Około piętnastej usłyszałam pukanie.
- Proszę - odparłam.
- Zbieramy się już? - spytał szef opierając się o framugę.
- Jest piętnasta - stwierdziłam zerkając dla pewności na zegarek. - Mamy jeszcze dwie godziny.
- Ale nie mamy już spotkań i musimy pojechać jeszcze na zakupy.
- Nie uważasz, że stanowczo za dużo sobie ostatnio odpuściliśmy? - spytałam niepewnie, a mężczyzna jedynie westchnął i wyszedł.
Nie było go zaledwie dwie minuty, po czym ponownie wszedł do mojego gabinetu, tym razem bez pukania i od razu podszedł do mnie podając mi swój telefon.
- Ktoś do ciebie - posłał mi cwaniacki, jednak wciąż piękny uśmiech.
- Tak, słucham? - przewróciłam oczami, ale i tak delikatnie odwzajemniłam gest.
- Pzyjedzes Fi? - po drugiej stronie odezwał się rozkoszny malec.
- Przyjadę, ale jeszcze nie teraz skarbie.
- Tatus mówi, ze mozecie pzyjechac sybcej - jak ja kocham to jego seplenienie. - Plose.
- Dobrze kochanie, pojedziemy jeszcze do sklepu i będziemy.
- Tak! Kocham cie Fi.
- Kocham cię maluszku.
Rozłączyłam się i ostro spojrzałam na czekoladookiego.
- Wykorzystujesz dziecko przeciwko mnie? - spytałam ledwo hamując uśmiech.
- Wiem, że jemu nie odmówisz - stwierdził odbierając urządzenie.
- Poznałeś mój słaby punkt, to nie fair.
- Najważniejsze, że wracamy już do domu.
Zebrałam swoje rzeczy, schowałam dokumenty nad którymi pracowałam, wyłączyłam komputer i mogliśmy wychodzić.
- My już idziemy - poinformował Isaka, gdy wyszliśmy z gabinetu.
- Już? - zdziwił się.
- Mamy coś do załatwienia poza firmą - stwierdził.
- Jasne, to do jutra.
- Cześć - odparliśmy równocześnie.
Gdy tylko wychodziliśmy z windy mój telefon zaczął dzwonić, a gdy zerknęłam na wyświetlacz na twarzy pojawił mi się szeroki uśmiech. Eric spojrzał na mnie niepewnie, ale zrozumiał mój gest i ruszył nieco bardziej przodem.
- Cześć - zaczęłam.
- Kobieto, co się z tobą dzieje? - usłyszałam radosny głos przyjaciółki. - Pod ziemię się zapadłaś?
- Zmieniłam pracę i musiałam trochę się tym zająć - oznajmiłam.
- Czy to oznacza, że znajdziesz w końcu czas dla swojego ukochanego Rudego Karła? - czułam, że ledwo co wytrzymuje ze śmiechu.
- Dla niego nie, ale dla mojej Dyni oczywiście, że znajdę.
- Co powiesz na sobotnie południe, Wisienko?
- Pasuje - nie wytrzymałam i zaczęłam się cicho śmiać, pamiętając, że nadal jestem w firmie, choć zaledwie kilka kroków dzieliło mnie od wyjścia.
- Musimy w końcu ostro wziąć się za ten ślub, zostały zaledwie trzy miesiące.
- Muszę jeszcze znaleźć suknię na ślub - westchnęłam, zupełnie nie miałam wcześniej czasu się tym zajmować, a miałam być pierwszą i zarazem jedyną druhną.
![](https://img.wattpad.com/cover/345087704-288-k693005.jpg)
CZYTASZ
Kim Jesteś?
RomanceFaith Darkness właśnie zamknęła pewien rozdział życia, który ciążył jej przez ostatnie siedem lat. Teoretycznie jej życie jest stabilne, praca i to nie jedna, rodzina, narzeczony... Jednak w końcu dostała możliwość zmienienia czegoś. Kto by pomyślał...