- Wszystkiego najlepszego z okazji rocznicy ślubu - krzyknęła moja siostra i mocno wtuliła się w moją szyję.
- Dziękuję mała.
- Nie jestem już mała - zaśmiała się. - Mam już dwadzieścia lat.
- Ale ten czas minął.
- Wszystkiego najlepszego z okazji siódmej rocznicy - stwierdził uśmiechnięty Benjamin, podając tort memu mężowi.
- Dziękujemy.
- Mam nadzieję, że wam zasmakuje - szepnęła Tess. - Nowy przepis od ser Maria.
- Jak ci się pracuje? - spytałam, a w jej oczach błysnęły iskierki.
- Fantastycznie - zaśmiała się. - Ser Mario to jedna z najlepszych restauracji w mieście od ponad ośmiu lat i nigdzie nie nabędę takiego doświadczenia cukiernika jak u niego.
- Dalej myślisz o swojej cukierni? - spytał Eric.
- Tak, ale dopiero za kilka lat - wyznała.
- Pamiętaj, że w każdej sprawie możesz zwrócić się do nas o pomoc - posłał jej szeroki uśmiech.
- Dziękuję, ale i tak podarowaliście nam apartament w hotelu, a to naprawdę dużo.
- Jesteście naszą rodziną - zaczęłam. - To normalne, że będziemy sobie pomagać.
- Dziękujemy - odparli równocześnie.
- Jak wam się mieszka? - spytał brunet.
- Genialnie.
W urodziny Tessy podjęliśmy z Erickiem decyzję, że oddamy parze nasz apartament na najwyższym piętrze w "Silver. Seattle House." Dotąd była to nasza oaza, gdy chcieliśmy spędzić z mężem trochę czasu we dwójkę, bo przy tylu dzieciach jest to momentami trudne.
Poza tym Tessa i Benjamin byli ze sobą już osiem lat, a ich miłość kwitła. Widziałam, że uczucia między nimi nie są udawane. Każda ze stron jest maksymalnie zaangażowana w związek.
Tessa szkoliła się na cukiernika i dostała pracę w "Ser Mario," znaliśmy właścicieli, nie konkretnie założyciela, ale jego wspólniczkę odpowiedzialną za sukces restauracji i półtora roku temu otwartego hotelu, Ivy i Jamesa. Byli naprawdę fantastycznymi ludźmi.
Natomiast Benjamin zaczął studia weterynaryjne na uniwersytecie niedaleko, więc mieszkanie w centrum było im obojgu na rękę.
- Elijah, Alistair, Ginger! - zawołał czekoladooki, gdy piętnaście minut później zjawili się wszyscy nasi przyjaciele.
W rocznicę ślubu spotkaliśmy się w niemal takim samym składzie jak na uroczystości.
Prawie, ponieważ nieco się ono rozrosło.
- Chcielibyśmy wam coś powiedzieć - zaczęli równocześnie Ben i Eric, z czego całe zgromadzone towarzystwo się zaśmiało.
- Zacznij Ben - odezwałam się, zerkając na zestresowaną siostrę.
Eric usiadł ponownie obok mnie i delikatnie przytulił, składając przy okazji pocałunek na mej skroni. Chłopak wyciągnął dłoń w stronę mojej siostry, która wstała i przyciągnął ją nieco do siebie.
- Kilka dni temu oświadczyłem się Tess, a ona się zgodziła - odparł dumny.
Wszyscy zaczęliśmy im gratulować.
- Moja mała siostrzyczka wychodzi za mąż - wyszeptałam tuląc ją do siebie.
- Kocham cię siostro-mamo.
- Kocham cię siostrzyczko.
- A co wy chcieliście nam powiedzieć? - spytała Dynia.
- Cóż...
Eric ponownie stanął obok mnie, położył jedną dłoń na mojej talii, a drugą na lekką wypukłość w dole mego brzucha.
- Będziemy mieć dziecko - wyznał dumny.
- To dwunasty tydzień - dodałam z uśmiechem.
Ponownie wszyscy zerwali się z miejsc, tuląc nas i gratulując.
Wieczorem przytuliłam się do ukochanego męża.
- Mamy wspaniałą rodzinę - wyznałam opierając policzek o jego klatkę.
- Najlepszą - wyszeptał ujmując mój podbródek, uniósł go delikatnie, tak bym na niego spojrzała, a później musnął moje usta.
***************************************
Dziękuję bardzo za kolejną wspaniałą przygodę. Dziękuję że byliście tu ze mną.
Jeszcze się nie żegnam, wkrótce mam nadzieję że pojawi się coś nowego.
❤️❤️❤️
CZYTASZ
Kim Jesteś?
Lãng mạnFaith Darkness właśnie zamknęła pewien rozdział życia, który ciążył jej przez ostatnie siedem lat. Teoretycznie jej życie jest stabilne, praca i to nie jedna, rodzina, narzeczony... Jednak w końcu dostała możliwość zmienienia czegoś. Kto by pomyślał...