Zaraz ze szpitala Eric podjechał do apteki, a gdy wrócił do samochodu zadzwonił do Anastasi.
- Mogłaby pani przygotować dwa pokoje? - spytał, a ja mimo iż starałam się tego nie robić, spojrzałam na niego i zmarszczyłam brwi.
- ...
- Ten obok mojego i naprzeciwko.
- ...
- Dokładnie. Pierwszy po prawej.
- ...
- I Anastasio?
- ...
- Gdy przyjedziemy proszę czymś zająć Elijahe.
- Eric... - wychrypiałam, gdy zakończył rozmowę.
- Zamieszkacie u mnie Faith - wyznał, posyłając mi delikatny uśmiech. - Ty i Tessa. Będziecie u mnie bezpieczne.
- Dziękuję - wychryiałam.
- Skąd mogę odebrać później małą?
- Od Zoey.
Pół godziny później stałam przed drzwiami frontowymi mężczyzny i bałam się wejść do domu. Nie wiedziałam jak zareaguje na dotyk małego szkraba, który lgnie do mnie, gdy tylko się pojawię.
- Dostałem wiadomość od Anastasi. Wyszli właśnie do ogrodu - oznajmił.
Z nieco spokojniejszym sercem weszłam do środka i ruszyłam za mężczyzną, do jednego z pokoi gościnnych, tuż naprzeciw jego.
- Dziękuję - wyszeptałam, gdy przepuścił mnie przodem.
Pomieszczenie było skąpane w delikatnym świetle, wszystkie ściany miały odcień delikatnego pudrowego różu, a meble jak i łóżko były wykonane z jasnego drewna, natomiast tuż nad łóżkiem wisiał ogromny obraz wijącego się bluszczu.
- Zrobić ci coś do jedzenia, picia? - spytał z troską.
- Nie trzeba.
- Gdybyś czegoś potrzebowała, to...
- Wiem. Dziękuję.
Powoli wgramoliłam się pod delikatną, białą kołdrę i przymknęłam powieki.
Dopiero po kilku minutach usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi.
Nie wiedziałam ile minęło. Godzina, dwie, może nawet więcej, jednak przez cały ten czas nie zasnęłam, mimo, że byłam wyczerpana po wczorajszych wydarzeniach i nieprzespanej nocy, nie mogłam.
Ponieważ za każdym razem, gdy zamykałam oczy, widziałam obraz jego.
Moich uszu dobiegł cichy dźwięk pukania.
- Proszę - odezwałam się chrapliwie.
Po pokoju weszła kobieta z tacą na rękach.
- Przyniosłam rosół i herbatę - wyznała, patrząc na mnie smutno.
- Nie jestem głodna, ale dziękuję.
- Musi pani jeść.
- Jest już Tessa? - spytałam.
- Jeszcze nie. Pan Eric kilka godzin temu zapakował w samochód kilkanaście walizek i toreb i jeszcze nie wrócili.
- Oby nie spotkali Daniela - wyszeptałam sama do siebie.
- Nie wiem co pani przeszła, ale proszę o siebie dbać, ma pani dla kogo żyć- odparła, posłała mi blady uśmiech i wyszła, gdyż zaczął ją nawoływać Elijah.
![](https://img.wattpad.com/cover/345087704-288-k693005.jpg)
CZYTASZ
Kim Jesteś?
RomanceFaith Darkness właśnie zamknęła pewien rozdział życia, który ciążył jej przez ostatnie siedem lat. Teoretycznie jej życie jest stabilne, praca i to nie jedna, rodzina, narzeczony... Jednak w końcu dostała możliwość zmienienia czegoś. Kto by pomyślał...