Rozdział 11

4.1K 112 5
                                    

Rano wybrałam dla siebie wyjątkowo czarne spodnie z wysokim stanem, do tego szara koszula z krawatką, czarne szpilki i płaszcz do kompletu.

Odprowadziłam Tess wraz z walizką pod szkołę i patrzyłam jak odjeżdża autokarem, po czym sama ruszyłam w stronę przystanku.

Mała wyjechała właśnie na tygodniową wycieczkę do wielkiego kanionu w Arizonie i niestety miała wrócić dopiero w następny poniedziałek.

Pod firmą byłam piętnaście minut przed dziewiątą, a gdy miałam wchodzić do środka odbiłam się od czegoś twardego, co pachniało wyjątkowo znajomo.

Uniosłam głowę, by spojrzeć w te piękne oczy, koloru gorzkiej czekolady. Mężczyzna jak zwykle miał idealnie ułożone włosy, a kilkudniowy zarost prezentował się wyśmienicie - również jak zwykle.

Jednak dziś nie był w garniturze, a jedynie czarnej koszuli i jeansach tego samego koloru.

- Przepraszam prezesie - wyszeptałam.

- Prezesie? Faith, nie jesteśmy ani w firmie - faktycznie staliśmy jakieś dziesięć centymetrów od wejścia jednocześnie blokując je, - ani nie zaczęły się jeszcze twoje godziny pracy - stwierdził zerkając na zegarek.

- A więc przepraszam Ericu.

- Nic się nie stało - posłał mi szczery uśmiech. - Dobrze, że jesteś wcześniej, nie będę musiał czekać. Dzisiaj nie pracujemy w firmie, muszę dokończyć kilka projektów, a wiem już, że się na tym znasz, więc jedziesz ze mną - stwierdził i pociągnął mnie w stronę najnowszego czarnego Silver 05.03 na podjeździe.

Był to model samochodu wyprodukowanego właśnie przez firmę Erica w ubiegłym roku i był on całkowicie sportowym autem. Co roku na rynek wchodzi nowy model, plus trzy wyjątkowe wzory, ten był tym najcenniejszym. Karoseria była produkowana w całości w USA, a silnik powstał przy współpracy z firmą Ford, czyli był gwarancją jakości i mimo iż jeździły po ulicach zaledwie od pięciu lat, cieszyły się sporą popularnością.

- A co z moimi obowiązkami? - spytałam. - Jak ktoś zadzwoni...?

- Spokojnie, po pierwsze masz aplikację, a poza tym w domu mam komputer połączony z naszymi w firmie.

- Dobrze.

Wsiadłam z mężczyzną do samochodu i podziwiałam jego wnętrze.

Z każdą kolejną uciekającą minutą, byłam coraz bardziej skupiona na kierowcy, niż na maszynie. Eric zręcznie zmieniał biegi w aucie, a jego szczęka nieznacznie się poruszała, gdy skupiał się na drodze.

- Rozpraszasz mnie - stwierdził.

- Jak? Przecież nic nie robię? - uniosłam ręce do góry i nieco się zaśmiałam.

- Obserwujesz mnie - wyznał, a ja już wiedziałam, że moja próba odwrócenia uwagi się nie sprawdziła.

- Zastanawiam się nad czymś.

- Nad czym?

- Dlaczego, akurat w modelach 01, 02 i 03 każdej kolekcji są manualne skrzynie biegów, gdzie w podstawowej serii znajdują się automaty? - spytałam.

- Skąd wiesz?

- Mam wgląd w dokumenty i wszystkie projekty - oznajmiłam.

- Racja - teraz on się zaśmiał. - Chciałem, by tymi samochodami, jeździli prawdziwi kierowcy, jakkolwiek by to źle nie zabrzmiało - przyznał. - Bez tego - złapał drążek, - nie ma w ogóle zabawy z jazdy i trzeba myśleć i czuć samochód, a to niewiele osób w Stanach potrafi, dlatego zwykle kupują je europejczycy.

Kim Jesteś?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz