Prosto z sądu Eric zabrał mnie do restauracji, by uczcić nasze zwycięstwo, choć ja postrzegałam to bardziej jako uwolnienie się od tego koszmaru.
- Za wspólną przyszłość - unieśliśmy kieliszek z szampanem i delikatnie stuknęliśmy się szkłem.
- Za nas - upiliśmy łyk, a ja lekko się skrzywiłam.
- Nie smakuje? - spytał widząc moją reakcję.
- Mam po dzisiaj mocno podrażnione gardło, to chyba dlatego - odpowiedziałam i zabrałam się za apetycznie pachnący makaron.
- Cieszę się, że w końcu dopisuje ci apetyt - wyznał łącząc nasze dłonie.
- Trochę byłam już głodna - posłałam mu blady uśmiech.
- Naprawdę, uważam że powinnaś iść do lekarza.
- A ja ci już mówiłam, że to stras. Już czuję się znacznie lepiej.
- No dobrze. Przepraszam, ale martwię się o ciebie.
- Rozumiem - położyłam dłoń na jego policzku i delikatnie pogładziłam.
- Wracajmy do domu - wyszeptał.
Gdy tylko przekroczyliśmy próg, odgłos zbliżających się stópek przybrał na sile.
- Mamusia! - szczęśliwy maluch wpadł wprost w me ramiona. - Tęskniłem - pocałował mnie w czółko.
- Ja też kochanie - mocno go do siebie przytuliłam.
- A ze mną się przywitasz?
- Cześć tatusiu - przywitał go z uśmiechem.
- Jak w sądzie? - spytała Anastasia.
- Wszystko się udało - wyznałam. - Daniel dostał piętnaście lat.
- Tak się cieszę, że to już koniec - kobieta posłała mi delikatny uśmiech i przytuliła mnie.
- Ja również - dodała Tessa pojawiając się przy nas.
- To ja już zmykam. Dobrze że wszystko się układa - kobieta pożegnała się z nami i wyszła.
- Co powiecie na piżamowy wieczór? - spytałam? - Wszyscy w Minionkach?
- Chętnie - odpowiedzieli wszyscy.
Poszłam przebrać Elijahe, a zaraz potem poszłam sama założyć bajkowy kostium, związałam włosy w wysokiego koka.
- Muszę nam zrobić zdjęcie - stwierdził wyciągając telefon.
Mężczyzna objął mnie w pasie, mały blondyn wdrapał się na moje kolana, a Tessa przytuliła do ramienia. Wszyscy szczerzyliśmy się jak nienormalni, ale to był jeden z najszczęśliwszych wieczorów jakie dotąd spędziliśmy i miałam nadzieję, ze jeden z wielu.
- Zasnął - stwierdził czekoladooki patrząc na leżącego na mych nogach chłopca. - Zaniosę go.
Gdy schylał się po syna skradł mi pocałunek.
- To gdzie cię jutro zabiera Ben? - zapytałam siostrę, gdy zostałyśmy same w pokoju.
- Jedziemy z jego rodzicami na pieszą wycieczkę za miasto - uśmiechnęła się.
- A jak się wam układa? Nowa szkoła nic nie zmieniła?
- Właśnie nie. Ja Benjamin, Zoey i Max stanowimy naprawdę zgraną ekipę, teraz trzymamy się nawet lepiej niż wcześniej.
- To dobrze.
- Idę się już położyć - stwierdziła zerkając na zegarek. - Chce być jutro wypoczęta.
CZYTASZ
Kim Jesteś?
RomanceFaith Darkness właśnie zamknęła pewien rozdział życia, który ciążył jej przez ostatnie siedem lat. Teoretycznie jej życie jest stabilne, praca i to nie jedna, rodzina, narzeczony... Jednak w końcu dostała możliwość zmienienia czegoś. Kto by pomyślał...