Minął tydzień, a moja aktywność przez te siedem dni nie wzrosła ani o jeden procent. Choć w poniedziałek chciałam iść do pracy, by czasem mój cudowny szef mnie nie zwolnił.
I do teraz mam przed oczami sytuację, gdy z samego rana zobaczyłam minę Erica.
***
Weszłam do kuchni, słysząc tam czyjeś krzątanie i stanęłam jak wryta, widząc mężczyznę w samych czarnych dresach bez koszulki. Jego mięśnie delikatnie oświetlało wschodzące słońce, a gdy jego gorzko-czekoladowe oczy spojrzały w moje, momentalnie poczułam falę gorąca.
- Gdzieś się wybierasz? - spytał, widząc mój elegancki kombinezon, dzięki któremu byłam zakryta od szyi, aż po kostki.
- Do pracy - odpowiedziałam cicho spuszczając wzrok na swe dłonie.
- Chyba żartujesz - stwierdził. - Masz wolne do odwołania, a ja pracuję w domu - oznajmił, mimowolnie spojrzałam na niego. - Jak poczujesz się lepiej i będziesz chciała, pomożesz mi, póki co dam sobie radę, a ty idź odpocznij.
- Muszę pracować, nie będę ci wiecznie siedziała na głowie - wyznałam niepewnie.
- Nawet sobie nie żartuj. Moje słowa nie podlegają dyskusji.
- Dziękuję.
- I zjedź coś, wczoraj nic nie tknęłaś - jego głos zatrzymał mnie w drzwiach. - Przygotuję ci coś.
- Nie trzeba.
- Trzeba.
***
Od tego dnia prawie nie wychodziłam z łóżka, dnie generalnie spędzałam w towarzystwie Elijahy, który często mnie tulił i bawił się na łóżku zabawkami.
Często wpadała też do mnie Tessa, próbując rozmawiać, ale starała się mnie namówić do jedzenia, jednak poza kilkoma łyżkami zupy nic nie przechodziło mi przez gardło.
Eric również często ze mną siedział, jednak nie wymuszał na mnie rozmowy, jedynie wpatrywaliśmy się w siebie nawzajem. Pewnej nocy, gdy się przebudziłam, dostrzegłam jego sylwetkę na fotelu, obserwował naszą śpiącą dwójkę i podejrzewam, iż robił to co noc.
- Może nadszedł czas by porozmawiać ze specjalistą? - spytał czekoladooki.
"Dobre pytanie."
"Czy jestem na to gotowa?"
"Nie wiem."
- Ciężko mi...
- Wiem, ale może dobrze ci to zrobi.
- Dobrze.
- Umówię cię zatem na wizytę - posłał mi delikatny uśmiech i wyszedł.
Nie spodziewałam się nawet, że spotkanie, którego mówiąc szczerze nieco się obawiałam, odbędzie się jeszcze tego samego dnia.
- Dzień dobry, nazywam się Suzan Aliston - kobieta wyciągnęła dłoń w moją stronę, którą delikatnie ujęłam.
- Faith Darkness.
- Cieszę się, że zdecydowała się pani na tę wizytę - posłała mi delikatny uśmiech. - Zapraszam - wskazała dwa fotele, na których usiadłyśmy.
- Przyjaciel mnie namówił.
- Dobrze, że ma pani kogoś bliskiego, kto panią wspiera.
- To prawda. Mam szczęście, że ich mam.
- Opowie mi pani co się wydarzyło.
Wzięłam głęboki wdech, by nieco się uspokoić.
- Tydzień temu zostałam z... Zgwałcona.
- Znała pani sprawcę?
- To mój narzeczony. Były narzeczony.
- Wiem, że to złe pytanie, zwłaszcza w takich sytuacjach - zaczęła kobieta. - Jak się pani czuje?
- Fizycznie, nadal obolała - wyznałam. - Psychicznie, ciężko jest mi to wszystko zrozumieć, o ile da się to zrozumieć. Nie mam siły prawie na nic.
Po czterdziestu pięciu minutach opowiadania o tym co się wydarzyło, moich uczuciach i czego się obawiam, byłam kompletnie wykończona.
- Chciałabym coś pani wyznać - zaczęła psycholog, gdy wizyta dobiegała końca. - Z panem Silverem znam się od trzech lat, przyszedł do mnie po śmierci siostry, długo zajęło mu zrozumienie wszystkiego, zwłaszcza, że obwiniał się o jej śmierć - westchnęła. - Wczoraj przyszedł ponownie, z twoją siostrą - zmarszczyłam brwi zaskoczona. - Udzielili mi pozwolenia na tę rozmowę. Wiem, że Eric nie miał prawa przyprowadzić tu Tess bez twojej zgody, jednak potrzebowała tego, oboje tego potrzebowali, tak jak i ty...
Słuchając kobiety w oczach pojawiły mi się łzy.
- ...Martwią się o ciebie. Wiem, że musisz sobie poukładać wszystko, ale nie możesz przy tym zaniedbywać zdrowia. Najbardziej boją się tego, iż zagłodzisz się na śmierć. Twoja siostra coś nam wyznała. Twoje problemy z jedzeniem to nie pierwszy raz - stwierdziła.
To wszystko moja wina, gdyby nie ja nie musieliby się martwić.
- Jestem anorektyczką - wyszeptałam.
- Jak to się zaczęło?
- Zawsze byłam niejadkiem, ale gdy zmarła mama załamałam się i przestałam w ogóle jeść. Gdyby nie niania Tess pewnie bym umarła, raz trafiłam do szpitala z wycieńczenia, później zaczęła mnie pilnować. Po kilku miesiącach się pozbierałam. Moim decydującym impulsem był ojciec, mała kończyła właśnie dziewięć miesięcy i gdy chciałam do niej zajrzeć, zauważyłam stojącego nad nią Ryana i usłyszałam co mówił - wzięłam głębszy wdech i zacisnęłam mocniej powieki, by powstrzymać łzy. - "Odebrałaś mi wszystko co kochałem, nie jesteś moją córką." Gdy to usłyszałam, wiedziałam już, że to ja muszę się nią zająć i tylko ja stworzę jej namiastkę prawdziwego domu. Zaczęłam jeść i choć zawsze za mało, sytuacja z omdleniem się nie powtórzyła.
- Teraz ma pani nawrót.
- Właściwie już od kilku miesięcy było gorzej, sytuacja z Danielem mnie przytłaczała i świadomość, że go wykorzystuję.
- W jaki sposób?
- Od lat nam się nie układało, nie kochałam go i powinnam zakończyć ten związek już bardzo dawno temu. Jednak nie było mnie stać na mieszkanie i musiałam spłacić długi ojca.
- Jest pani młodą kobietą, która przeżyła niezwykle wiele i doświadczyła sporo ciężkich dni. To wszystko pokazuje jaka jest pani silna, tylko musi pani pozwolić sobie pomóc, zwłaszcza pozwolić na to najbliższym.
- Dziękuję pani za tę rozmowę.
- Zapraszam ponownie, jeśli czuje pani taką potrzebę - posłała mi szczery, lecz delikatny uśmiech.
Uściskałyśmy swoje dłonie i wyszłam z gabinetu.
- Faith - Eric wstał na mój widok.
- Wracajmy do domu - poprosiłam.
CZYTASZ
Kim Jesteś?
RomanceFaith Darkness właśnie zamknęła pewien rozdział życia, który ciążył jej przez ostatnie siedem lat. Teoretycznie jej życie jest stabilne, praca i to nie jedna, rodzina, narzeczony... Jednak w końcu dostała możliwość zmienienia czegoś. Kto by pomyślał...