Rozdział 12

4.7K 135 3
                                    

 - Pzeczytas mi baje? - spytał z nadzieją Elijah, gdy dochodziła dziewiętnasta i ojciec kazał mu iść spać.

- Mogę, jeśli tata się nie obrazi - oznajmiłam.

- Ne obazi.

- A może ja bym się wypowiedział - stwierdził, siłą wyciągając go z moich ramion, od godziny leżeliśmy na kanapie oglądając animację, a malec stwierdził, że na moich nogach jest najwygodniej, więc cały czas przesiedział właśnie na nich.

- Plose tato.

- Dobrze, ale najpierw cię umyję i przebiorę w piżamę.

- Mhm.

Zniknęli na piętrze na jakieś dziesięć minut, po czym Elijah wbiegł do salonu w przeuroczej jednoczęściowej piżamie Minionka, dokładnie takiej jakie mamy razem z Tessą.

- Ale ślicznie wyglądasz skarbie - stwierdziłam, gdy wskoczył mi na kolana.

- Tata tez ma Minionka - oznajmił.

- Naprawdę?

- Tak, ale zadko go ubiela.

- To musisz go częściej o to prosić.

- Idzemy? - spytał.

- Tak.

Maluch ciągnął mnie w stronę schodów, a jego ojciec podążał za nami.

Korytarz, po raz kolejny wywołał u mnie łzy, zaraz na lewo znajdował się największy pokój, na końcu korytarza jeszcze jeden, a po prawej trzy.

- Ten jest tatusa - wskazał na pierwsze z lewej drzwi, - a ten mój, pobiegł na koniec korytarza i otworzył ostatnie z prawej.

Weszłam do środka i moim oczom ukazał się chłopięcy raj.

Na ścianach było pełno afrykańskich zwierząt, chodzących po pustyni i dżungli, oraz ptaków latających na błękitnym niebie. Mnóstwo zabawek, klocków, autek i pluszaków, połowa ogromnego łóżka była w najróżniejszych maskotkach.

Elijah podbiegł do szafki z książeczkami i wyciągnął bajkę o niedźwiadku, podał mi ją i sam z trudem wgramolił się na łóżko.

- Połóż się obok niego - stwierdził cudowny głos, tuż za moimi plecami.

- Na pe...

- Tak.

Zrobiłam co kazał, a malec od razu wtulił się w moją klatkę pleckami, dokładnie tak jak ubiegłej nocy Tessa. Czytałam mu i czułam się jak lata temu, gdy moja siostra była w jego wieku i nocami zakradała się do mojej sypialni.

Nie zdążyłam nawet dokończyć, gdy Elijah odwrócił się do mnie przodem, zarzucił mi rączkę na szyję, dał buziaka w policzek i zamknął oczka.

Leżeliśmy tak przez kilka minut, a ja gładziłam jego plecy i bardzo, ale to bardzo chciałam, by ta chwila trwała wiecznie.

- Zasnął - szepnął Eric tuż nad moim uchem i odciągnął dłonie syna.

Wyszliśmy cicho z pokoju.

- Przepraszam, że zająłem ci cały dzień, obiecuję, że wypłacę ci nadgodziny i...

- Nawet się nie waż - przerwałam mu. - Dzisiejszy dzień był naprawdę przyjemny, a Elijah jest niesamowity.

- To prawda. Cudowne dziecko, choć dziwi mnie, że tak szybko cię zaakceptował.

Zeszliśmy na dół i już miałam zbierać swoje rzeczy, gdy zatrzymał mnie, łapiąc delikatnie za dłoń.

- Nie ciągnęło cię dzisiaj do domu? - spytał, jakby z nadzieją.

Kim Jesteś?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz