Kładłyśmy z Tess właśnie ostatnie talerzyki na stole na tarasie, gdy dobiegł nas dzwonek, Elijah w jednej chwili znalazł się obok i prosił o wzięcie na ręce. Jak to miał w zwyczaju schował twarz w moich włosach i oplótł się wokół mnie jak małpka.
- Dawno cię nie widziałem - wyznał brunet przytulając kobietę. - I gratuluję, Thom już się pochwalił.
- Dziękuję.
- Dzień dobry raz jeszcze - przywitałam się z parą.
- Nie stójmy w korytarzu, zapraszamy na taras - zaproponował czekoladooki.
- Widzę, że mały wciąż nieśmiały - stwierdziła Caroline idąc obok mnie z córką posadzoną na biodrze.
- Owszem.
- Dzień dobry - przywitała się dziewczyna, gdy tylko się pojawiliśmy.
- To jest właśnie moja siostra, Tessa.
- Trzecia do kompletu - stwierdził nagle Thom spoglądając na nią.
- O co chodzi? - zdziwił się mężczyzna.
- Spójrz na nie i sam odpowiedz sobie na pytanie.
Eric błądził wzrokiem od jednej do drugiej i tak w kółko.
- Nie powiesz mi, że nie są podobne, a jak połączysz Tess i Faith, to będziesz miał niemalże kopię mojej żony.
- To o to ci chodzi - parsknął śmiechem.
- Miałem prawo być zaskoczony, gdy odkryłem, że twoja przyjaciółka - zrobił wymowny cudzysłów w powietrzu przy ostatnim wyrazie - jest niemalże klonem mojej ukochanej.
- Nie są aż tak podobne.
- Halo my tu jesteśmy! - oburzyła się Caroline.
- Jesteście pewne, że nie macie polskich korzeni? - spytał mężczyzna.
- Nie.
- A może włoskich?
- Nie. Skąd te pytania?
- Moja mama była Polką, a ojciec Włochem - odparła brunetka.
Zasiedliśmy do stołu, a Elijah zaczął się powoli ode mnie odrywać, coraz bardziej zainteresowany dziewczynką siedzącą tuż obok.
- Ja się będę zbierać - stwierdziła Tss.
- Pamiętaj równo o dwudziestej drugiej masz być w domu, inaczej uduszę Bena.
- Tak, tak. Na pewno to zrobisz siostro-mamo - dziewczyna nachyliła się i pocałowała moje czoło.
- Chyba nie bardzo przejęła się twoimi słowami - stwierdził mężczyzna.
- Ale i tak zawsze wracają o czasie - stwierdził Eric. - Benjamin, to bardzo fajny chłopak.
- To prawda.
Rozmawialiśmy tak, przez dłuższy czas, gdy nagle odezwał się Elijah.
- Mamusiu, pić.
- Chcesz soczku marchwiowego? - spytałam, a on pokiwał główką. - A Wren? - spojrzałam na małą i na jej mamę, obie pokiwały głowami, przy czym mała od razu wyciągnęła do mnie rączki.
Wstałam, przełożyłam synka na drugie biodro i wzięłam małą.
- Pomóc ci? - spytała Caroline, podając mi jeszcze kubeczek dziewczynki.
- Poradzę sobie.
- Wren nie może truskawek, jest uczulona - przypomniało się kobiecie.
- Spokojnie sami dzisiaj robiliśmy sok, nie ma w nim nic prócz marchewek i bananów - posłałam jej szeroki uśmiech i ruszyłam z dziećmi w stronę kuchni.
CZYTASZ
Kim Jesteś?
RomantizmFaith Darkness właśnie zamknęła pewien rozdział życia, który ciążył jej przez ostatnie siedem lat. Teoretycznie jej życie jest stabilne, praca i to nie jedna, rodzina, narzeczony... Jednak w końcu dostała możliwość zmienienia czegoś. Kto by pomyślał...