Rozdział 34

3.4K 107 2
                                    

Udanego sylwestra i szczęśliwego
Nowego Roku
🎇🎆🎇

 Moje żebra z biegiem dni się regenerowały, każdy ruch nie sprawiał mi już tyle bólu jak wcześniej, mogę się delikatnie schylać, funkcjonuję względnie normalnie i nareszcie mogę przytulać Elijahe jak wcześniej.

Jednak za każdym razem, gdy ściągam ubrania oraz przeglądam się w lustrze, mam ochotę się rozpłakać, jest piątkowy poranek i fioletowe plamy ustąpiły miejsca żółto-zielonym, to nadal nie mogę w to wszystko uwierzyć.

- Tessa, o której idziecie dzisiaj z Zoey, na to nocowanie? - spytałam przy śniadaniu.

- Na siedemnastą mamy być u Kate - stwierdziła z buzią pełną swojej ulubionej kanapki.

- Postaram się wrócić trochę szybciej, ale do szesnastej mamy spotkanie.

- Spokojnie.

- Chciałabym zobaczyć jak odbierasz świadectwo - westchnęłam.

- To tylko szósta klasa, ważne byś była w ósmej - pocałowała mnie w policzek i pobiegła do swojego pokoju po torbę.

Mała miała dzisiaj zajęcia tylko do czternastej, a potem godzinę miała trwać uroczystość. Chciałabym tam być razem z nią, lecz niestety nasz klient, z którym mamy spotkanie właśnie o tej godzinie, nie zgodził się na jego przesunięcie.

- Ślicznie wyglądasz siostrzyczko.

Miała na sobie białą, falbaniastą sukienkę do kolana i żółte trampki.

- Dziękuję siostro-mamo, ty również.

I ja postawiłam na coś białego, sukienka opinała się na moim ciele, była nieco dłuższa niż ta od Tess, nie miała dekoltu i rękawy kończyły się nad łokciem. Do tego sandałki na szpilce w kolorze butelkowej zieleni i torebka do kompletu.

- Dzięki.

Nim wyszła dotknęłam jej medalionu.

- Mama zawsze jest z tobą - wyszeptałam i ją przytuliłam.

- Z nami - ona dotknęła mojego, gdy tylko wypuściłam ją z objęć.

- Kocham cię malutka.

- Ja też cię kocham.

- Powodzenia.

Eric przyjechał po mnie jakieś piętnaście minut później.

Dzień w pracy mijał mi wyjątkowo spokojnie, w porze lunchu wybrałam się do kawiarni wraz z Holly i Courtney.

- I jak się czuje nasza przyszła mama? - spytałam czarnowłosą.

- Od kilku dni zaczęłam odczuwać konsekwencje ciąży i uwierzcie poranne wymioty mogą dopaść o każdej porze dnia.

- Czyli nie znasz dnia ani godziny? - zaśmiała się Holly.

- Godziny nie, ale dzień tak, bo są codziennie - i ona się zaśmiała.

- Dziecko rozświetli wasze życie.

- Wiem, już nie możemy się doczekać - położyła dłoń na brzuchu i posłała nam szeroki uśmiech. - Jesteśmy małżeństwem od trzech lat a od dwóch się staraliśmy, już powoli traciliśmy nadzieję, a tu taka niespodzianka.

- Jak się domyśliłaś.

- Nie domyśliłam, miałam badania kontrolne i pani doktor podczas USG odkryła nasz cud.

- Cieszę się waszym szczęściem - wyznałam.

- Dzięki.

- A teraz porozmawiajmy o was - odezwała się Holly, patrząc na mnie wymownie.

Kim Jesteś?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz