniło go trzech shinobi z zamiarem poznencania sie nad nim

-W końcu to dziecko ma w sobie Demona - Nauczyciel powiedział cicho
-Ale co to ma wspólnego ze mną?





-Pov Naruto


Po wizycie u Hokage udałem sie od razu do Ichiraku ramen, chciałem zapłacić za wczorajszy ramen, po drodze jeszcze zaszedłem do sklepu żeby od razu kupić zapas jedzenia (czyt: zapas ramenu). Wszedłem do sklepu i zobaczyłem Uchihe który najwidoczniej też robił zakupy. 

-Hej Sasuke -Podszedłem do niego z nadzieją że ma już lepszy humor niż w szpitalu. Ten jednak spojrzał na mnie, odwrócił sie i i zaczął iść w drugą strone.

-Zostaw mnie w spokoju Uzumaki, nie mam siły sie z tobą użerać -Nadzieja matką głupich, popatrzyłem na niego chwile, pierwsza moja myśl była że może jednak pójdę za nim i chociaż poproszę o wyjaśnienia. Szybko jednak przegoniłem tę myśl. Sam w końcu powiedział że mam go zostawić. Już nic dla niego nie znacze to po co mam cokolwiek robić? Wziąłem szybko to po co przyszedłem i udałem sie bez życia do kasy. Nie obchodziło mnie już udawanie głupka, ludzie i tak mnie tak postrzegają więc raz sie nic nie stanie. A jednak sie myliłem, podszedłem spokojnie do kasy, kobieta spojrzała sie na mnie z pogardą

-Demon nie w nastroju widze? -Zakpiła
-Wymiataj stąd bachorze! Demonów tu nie obsługujemy. -Nie miałem już siły sie kłócić więc położyłem ramen na kasie i wyszedłem ze sklepu. Zakupy przecież zawsze moge zrobić kiedy indziej. Teraz chciałem znaleźć sie jak najszybciej w moim łóżku.




Mój móżg którego nie mam ostatnio nie współpracuje ale skleiłam jakoś ten rozdział. Ale spokojnie, wstawie te 3 rozdziały jak obiecałem


Naruto... Proszę... Zostań z nami!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz