#60 wybierz mądrze.

343 33 14
                                    

- Zeke... Co ty tu robisz.

- przyszedłem cię odwiedzić, nie można? Ah.. czyli plotki były prawdziwe , pamiętasz już wszystko?

- tak..

- to co ty dalej tu robisz?

- jak to co.. mieszkam? Z moją rodziną.

- Eren! Ja i rodzice jesteśmy twoja rodzina! Nie on.

- Zeke.. nie wiem o co ci chodzi ani czemu tak bardzo nienawidzisz Leviego ale..

- Eren chcę byś był szczęśliwy i bezpieczny, a ten gnojek ci to zabiera.

- pieprzysz. Jeśli chcesz mojego szczęścia, zostaw nas w spokoju i nigdy więcej nie wracaj.

- ajajaj .. Eren ty chyba nie zrozumiałeś swojej pozycji.. to nie ty tu stawiasz warunki.. - uśmiechnął się podle łapiąc mnie za ramię. - mogę wejść?

- wolał bym nie. - stanąłem bardziej w drzwiach by ten nie wchodził.

- chodzi o wasze dziecko? Nic mu nie zrobię, chcę tylko pogadać.

- skąd wiesz o..

- mam swoich informatorów. - wepchał się do środka odpychając mnie od drzwi.- no no.. ładnie się tu urządziliście...

- Zeke wyjdź.

- hm? A to ładnie tak wyganiać brata?.

- porostu wyjdź.

- eh.. no dobrze.. ale ty pójdziesz z mną.

- nigdzie nie idę.

- a więc tak się sprawy mają.. Dobrze. W takim razie.. dam ci wybór.. odpowiedź możesz mi dać do końca tygodnia.. albo idzesz z mną o wracasz do domu.., albo sprzątniemy najpierw dawną rodzinkę Leviego a zaraz potem go i Kazume.

- skąd ty..

- aaaa , mówiłem , że mam sowich informatorów. Teraz posłuchaj mnie uważnie. W niedzielę, jeśli chcesz by całą 4 przeżyła i mogła dalej wieść szczęśliwe życie, musisz zerwać z Levim wymyśl coś w stylu, że uciekniesz bo się go boisz czy coś. Potem spotkaj się z moimi ludźmi o 19 na końcu miasta.

- powaliło cię?! Nigdy tego nie zrobię!

- droga wolna.. ale moi ludzie już w tym momencie otoczyli dom Petry jak i wasz.. wystarczy jeden zły ruch a twoje życie z bajki pryśnie jak mydlana bańka.. a może lepiej? Odrazu pozbądźmy się Petry i Lisy i powiedzmy Leviemu, że to ty je zabiłeś z zazdrości hm?

- jesteś chory..

- to jak pomyślisz nad tym czy wybierasz opcję drugą?

- pomyśle...

- zuch chłopak.. - podszedł do mnie i przytulił mnie głaszcząc po głowie przez co przeszedł mnie nie przyjemny dreszcz. - i ani słowa Leviemu.. pamiętaj, że mam cię na oku. Do zobaczenia braciszku - wyszedł z mieszkania z szerokim uśmiechem..

No i co ja mam teraz zrobić kurwa?! Oczywiście, że pierwsze co to poszedł bym z tym do Leviego.. no ale jeśli naprawdę nas obserwuje..

Skąd on do kurwy wogóle wie o Dawnej rodzinie Leviego i o Kazumie...

Poszedłem na taras by się przewietrzyć i odświeżyć umysł. Naprawdę mam zerwać z Levim.. ? Nie chcę! Z moich oczu zaczęły lecieć pojedyncze łzy bezradności.. czy naprawdę nie mam jak komukolwiek o tym powiedzieć?..

Godzinę później do domu przyszedł Levi.. znaczy w sumie to się chyba doczołgał.. śmieszny widok, biedny ledwo stoi.. no i jak ja bym miał z tego zrezygnować..

- oj Levi.. haha , no ale przynajmniej udało ci się dojść do domu..

- to był tylko.. jeden drink..

- tak tak.. chodź - wziąłem go pod pachę prowadząc do góry. Położyłem go na łóżko i ściągnąłem mu buty krawat i marynarkę. - no jak z dzieckiem.. - potem koszula pasek spodnie i pod kołdrę.. więcej nic mi się nie chcę robić, rano sam się ogarnie.

Położyłem się koło niego jednak dość długo nie mogłem zasnąć przez burze myśli w mojej głowie.. za to on spał jak zabity, czasem nawet sprawdzałem czy wogóle oddycha.

Rano obudził mnie odgłos rzygającego Leviego.. wygrzebałem się z łóżka i szybko zajrzałem do Kazumy który smacznie spał. Spokojnie podszedłem do drzwi od łazienki i zapukałem.

- Levi wszystko w porządku?- stałem cierpliwe czekając na odpowiedź.

- tak... Tylko, przesadziłem chyba trochę wczoraj z wódką..

- słyszę.. pójdę zrobić herbatę i śniadanie, jak coś to wołaj.. chyba , że chcesz bym został.

- nie , możesz iść, dam se radę.

- no dobrze. - ruszyłem na dół zostawiając Leviego nad toaletą

Gdy skończyłem z śniadaniem Levi akurat zszedł na dół. Postawiłem kanapki i herbatę na stole a obok Leviego jeszcze tabletkę na ból głowy.

- dziękuję, jesteś mi teraz aniołem.

- podejrzewam.. no to jak było na tym twoim " jednym drinku"

- ah.. to wszystko wina Hanji , ona mi co chwilę dolewała..

- hm.. podejrzewam.

- przepraszam.

- co? Za co? Przecież nie jestem zły. Mówiłem byś się bawił na całego byle by wrócić do domu, no i wróciłeś.

- no niby tak  ale mówiłem ,że nie będę pić.

- oj daj spokój Levi. Nie zabraniam ci zabawy, powinieneś raz na jakiś czas się rozerwać. Nie przepraszaj , nie jestem zły..

- skoro nie , to co to za mina.

Spojrzałem na niego nie pewnie. No przecież nie powiem mu że wczoraj był tu mój brat który nas pewnie teraz obserwuje oraz , że zagroził mi zabiciem rodziny Leviego oraz Kazumy i samego Leviego.

- jaka mina? Żadna mina.

- Eren daj spokój, zbyt dobrze cię znam.

- ja.. nie ważne.

- Eren. Jeśli coś cię trapi możemy pogadać.

- właśnie nie możemy.. - powiedziałem ciszej jednak ten i tak usłyszał.

- czemu niby nie możemy ?

Rozejrzałem się do okoła zastanawiając się niby skąd mogli by nas obserwować. Jednak wpadłem na pewien pomysł.

- mogę się do ciebie przytulić?

- co to za pytanie. Oczywiście, że tak.

Wstałem podchodząc do niego czekając aż ten wstanie. Gdy się do niego przytuliłem schowałem głowę w jego klatkę.

- posłuchaj mnie uważnie Levi. Nie okazuje żadnej reakcji. Udawaj jakbym nic nie mówił , porostu jakbyśmy się zwyczajnie przytulali. Jeśli rozumiesz obejmij mnie mocniej. - powiedziałem szeptem tak by ten usłyszał. Długo nie musiałem czekać aż ten wzmocnił uścisk.- prawdopodobnie jesteśmy obserwowani. Zeke tu wczoraj był i powiedział że już od dłuższego czasu ma ma nas oko. Oczywiście zrobił aferę o to czemu dalej tu jestem i tak dalej... Jednak potem powiedział, że skoro nie chce iść z nim po dobroci nie ma wyboru. Powiedział, że mam czas na decyzję do niedzieli. Jeśli się nie pojawię w umówionym miejscu zabije Petre Lise a potem Kazume i na koniec ciebie. Chciał bym z tobą zerwał i o 19 spotkał się z nim na końcu miasta.. ale ja naprawdę nie chcę.. boje się ..- chwilę porostu staliśmy w ciszy. Jednak potem Levi odsunął się i podniósł moją głowę bym na niego spojrzał.

- i nie będziesz musiał, dobrze to wymyśliłeś by mi powiedzieć. Spokojnie, resztę zostaw mi hm? - powiedział cicho tak bym mógł usłyszeć po czym pocałował mnie.

Skończyliśmy śniadanie rozmawiając normalnie by nie było to podejrzane.

- chcesz jechać z Kazumą dziś z mną  do siedziby? - spojrzał na mnie znacząco, odrazu zrozumiałem, że nie chce zostawić nas samych.

- jasne czemu by nie.. - uśmiechnąłem się do niego po czym wróciłem do śniadania...

🕊.⋆ᎠᏔᎪ  ŚᏔᏆᎪͲᎽ🕊.⋆ Ereri/Riren [omegaverse][Vampire]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz