Rozdział 63

2.6K 80 2
                                    

 Nie mogłam uwierzyć, że to ten dzień.

Caroline właśnie przyjechała z moją suknią ślubną, a Eric przebierał się w swój garnitur w pokoju maluchów.

Naomi już gotowa, ubrana w czerwoną sukienkę rybkę z gorsetem wykończonym sercem poszła dopilnować by kwiaty, które przyjechały kilka godzin za późno stanęły w odpowiednim miejscu.

Wszystko było już gotowe, prowizoryczny ołtarz nad którym miała stanąć pergola w kształcie półkola opleciona bluszczem i białymi kwiatami, krzesełka były rozstawione po dwóch stronach bordowego materiału. Do tego, tuż na jego początku miały stanąć swa bukiety na wysokich podstawkach.

- Wszystko przyjechało, w tym twój bukiet - podniosła dumnie śliczną kompozycję kwiatową, białe i bordowe róże przeplatane bluszczem.

- Jest śliczny - stwierdziłam.

- Czas założyć to cudeńko - stwierdziła brunetka rozsuwając pokrowiec.

Oczywiście znów nie pozwoliła mi zobaczyć wcześniej sukienki, dlatego gdy w końcu ją ujrzałam, zamarłam.

- Zasłoniałabym ci znowu oczy, żebyś mogła zobaczyć się w pełnej okazałości, ale zniszczyłabym ci makijaż - zaśmiała się zielonooka.

Zrobiłam wcześniej delikatny makijaż z beżowych cieni, a włosy upięłam w luźny niski kok, a kilka pasemek luźno opadały na me policzki i ramiona.

Kobieta postanowiła jednak zasłonić lustro, żebym zobaczyła dopiero efekt końcowy, a ja widząc głębokie wycięcia w sukni, cieszyłam się, że wszystkie siniaki zniknęły całkowicie.

Przejechałam dłonią po perłowym topie i wzięłam głębszy wdech.

- Jesteś gotowa? - spytała Dynia pomagając mi w zapięciu zielonych sandałek na szpilce.

- Tak.

Caroline odwróciła lustro, a ja myślałam, że się rozpłaczę.

- Tylko nie płacz, bo się rozmażesz - stwierdziła zielonooka.

Góra sukienki została stworzona z białych perełek naszytych na cielistą siateczkę, perły tworzyły trzy pasy, dwa ciągnęły się przez moje piersi i zwężając się na ramiona ramionach przechodziły na plecy, łącząc się z trzecim najwęższym, który otacza mnie w talii.

Dół sukni to delikatny biały, matowy materiał. Sukienka była w kształcie literki A i przechodziła z tyłu w tren.

- Wyglądasz fantastycznie - stwierdziła rudowłosa.

- Pasuje idealnie - wyszeptałam.

Nagle w pokoju rozległo się pukanie, a po chwili wszedł Alex.

- Możemy zaczynać? - spytał.

- Tak - z uśmiechem pokiwałam głową.

Mężczyzna wyszedł i usłyszałyśmy jego stłumiony głos.

- Powiem ci stary. WOW!

Zaśmiałam się pod nosem i wzięłam do ręki bukiet.

Caroline wyszła chwilę przed nami, by zająć miejsce.

- Głęboki wdech i idziemy - szepnęła przyjaciółka.

Gdy wyszłyśmy do ogrodu pierwszą osobą którą ujrzałam był mój ukochany, wpatrywał się we mnie tymi dużymi gorzko czekoladowymi oczami, które odziedziczyły nasze dzieci. Z jego spojrzenia biła miłość i podziw. Stał taki dumny, cały na czarno, a ja w środku rozpływałam się widząc ten uśmiech.

Ujął moją dłoń, gdy tylko znalazłam się obok i musnął jej wierzch.

Składaliśmy sobie przysięgę w obecności pastora, naszych dzieci, rodziny i przyjaciół.

Byli z nami wszyscy, którzy coś dla nas znaczyli. Anastasia, Sonia i Blake, Oliwia, Adam, Zoey z Maxem, Holly i Isak, Caroline, Thomas z córeczkami, Wren i Cassie, Courtney z Alexem - świadkiem mojego narzeczonego i ich maleńkim synkiem Lukiem, moja świadkowa z Shanem, ojciec Erica, moja mała siostrzyczka z Benjaminem, no i nasze szkraby.

Ceremonię pamiętam jak przez mgłę, a cały czas w mych oczach stały łzy. Gdy już nasunęliśmy na swoje palce obrączki z białego złota, usłyszałam jedno zdanie.

- Może pan pocałować Pannę Młodą - powiedział pastor, a ukochany wpił się w me usta.

Położyłam dłonie na jego klatce piersiowej i czułam jak serce mego męża galopuje, dokładnie tak jak moje.

- Kocham cię, żono - wyszeptał.

- Kocham cię, mężu - odparłam przygryzając dolną wargę, na co ukochany pokręcił głową z ogromnym uśmiechem.

Podeszliśmy do Ethana i Any i wzięliśmy na ręce nasze szkraby.

- Poproszę jeszcze o dołączenie do szczęśliwych rodziców, rodziców chrzestnych Ginger i Alistaira i przejdziemy do drugiej części uroczystości. Chrztu - odparł pastor, a do nas dołączyli przyjaciele.

Do Naomi dołączył Thomas, których poprosiliśmy, by zostali rodzicami chrzestnymi Ginny, a do Alexa Holly, którzy będą rodzicami chrzestnymi Ala.

Jeden z najpiękniejszych dni w moim życiu.

Kim Jesteś?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz