- Powiemy im dzisiaj? - spytał, gdy tylko się obudziłam.
Otworzyłam oczy i zauważyłam mężczyznę wpatrzonego w zdjęcie i mój brzuszek.
- Czytałam, że powinno się z tym poczekać do dwunastego tygodnia, ale w sumie twój tata jutro wyjeżdża, możemy im powiedzieć wieczorem - wyszeptałam przeczesując jego włosy.
- Miałaś jakieś objawy? - spytał. - Nic nie zauważyłem.
- Przestała mi smakować kawa, ostatnio pochłaniam wszystko co podstawisz mi pod nos, czasami mam zawroty głowy i delikatne mdłości. Na rozprawie najprawdopodobniej też wymiotowałam z tego powodu.
- Czyli dobre miałem przeczucie, żeby zabrać cię do lekarza - stwierdził czule dotykając mojego policzka.
- Na to wychodzi - cmoknęłam jego usta i poszłam do łazienki.
Piętnaście minut później wyszłam z niej w samym koronkowym komplecie.
- Robisz to specjalnie? - wyszeptał obejmując mnie od tyłu.
- Nie, chce się ubrać do pracy - odparłam ze śmiechem.
- Jakiej pracy? Jesteś w ciąży! - uniósł się nieco.
- No właśnie w ciąży i to dopiero w drugim miesiącu, a nie jestem umierająca.
- Kochanie, powinnaś zostać w domu.
- Nie, powinnam iść do pracy i będę do niej chodzić czy ci się to podoba czy nie - wyznałam sięgając po czarną ołówkową spódnicę i podobną koszulę do wczorajszej, tylko że w odcieniu butelkowej zieleni.
- Przepraszam, martwię się - wyszeptał kładąc dłonie na mojej talii. - Pamiętam jak zmarła twoja mama i nie chcę, by to samo spotkało ciebie.
- Kochanie - oparłam dłonie na jego klatce piersiowej i nieco się przysunęłam. - Mówiłam o tym pani ginekolog w szpitalu, u mojej mamy największy problem polegał na tym, że jakiekolwiek leczenie zostało wdrożone zbyt późno. Będę monitorowana trochę częściej niż inne ciężarne i co dwa tygodnie mam mieć szczegółowe badania krwi - wyznałam. - Jeśli cokolwiek ich za niepokoi, będę od razu leczona, poza tym medycyna trochę się rozwinęła od tego czasu.
- Obiecaj mi, że cokolwiek by się działo, powiedz mi o tym.
- Obiecuję - musnęłam jego usta. - Nawet już nie mam anemii - wyszeptałam. - Wróciłam do normy w dwa tygodnie.
- Na następne jadę z tobą, a tym bardziej na następne USG.
- Ma się rozumieć - jeszcze raz musnęłam jego usta i zeszłam do kuchni, po drodze zabierając jeszcze szpilki i torebkę.
W kuchni jeszcze nikogo nie było, ale słyszałam na piętrze już jakieś hałasy, dlatego w każdej chwili spodziewałam się na dole radosnej gromady.
Postanowiłam przygotować jajecznicę, z czosnkowymi grzankami i wczorajszą sałatką dla chętnych, wiedząc że jeszcze jestem sama, skorzystałam z okazji i ukroiłam sobie kawałek czekoladowego ciasta.
- Fi? Dobrze się czujesz? - spytała siostra, jako pierwsza pojawiła się w kuchni.
- Tak. Dlaczego pytasz? - spytałam.
- Bo jesz ciasto czekoladowe na przemian z paluszkami z kurczaka, które zostały po wczoraj.
Nawet nie zdawałam sobie z tego sprawy, ale faktycznie.
- Jajecznicy? - spytałam.
- Poproszę, ale nie dodałaś do niej cukrowych pianek, albo czegoś w tym stylu?
CZYTASZ
Kim Jesteś?
RomanceFaith Darkness właśnie zamknęła pewien rozdział życia, który ciążył jej przez ostatnie siedem lat. Teoretycznie jej życie jest stabilne, praca i to nie jedna, rodzina, narzeczony... Jednak w końcu dostała możliwość zmienienia czegoś. Kto by pomyślał...