Rozdział 33

3.5K 100 0
                                    

 Gdy w sobotę Tess wróciła do domu, postanowiłam jak najszybciej ją stamtąd zabrać, jednak trochę byłam ograniczona przez obite żebra, dlatego do głowy przyszedł mi pewien pomysł.

- Witaj Faith - w słuchawce odezwał się głęboki męski głos.

- Witaj Eric - odezwałam się cicho.

- Coś się stało? - zapytał lekko zaniepokojony.

- Chciałam zabrać Tess i Zoey do parku rozrywki niedaleko Portland - zaczęłam. - Mają tam też świetny plac zabaw dla małych dzieci i pomyślałam o Elijahy.

- To bardzo miłe.

- Raczej samolubne - zaśmiałam się lekko, ale i tak złapałam się za bolący bok. - Stęskniłam się już za nim i chce spędzić z wami trochę czasu.

- Powiedziałaś "wami."

- Tak, powiedziałam "wami," bo za tobą też się stęskniłam.

- Czyli oboje jesteśmy zaproszeni?

- Oczywiście, że tak.

- O której miałbym po was przyjechać?

- Za godzinę?

- Będziemy.

Zadzwoniłam do Olivi i już po czterdziestu minutach przyjaciółka mojej siostry była u nas i ze szczęścia obie aż piszczały.

- To kiedy jedziemy?

- Czekamy na nasz transport - odparłam i wtedy dostałam wiadomość. - Który właśnie przyjechał.

Wyszłyśmy przed dom, a Tessa, gdy tylko zobaczyła kto na nas czeka, szeroko się uśmiechnęła i mocno przytuliła mężczyznę.

- Cześć mała.

- Nie jestem mała - zrobiła naburmuszoną minę.

- Jesteś - zaśmiała się Zoey. - Dzień dobry panu.

- Mów mi proszę Eric.

- Jasne.

- Fi! - usłyszałam słodki głosik, dobiegający z samochodu.

Malec starał się jak tylko mógł, żeby wychylić się przez otwarte okno, jednak pasy zabezpieczające dobrze go trzymały.

- Cześć kochanie - nie musiałam się nawet specjalnie nachylać by musnąć jego czółko, ponieważ mężczyzna przyjechał dziś Silver Mountains, czyli samochodem do jazdy terenowej, jego ukochany sportowy samochód mógł pomieścić tylko czwórkę pasażerów, więc ten wybór był bardzo dobry. - Gotowy na cały dzień zabawy?

- Tak!

- Dzisiaj poznasz jeszcze kogoś - zaczęłam i wtedy obok mnie stanęła Zoey.

Chłopiec spojrzał na blondynkę, zakrył się misiem i ścisnął mocniej moją dłoń, którą złapał, gdy tylko wspomniałam o kimś obcym.

- Nie wstydź się brzdącu.

Mały dalej się nie odzywał, tylko do niej nieśmiało pomachał.

- Ślicznie wyglądasz - szepnął mi do ucha mężczyzna i musnął delikatnie mój obolały policzek, ale mimo to jego pocałunek, z resztą jak wszystkie jego pocałunki, spowodował delikatny uśmiech na mej twarzy. - Ale nie jest ci ciepło?

Miałam dziś na sobie bordowy golf, z rękawem do łokcia i czarną sukienkę a'la ogrodniczki, zabudowaną aż pod piersi, więc nie dało się zauważyć moich bandaży, które znacznie odznaczały się na opiętej bluzce.

- Jest w sam raz.

- No dobrze, zapraszam do samochodu.

Usiadłam z przodu, a dziewczynki z tyłu, Tess na środku, ponieważ jej Elijah nie wstydzi się tak bardzo.

Kim Jesteś?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz