Rozdział 29

4.1K 123 1
                                    

 - Zbieramy się? - spytał Eric, wchodząc do mojego gabinetu, kilka minut przed końcem pracy.

- Idę zobaczyć dzisiaj to mieszkanie, więc możesz jechać, ja muszę jeszcze coś dokończyć - stwierdziłam, kończąc kosztorys mojego projektu.

- Mogę pojechać z tobą, jeśli pozwolisz - stwierdził z uśmiechem.

- Nie chcę ci zabierać czasu z Elijahem.

- Jak właściciel zobaczy mężczyznę u twojego boku, nie wpadnie mu do głowy głupi pomysł z wyłudzeniem od ciebie większego czynszu.

- Dobrze. Dziękuję - posłałam mu delikatny uśmiech.

Zebraliśmy swoje rzeczy i wychodząc pożegnaliśmy się z Isakiem i Holly.

- Dzisiaj aktualne? - spytała cicho blondynka szefa.

- Boże. Na śmierć zapomniałem. Tak aktualne, jak zawsze.

- To do potem.

Ruszyliśmy z mężczyzną w stronę wybrzeża.

- Zapomniałem ci powiedzieć, że dzisiaj przychodzą Isak, Holly, Alex i Courtney.

- Czyli mam nie przychodzić dzisiaj? - spytałam.

- Chyba sobie żartujesz. Oczywiście, że masz przyjść. Elijah by nas zamęczył, gdyby cię nie było. Tylko zapomniałem cię ostrzec, że w każdy przedostatni czwartek miesiąca spotykamy się u mnie w takim gronie.

- Czemu akurat w przedostatni czwartek? - zdziwiłam się.

- Chcieli choć raz w miesiącu odwiedzać małego, a gdy to postanowili był właśnie przedostatni czwartek miesiąca i tak zostało.

- Rozumiem.

- Gdzie dokładnie mam jechać? - spytał.

- Kojarzysz cukiernię Pani Jonas?

- Najlepsze pączki w Seattle. Jasne że znam - zaśmiał się.

- To tam.

Mieszkanie znajdowało się dwa poziomy nad cukiernią, a gdy tam dotarliśmy, właściciel już czekał.

Metraż był w sam raz. Dwa niewielkie pokoje, salon połączony z aneksem kuchennym i jedna łazienka.

Więcej nic nam nie było trzeba.

- Widzę, że mieszkanie było niedawno remontowane - stwierdził Eric swoim formalnym tonem.

- Tak. Poprzedni lokatorzy je doszczętnie zdemolowali - westchnął starszy mężczyzna.

- Rozumiem. Wszystkie sprzęty są nowe? - wskazał w stronę kuchni.

- Tak.

- Dlaczego nie ma pralki? - zapytał wychodząc z łazienki.

- W tym budynku niestety rury nie są do tego przystosowane. Ta kamienica, jak większość w okolicy jest dość leciwa. Choć wiem, że po drugiej stronie ulicy już nie ma tego problemu. Może i tu zmieni się to za jakiś czas. Za to pralnię mamy sto metrów dalej.

Dobrze, że Eric jednak ze mną pojechał, nawet nie przyszło mi do głowy, by o to zapytać.

- Więc jak z czynszem? - spytałam, gdy usiedliśmy w salonie.

- Tak jak mówiłem przez telefon. Tysiąc pięćset to stała opłata w którą wliczone jest już ogrzewanie, natomiast wodę, prąd i gaz będziemy rozliczać co miesiąc według zużycia.

- Dobrze.

- Jestem w stanie zaakceptować pani warunek, że nie przyjmę zaliczki teraz tylko pierwszego lipca wraz z pierwszym czynszem. Jednak, jeśli do północy nie otrzymam wpłaty mieszkanie wynajmę innej parze - wyznał. - Mam jeszcze trzech chętnych, choć pani zgłosiła się jako pierwsza i to pani daje pierwszeństwo.

Kim Jesteś?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz