Nawet nie wiem kiedy nadszedł poniedziałek.
Rozmowę kwalifikacyjną miałam dopiero o dziewiątej trzydzieści więc mogłam odprowadzić Tess do szkoły.
- Wow - usłyszałam za plecami znajomy głosik. - Ślicznie wyglądasz siostro-mamo - stwierdziła mała siadając przy kuchennej wyspie, gdzie czekały już na nią czekoladowe płatki.
Na jej słowa wygładziłam dół ołówkowej sukienki do kolana. Była cała czarna z delikatnego matowego materiału, który subtelnie opinał moje ciało. Rękawy kończyły się tuż nad łokciami, dekolt miał kształt półkola, a zaczynał się już na barkach. Do tego wybrałam beżowe szpilki i torebkę w tym samym kolorze.
- Dziękuję - ucałowałam jej czoło. - Jedź.
- Dlaczego nie nosisz już łańcuszka od mamy? - spytała z pełną buzią.
Momentalnie moja dłoń powędrowała na szyję, na której powinien znajdować się naszyjnik od mamy - najcenniejsza rzecz, jaką posiadałam. Medalion miał owalny kształt i był wykonany na zamówienie z białego złota, a jego górną część stanowiła plątanina trzech listków bluszczu, różnej wielkości, natomiast w środku było nasze zdjęcie, tylko ona i ja, gdy miałam trzy latka. Dostałam go kilka dni po trzecich urodzinach i od tego czasu się z nim nie rozstawałam.
Mama wybrała bluszcz, ponieważ obie go uwielbiałyśmy, do tego stopnia go wyhodowałyśmy w ogródku, że jedna ściana naszego domu była cała nim porośnięta.
Tessa również posiadała medalion od Melindy. Tylko na jej znajdowały się kwiaty konwalii majowej, dlatego że mała urodziła się właśnie w maju, a zdjęcie w środku przedstawiało mamę w szóstym miesiącu ciąży. Poprosiła mnie bym dała jej go również na trzecie urodziny, więc od dziewięciu lat na szyi mojej siostry błyszczy się najcenniejsza pamiątka.
- O nie! - momentalnie w mych oczach pojawiły się łzy.
Pobiegłam do sypialni i zaczęłam przekopywać szuflady i łóżko. Nawet sprawdziłam łazienkę i kosz na pranie, ale i tam go nie znalazłam.
- Co tu się dzieje? - odezwał się Daniel, który właśnie wiązał krawat, musiał skończyć poranną kawę w gabinecie i przyjść się szykować do firmy.
- Zgubiłam medalion od mamy - wyznałam, ocierając policzki.
- Dziwię się, że dopiero teraz - parsknął i opuścił łazienkę.
"Nie ma go."
- Tess. Pamiętasz, kiedy ostatnio go u mnie widziałaś? - zapytałam siostrę, która właśnie wiązała trampki.
- Chyba w czwartek przy kolacji, jak przyszłaś po mnie w piątek do domu Zoey, już go na pewno nie miałaś.
- Dziękuję.
"Więc musiał zgubić się wtedy."
Postanowiłam, że zaraz po rozmowie podskoczę do banku i spytam Shane'a, czy przypadkiem nie zgubiłam do w jego gabinecie, w ostateczności pojadę do szpitala, ale jeśli zgubiłam go na ulicy, mogę już się z nim pożegnać na zawsze.
- Chciałabym, byś dostała tę pracę - stwierdziła, gdy stanęłyśmy pod szkołą.
Dziś to ja odprowadzałam dziewczynki do szkoły, może i jest niedaleko i Tess z Zoey zwykle chodzą same, ale chciałam spędzić z nią jak najwięcej czasu. Mam do nadrobienia w końcu siedem lat, bo zwykle widzieliśmy się jedynie przy obiadokolacji.
- Ja też - dodała blondynka.
- W końcu będziemy spędzać ze sobą więcej czasu - stwierdziłam i zaczesałam jej długie brązowe włosy za ucho.

CZYTASZ
Kim Jesteś?
Любовные романыFaith Darkness właśnie zamknęła pewien rozdział życia, który ciążył jej przez ostatnie siedem lat. Teoretycznie jej życie jest stabilne, praca i to nie jedna, rodzina, narzeczony... Jednak w końcu dostała możliwość zmienienia czegoś. Kto by pomyślał...