Rozdział 35

3.2K 101 3
                                    

Ostrzeżenie!!!
Rozdział zawiera brutalne sceny, osoby nieletnie (jeśli takie są, mimo oznaczenia książki 18+) i osoby, które nie lubią scen przemocy oraz wykorzystania proszę o ominięcie rozdziału.

 Tuż po spotkaniu z upierdliwym klientem, Eric zawiózł mnie do domu.

Zdziwiłam się widząc na podjeździe samochód Daniela, co więcej przestraszyłam się na myśl, że Tessa jest z nim teraz sama w domu.

Weszłam szybko do środka, a widok który zastałam, przeraził mnie.

Tess siedziała przy wyspie kuchennej i była wyraźnie zmieszana, tym co robił mężczyzna. Mianowicie, Daniel popijał sobie szkarłatny płyn - było widać, że to nie jego pierwsza szklanka tego dnia i gładził ramie mojej siostry, robiąc do niej pijackie, maślane oczy.

- Cześć Mała, jak tam zakończenie roku? - spytałam delikatnie.

Najchętniej dałabym mu z liścia w twarz z miejsca, jednak nie chciałam nic robić przy niej, to mogłoby źle wpłynąć na jej psychikę, która z resztą i tak dużo przeszła.

- Cześć Faith - posłała mi promienny uśmiech, a jej oczy wyrażały ulgę. - Bardzo dobrze, choć będę tęskniła za nauczycielami.

- Popatrz, na to z innej perspektywy, poznasz już nauczycieli z liceum i będziesz mogła lepiej dobrać sobie przedmioty - wyznałam całując jej czoło.

Zerknęłam na zegarek, na szczęście jest już za dwadzieścia piąta, a to doskonały argument, by pozbyć się jej z domu i co ważniejsze oddalić od Golda.

- Chyba musisz się już zbierać kochanie - oznajmiłam. - Spóźnisz się za chwilę na tę waszą imprezę.

- Faktycznie - chyba nawet nie zdawała sobie sprawy z godziny.

- Napisz mi o której jutro wrócisz - poprosiłam, odprowadzając ją do drzwi.

- Jasne siostro-mamo. Kocham cię - przytuliła się mocno.

- Też cię kocham Tess - ucałowałam czubek jej głowy.

Obserwowałam jak dziewczynka, wiąże buty, zakłada plecak i wychodzi.

Gdy tylko zamknęły się za nią drzwi, odwróciłam się gwałtownie i ruszyłam w stronę mężczyzny, na którego wcześniej nawet nie zwracałam uwagi, bo gdybym spojrzała w jego stronę - wybuchłabym.

I właśnie to dzieje się w tej chwili.

- Co ty odpierdalasz?! - krzyknęłam w stronę blondyna, a ten jedynie się zaśmiał i dopił alkohol.

- Co to za język? Suka zaczęła szczekać? - prychnął i nalał sobie jeszcze.

- Dostawiałeś się właśnie do mojej siostry! - uniosłam się jeszcze bardziej. - Ona ma dwanaście lat!

- Wygląda na starszą - zaśmiał się ponownie i nie wytrzymałam.

Wytrąciłam mu z ręki szklankę, która ponownie zbliżała się do jego ust i która z hukiem rozbiła się na kafelkach, po czym z całej siły uderzyłam go w twarz.

- To koniec, wyprowadzamy się - oznajmiłam i pobiegłam na górę, z zamiarem spakowania swoich rzeczy.

Nie zdążyłam nawet dotknąć szafy, gdy runęłam na ziemię w sypialni.

Daniel usiadł na mnie okrakiem, a ręce unieruchomił mi nad głową.

- Kimberly nie było dzisiaj w pracy, bo pojechała do znajomej - wysyczał mi do ucha. - Co miałem zrobić? Nie mam zamiaru płacić na mieście, skoro w domu zalegają dwie suki do zerżnięcia - jego słowa mnie sparaliżowały, a ręka niebezpiecznie zaczęła zjeżdżać w okolicę mojej piersi.

- Zostaw Tess w spokoju skurwielu! - zaczęłam się pod nim rzucać, gdy tylko ścisnął mój sutek.

Gdy go obraziłam, w jednej chwili poczułam piekący ból policzka.

- Ty niczego nie rozumiesz - wysyczał i zacisnął dłoń na mej szyi, znowu. - Nie masz tu nic do gadania. Nie wyprowadzisz się, bo i tak cię znajdę i będziesz wtedy żałować, a do młodej dobiorę się kiedy chcę i jak chcę, tak jak wezmę ciebie. Teraz - podkreślił ostatnie słowo, a ja mimo iż brakowało mi powietrza w płucach zaczęłam ponownie się miotać.

Daniel uderzył mnie z pięści mocno w twarz, by ogłuszyć na chwilę i zedrzeć ze mnie sukienkę, jednak mając wolne ręce, udało mi się go spoliczkować, miałam nadzieję, że to wystarczy, by się uwolnić....

...myliłam się.

Ponownie dostałam z pięści w twarz i nim się otrząsnęłam, na moich nadgarstkach zaciskał się już pasek mężczyzny, który owinął wokół nogi komody.

- Puszczaj mnie! - krzyknęłam.

- Chciałabyś - zaśmiał się mocno ściskając mi szczękę.

Rozluźnił uścisk i ściągnął swój krawat, a ja wykorzystałam moment.

- Pomocy! - krzyczałam ile sił.

I znów uderzenie, tym razem z prawy bok, zachłysnęłam się powietrzem i w tej samej chwili w moich ustach pojawił się materiał, krawat doskonale zniwelował moje krzyki.

Rzucam się ile sił, najpierw zdarł ze mnie koronkowy stanik i brutalnie zaczął gryźć piersi i sutki. Krzyczałam z bólu, po mych policzkach spływały łzy, jednak nikt nie przybył na ratunek, bo nikt mnie nie mógł usłyszeć.

- Czas zacząć zabawę - wychrypiał mi do ucha i zszedł ze mnie.

Kopałam, zaciskałam uda, nawet wbiłam mu szpilkę w udo, ale i to go nie powstrzymało.

Uważałam się za silną, ale Daniel był po stokroć silniejszy.

Rozdzielił moje nogi i unieruchomił je, choć dalej starałam się wyrwać... Bronić w jakikolwiek sposób, ale to nadal na nic.

Nagle wsunął dłoń pod materiał moich majtek i wbił we mnie brutalnie dwa palce.

- Sucho? - udawał zdziwienie. - Nie podnieciła cię moja gra wstępna? Bo mnie bardzo - wycedził przez zęby.

Reszta podziała się jak lawina: pozbawił mnie bielizny, wyciągnął swojego pieprzonego fiuta ze spodni, zacisnął mocno dłoń na mym gardle, a potem...

...czułam już tylko rozrywający ból.

Łzy spływały ciurkiem po moich policzkach. Resztą sił starałam się krzyczeć i się oswobodzić, ale wewnątrz pragnęłam już tylko umrzeć.

- Zapomniałem już jak jesteś cudownie ciasna - wysyczał i we mnie skończył.

Tkwił we mnie póki jego oddech się nie unormował, po czym uwolnił me nadgarstki.

- Już wiesz, że nie warto ze mną zadzierać - wyszeptał. - Radzę uważać z ciepłą wodą, masz zapewne otarty tyłek i plecy - stwierdził wychodząc w pokoju. - Podobało mi się! Musimy to częściej robić! - krzyknął schodząc po schodach.

Nie usłyszałam dźwięku zamykania drzwi, co oznaczało, że nadal jest w domu.

Na trzęsących się nogach poszłam do pokoju Tess i zamknęłam się w łazience. Włączyłam lodowatą wodę i pragnęłam zmyć to wszystko z siebie, jego dotyk, jego usta. Chciałam zmyć z siebie Daniela.

Zsunęłam się w końcu po kafelkach, a szloch, który cały czas mi towarzyszył, zamienił się w gromki płacz, zagłuszany przez szum wody.

Kim Jesteś?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz