Rozdział 26

3.4K 104 1
                                    

Miłego czytania
❤️❤️❤️

 Dopiero o trzynastej skończyliśmy spotkania i postanowiłam pójść na kawę z Holly, zwłaszcza, że nie mieliśmy z Erickiem już nic zaplanowanego na resztę dnia. Po powrocie chciałam przygotować mały projekt dla mężczyzny, który mógłby rozwinąć jego firmę.

- Faith, naprawdę cię przepraszam - zaczęła dziewczyna.

- Za co?

- Za to, że dopuściłam, by Madison wpuściła twojego narzeczonego do biura - westchnęła. - Isak mi powiedział.

- Nie było cię tam, nie mogłaś wiedzieć, a tym bardziej nic zrobić - posłałam jej blady uśmiech. - Daniel potrafi... omamić kobiety.

- Nie przeszkadza ci to?

- Nie bardzo - westchnęłam. - Od dawna czułam, że ma kogoś na boku, a wczoraj otwarcie przyznał się do pieprzenia sekretarki. Jest typem faceta, który raczej gustuje w plastikach - wyznałam.

- Czyli ta sztuczna blondynka z gazety, jest jego sekretarką?

- Tak, to ona, Kimberly Louis.

- Co za dupek.

- Dokładnie.

- A czego chciał wczoraj od Erica?

- Zażądał natychmiastowego zwolnienia mnie.

- Chyba sobie żartuje - zaśmiała się cierpko. - Powiedź, że nasz szefunio się nie ugiął.

- Nim jeszcze się pojawiłam odmówił, a potem był świadkiem mojej kłótni z Goldem, również tego, że przyznaje się do romansu.

- Jak ty to znosisz?

- Wiele mu zawdzięczam, między innymi dach nad głową przez ostatnie lata, ale już dłużej nie mogę.

- Kończysz z nim?

- Mam taki zamiar w najbliższym czasie.

- To dobrze - odparła z podejrzanym uśmiechem.

Po trzydziestu minutach spędzonych w kawiarni wróciłyśmy do firmy.

- Poczekaj Faith - zatrzymała mnie dziewczyna. - Mam list do prezesa.

Przeszła za długą ladę recepcji, za którą chwilowo nikogo nie było i zaczęła przeglądać pudełko z listami.

- Fi! - usłyszałam nagle znajomy głosik, a gdy obróciłam się w kierunku z którego dochodził, ujrzałam biegnącego w moim kierunku chłopca.

Kucnęłam, a maluch wbiegł prosto w moje ramiona i mocno przytulił się do mej szyi.

- Co ty tu robisz skarbie? - spytałam podnosząc się wraz z chłopcem na rękach.

- Tesknilem za tobą - wyznał i cmoknął mnie w policzek.

- Już? Przecież widzieliśmy się rano - stwierdziłam gilgocząc go po brzuszku, na co zaczął chichotać i lekko kopać nóżkami.

- Psestan Fi!

- Elijah od rana mówi tylko o tym, by do was przyjechać - odezwała się Anastazja.

- Naprawdę? Chciałeś nam zrobić niespodziankę? - spytałam, a mój mały skarb pokiwał twierdząco głową.

- Mam dla ciebie prezent - powiedział, a kobieta podała mu sporą ramkę na zdjęcie, w której znajdował się rysunek, przedstawiający cztery postacie. - To ja - pokazał najmniejszą pomiędzy dwoma większymi. - To tatuś - tym razem wskazał największą ze wszystkich. - To ty - Elijah dotknął paluszkiem mojej podobizny, która trzymała za rączki dwie mniejsze osoby. - A to twoja sostra - wskazał ostatnią. - Nie wiem jak wygląda, ale tata powiedzal ze jak ty, tylko jest nizsa, ma ploste długie wlosy i ocy jak ja.

Kim Jesteś?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz