- Zeke... Co ty tu robisz.
- przyszedłem cię odwiedzić, nie można? Ah.. czyli plotki były prawdziwe , pamiętasz już wszystko?
- tak..
- to co ty dalej tu robisz?
- jak to co.. mieszkam? Z moją rodziną.
- Eren! Ja i rodzice jesteśmy twoja rodzina! Nie on.
- Zeke.. nie wiem o co ci chodzi ani czemu tak bardzo nienawidzisz Leviego ale..
- Eren chcę byś był szczęśliwy i bezpieczny, a ten gnojek ci to zabiera.
- pieprzysz. Jeśli chcesz mojego szczęścia, zostaw nas w spokoju i nigdy więcej nie wracaj.
- ajajaj .. Eren ty chyba nie zrozumiałeś swojej pozycji.. to nie ty tu stawiasz warunki.. - uśmiechnął się podle łapiąc mnie za ramię. - mogę wejść?
- wolał bym nie. - stanąłem bardziej w drzwiach by ten nie wchodził.
- chodzi o wasze dziecko? Nic mu nie zrobię, chcę tylko pogadać.
- skąd wiesz o..
- mam swoich informatorów. - wepchał się do środka odpychając mnie od drzwi.- no no.. ładnie się tu urządziliście...
- Zeke wyjdź.
- hm? A to ładnie tak wyganiać brata?.
- porostu wyjdź.
- eh.. no dobrze.. ale ty pójdziesz z mną.
- nigdzie nie idę.
- a więc tak się sprawy mają.. Dobrze. W takim razie.. dam ci wybór.. odpowiedź możesz mi dać do końca tygodnia.. albo idzesz z mną o wracasz do domu.., albo sprzątniemy najpierw dawną rodzinkę Leviego a zaraz potem go i Kazume.
- skąd ty..
- aaaa , mówiłem , że mam sowich informatorów. Teraz posłuchaj mnie uważnie. W niedzielę, jeśli chcesz by całą 4 przeżyła i mogła dalej wieść szczęśliwe życie, musisz zerwać z Levim wymyśl coś w stylu, że uciekniesz bo się go boisz czy coś. Potem spotkaj się z moimi ludźmi o 19 na końcu miasta.
- powaliło cię?! Nigdy tego nie zrobię!
- droga wolna.. ale moi ludzie już w tym momencie otoczyli dom Petry jak i wasz.. wystarczy jeden zły ruch a twoje życie z bajki pryśnie jak mydlana bańka.. a może lepiej? Odrazu pozbądźmy się Petry i Lisy i powiedzmy Leviemu, że to ty je zabiłeś z zazdrości hm?
- jesteś chory..
- to jak pomyślisz nad tym czy wybierasz opcję drugą?
- pomyśle...
- zuch chłopak.. - podszedł do mnie i przytulił mnie głaszcząc po głowie przez co przeszedł mnie nie przyjemny dreszcz. - i ani słowa Leviemu.. pamiętaj, że mam cię na oku. Do zobaczenia braciszku - wyszedł z mieszkania z szerokim uśmiechem..
No i co ja mam teraz zrobić kurwa?! Oczywiście, że pierwsze co to poszedł bym z tym do Leviego.. no ale jeśli naprawdę nas obserwuje..
Skąd on do kurwy wogóle wie o Dawnej rodzinie Leviego i o Kazumie...
Poszedłem na taras by się przewietrzyć i odświeżyć umysł. Naprawdę mam zerwać z Levim.. ? Nie chcę! Z moich oczu zaczęły lecieć pojedyncze łzy bezradności.. czy naprawdę nie mam jak komukolwiek o tym powiedzieć?..
Godzinę później do domu przyszedł Levi.. znaczy w sumie to się chyba doczołgał.. śmieszny widok, biedny ledwo stoi.. no i jak ja bym miał z tego zrezygnować..
- oj Levi.. haha , no ale przynajmniej udało ci się dojść do domu..
- to był tylko.. jeden drink..
- tak tak.. chodź - wziąłem go pod pachę prowadząc do góry. Położyłem go na łóżko i ściągnąłem mu buty krawat i marynarkę. - no jak z dzieckiem.. - potem koszula pasek spodnie i pod kołdrę.. więcej nic mi się nie chcę robić, rano sam się ogarnie.
Położyłem się koło niego jednak dość długo nie mogłem zasnąć przez burze myśli w mojej głowie.. za to on spał jak zabity, czasem nawet sprawdzałem czy wogóle oddycha.
Rano obudził mnie odgłos rzygającego Leviego.. wygrzebałem się z łóżka i szybko zajrzałem do Kazumy który smacznie spał. Spokojnie podszedłem do drzwi od łazienki i zapukałem.
- Levi wszystko w porządku?- stałem cierpliwe czekając na odpowiedź.
- tak... Tylko, przesadziłem chyba trochę wczoraj z wódką..
- słyszę.. pójdę zrobić herbatę i śniadanie, jak coś to wołaj.. chyba , że chcesz bym został.
- nie , możesz iść, dam se radę.
- no dobrze. - ruszyłem na dół zostawiając Leviego nad toaletą
Gdy skończyłem z śniadaniem Levi akurat zszedł na dół. Postawiłem kanapki i herbatę na stole a obok Leviego jeszcze tabletkę na ból głowy.
- dziękuję, jesteś mi teraz aniołem.
- podejrzewam.. no to jak było na tym twoim " jednym drinku"
- ah.. to wszystko wina Hanji , ona mi co chwilę dolewała..
- hm.. podejrzewam.
- przepraszam.
- co? Za co? Przecież nie jestem zły. Mówiłem byś się bawił na całego byle by wrócić do domu, no i wróciłeś.
- no niby tak ale mówiłem ,że nie będę pić.
- oj daj spokój Levi. Nie zabraniam ci zabawy, powinieneś raz na jakiś czas się rozerwać. Nie przepraszaj , nie jestem zły..
- skoro nie , to co to za mina.
Spojrzałem na niego nie pewnie. No przecież nie powiem mu że wczoraj był tu mój brat który nas pewnie teraz obserwuje oraz , że zagroził mi zabiciem rodziny Leviego oraz Kazumy i samego Leviego.
- jaka mina? Żadna mina.
- Eren daj spokój, zbyt dobrze cię znam.
- ja.. nie ważne.
- Eren. Jeśli coś cię trapi możemy pogadać.
- właśnie nie możemy.. - powiedziałem ciszej jednak ten i tak usłyszał.
- czemu niby nie możemy ?
Rozejrzałem się do okoła zastanawiając się niby skąd mogli by nas obserwować. Jednak wpadłem na pewien pomysł.
- mogę się do ciebie przytulić?
- co to za pytanie. Oczywiście, że tak.
Wstałem podchodząc do niego czekając aż ten wstanie. Gdy się do niego przytuliłem schowałem głowę w jego klatkę.
- posłuchaj mnie uważnie Levi. Nie okazuje żadnej reakcji. Udawaj jakbym nic nie mówił , porostu jakbyśmy się zwyczajnie przytulali. Jeśli rozumiesz obejmij mnie mocniej. - powiedziałem szeptem tak by ten usłyszał. Długo nie musiałem czekać aż ten wzmocnił uścisk.- prawdopodobnie jesteśmy obserwowani. Zeke tu wczoraj był i powiedział że już od dłuższego czasu ma ma nas oko. Oczywiście zrobił aferę o to czemu dalej tu jestem i tak dalej... Jednak potem powiedział, że skoro nie chce iść z nim po dobroci nie ma wyboru. Powiedział, że mam czas na decyzję do niedzieli. Jeśli się nie pojawię w umówionym miejscu zabije Petre Lise a potem Kazume i na koniec ciebie. Chciał bym z tobą zerwał i o 19 spotkał się z nim na końcu miasta.. ale ja naprawdę nie chcę.. boje się ..- chwilę porostu staliśmy w ciszy. Jednak potem Levi odsunął się i podniósł moją głowę bym na niego spojrzał.
- i nie będziesz musiał, dobrze to wymyśliłeś by mi powiedzieć. Spokojnie, resztę zostaw mi hm? - powiedział cicho tak bym mógł usłyszeć po czym pocałował mnie.
Skończyliśmy śniadanie rozmawiając normalnie by nie było to podejrzane.
- chcesz jechać z Kazumą dziś z mną do siedziby? - spojrzał na mnie znacząco, odrazu zrozumiałem, że nie chce zostawić nas samych.
- jasne czemu by nie.. - uśmiechnąłem się do niego po czym wróciłem do śniadania...
CZYTASZ
🕊.⋆ᎠᏔᎪ ŚᏔᏆᎪͲᎽ🕊.⋆ Ereri/Riren [omegaverse][Vampire]
Short Storyświat w którym żyją wilkołaki i wampiry najwięksi wrogowie tylko najsilniejsi przetrwają..✨ Eren wilkołak i zarazem omega nie ma najłatwiej w życiu ale jest ono w miare poukładane ale czy ta pamiętna noc obróci jego życie o 180 stopni?..🤨[ ZAKOŃCZO...