Rozdział 2

4.9K 116 3
                                    

Wokół panowała cisza, jedynie jednostajne pikanie co chwilę ją przerywało.

Powieki nareszcie zaczęły mnie słuchać.

Resztkami sił podnosiłam je coraz wyżej, a wszechogarniająca jasność drażniła nieprzystosowane do światła oczy.

Z każdym kolejnym mrugnięciem, świat zaczął nabierać kształtów.

Biały sufit, jasno zielone ściany, dziwne sprzęty, tona kabli i specyficzne łóżko nie pozostawiało złudzeń, gdzie właśnie się znajdowałam - szpital, to miejsce którego szczerze nienawidziłam.

Chwilę po tym jak wróciły mi wszystkie zmysły, do sali weszła kobieta w białym kitlu.

- Dzień dobry - posłała mi szeroki uśmiech. - Jak się pani czuje?

- Całkiem dobrze - odparłam zachrypniętym głosem.

- Coś panią boli?

- Delikatnie prawy bok, ale zdecydowanie najbardziej tył głowy - stwierdziłam dotykając potylicy.

- Ma pani lekki wstrząs mózgu - odparła. - Wie pani co się stało?

- Weszłam na ulicę, ponieważ zobaczyłam swój autobus i wtedy... - wzięłam głębszy wdech. - Potrącił mnie samochód. Prawda?

- Tak.

Doktor Simons zrobiła mi szereg badań, po czym stwierdziła, że zostawi mnie na obserwacji na noc na oddziale.

- Muszę dziś wrócić do domu - stwierdziłam.

- Powinna pani zostać w szpitalu, nie wiemy jak zareaguje pani organizm w późniejszych godzinach, a zważywszy na fakt, ile była pani nieprzytomna, nie wypuszczę pani.

- W takim razie chce wyjść na własne żądanie - oznajmiłam.

- To nie jest...

- Proszę - przerwałam jej.

- No dobrze - westchnęła i poszła po wypis.

Kilkanaście minut później, drzwi sali ponownie się otworzyły, ale tym razem w progu stanęła pielęgniarka z teczką w dłoni.

- Proszę - podała mi dokumenty. - Tu jest pani wypis, rezonans głowy, prześwietlenie reszty ciała i badania krwi, a tu... - podała mi tym razem przeźroczystą reklamówkę - są pani rzeczy osobiste. Zadzwoniliśmy pod numer z pani kontaktów, ale nikt nie odbierał - wyznała.

- Dziękuję. To wszystko?

- Tak, proszę tylko pamiętać, że mogą się u pani pojawić jeszcze skutki wstrząsu mózgu, takie jak wymioty, nudności, stany lękowe, drażliwość, nietolerancja na głośne dźwięki i światło, lekkie zaburzenia równowagi i bóle głowy, wtedy proszę natychmiast wrócić do szpitala - wyznała z uśmiechem.

- Rozumiem.

- Proszę dużo odpoczywać i właśnie... - stwierdziła wyciągając z kieszeni małą wizytówkę. - Mężczyzna, który panią potrącił zostawił na siebie namiar, nie mógł zostać, ale prosił bym przekazała ją pani.

- Naprawdę dziękuję - posłałam jej szczery uśmiech i wrzuciłam karteczkę do torebki.

- Do widzenia.

- Do widzenia.

Wychodząc z sali wyciągnęłam telefon, pierwsze co sprawdziłam, to godzina, w tej samej chwili na mej twarzy wymalowało się przerażenie - było już po siedemnastej. Znalazłam odpowiedni numer i wcisnęłam zieloną słuchawkę.

- Tak? - usłyszałam kobiecy głos.

- Dzień dobry Olivio - przywitałam się. - Czy Tessa już dotarła? - spytałam, a w głosie wyraźnie było słychać panikę.

Kim Jesteś?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz