•69•

813 34 368
                                    

Pov. Niemcy
Obudziłem się wcześnie rano a obok mnie znajdowała się pielęgniarka.

-[Pielęgniarka] Oh nie chciałam pana obudzić.-zaśmiała się cicho.

-[Niemcy] Nic się nie stało.

Spojrzałem w bok, Polen jeszcze spał, odgarnąłem włosy które spadły na jego twarz po czym znów odwróciłem się do pielęgniarki.

-[Niemcy] Wiem może pani jak u malucha?

-[Pielęgniarka] Z tego co wiem to wszystko jest dobrze.-uśmiechnęła się delikatnie.- A u narzeczonego dobrze? Bo byłam tu kilka razy ale nie chciałam was budzić.

-[Niemcy] Raczej się na nic nie skarżył, szybko poszedł spać.

-[Pielęgniarka] Dobrze to ja zaraz przyniosę śniadanie.-uśmiechnęła się po czym wyszła z pomieszczenia.

Wstałem z łóżka aby trochę rozprostować nogi. Wyszedłem z pomieszczenia i podszedłem do automatu do kawy, kupiłem sobie kawę po czym wróciłem do młodszego. Przydałoby się powiadomić o wszystkim Węgra, w tym celu wyciągnąłem telefon i wybrałem numer, ten po chwili odebrał.

~[Węgry] Halo?-usłyszałem trochę zaspany głos.

-[Niemcy] Cześć Węgry, obudziłem cie?

~[Węgry] Nie, przed chwilą wstałem, co tam?

-[Niemcy] No chciałem powiedzieć że wczoraj Polen urodził.-wziąłem łyk kawy.

~[Węgry] Już?! To chyba trochę za wcześnie.. a wszystko dobrze?

-[Niemcy] Tak, z tego co wiem od pielęgniarki to z dzieckiem dobrze, a Polen jeszcze śpi.

~[Węgry] To wpadniemy tam jakoś po obiedzie.

-[Niemcy] Pewnie.

~[Węgry] To do zobaczenia.

Rozłączyłem się po czym odłożyłem telefon na szafce, spojrzałem na młodszego który siedział pół przytomny na łóżku.

-[Niemcy] Dzień dobry.-zaśmiałem się.

-[Polska] Z kim rozmawiałeś?

-[Niemcy] Z Węgrem. A jak się czujesz?

-[Polska] Nie najgorzej.-przetarł oczy.

Po jakimś czasie pielęgniarka przyniosła śniadanie dla Polen'a, No wyglądem nie zachęcało.

-[Polska] Wow luksusowo, dostałem kromkę suchego chleba a obok jakieś coś co chyba żyje i zaraz mi z tego talerza ucieknie.. żadnej herbaty nawet nie dali..

Chciałem coś powiedzieć ale nagle ktoś wparował do pomieszczenia, była to oczywiście Włochy.

-[Włochy] Dzięki Bogu nic ci nie jest, żyjesz.

-[Polska] Czemu miałbym nie żyć?-zaśmiał się cicho.

-[Włochy] Nie bo to trochę moja wina że tak szybko to wszystko się zadziało..

-[Polska] Nic się nie stało Włochy.-uśmiechnął się delikatnie.

Kobieta usiadła na kawałku łóżka po czym przytuliła młodszego.

-[Włochy] Fuj co to jest.-wskazała na talerz.

-[Polska] Moje śniadanie..

-[Włochy] No na twoim miejscu bym tego nie jadła, weź fuj. Ale nie martw się, ciocia Włochy jest przygotowana.-uśmiechnęła się szeroko.

Kobieta wyciągnęła z torebki pojemniczek z kanapkami które wyglądały o wiele lepiej od tego co dostał Polen.

-[Włochy] Mam kanapeczki z warzywami, do tego przyniosłam owocki i soczek pomarańczowy, mam też herbatę w saszetkach.

~Doktorek~GerPolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz