- Zapomniałem zapytać - zaczął Eric, gdy wysiadaliśmy do jego samochodu. - Jak wrażenia Tess po pierwszej randce?
- Wróciła czerwona jak burak - zaśmiałam się, na wspomnienie czerwonej twarzy siostry, tuż po tym jak odprowadził ją chłopak.
- Dlaczego?
- Dostała buziaka w policzek na pożegnanie.
- Czyli zapowiada się poważnie.
- Na to wygląda.
- A tak poza tym słodkim incydentem? - i on się zaśmiał.
- W skrócie, jest wniebowzięta. Podobno cały czas rozmawiali, mimo tego, że znają się sześć lat, dalej potrafi ją pozytywnie zaskoczyć i poznali się jeszcze lepiej.
- To dobrze.
Przez moment zapanowała między nami przyjemna cisza.
- Boisz się - to było bardziej stwierdzenie niż pytanie i miał całkowitą rację.
- Tak - westchnęłam. - Nie chce, by za parę lat stało się z nimi to samo co ze mną i Danielem.
- Czasami bywa tak, a czasami inaczej. Możliwe, że z nimi będzie właśnie to inaczej.
- Może ich miłość będzie prawdziwa - szepnęłam sama do siebie.
- Może od razu pojedziemy po twoją siostrę i do mnie - spytał, gdy wyszliśmy ze sklepu.
- Tess miała dzisiaj trening do siedemnastej trzydzieści więc możemy podjechać pod szkołę.
- Czirliderka? Jak ty?
- Nie. Lekkoatletka - wyznałam. - Pod względem zainteresowań trochę się różnimy.
- To znaczy? - dopytywał.
- Ona uwielbia piec, ja pielęgnuje rośliny. Tess jest artystką, choć lubi matematykę, ja jestem ekonomistką. Ona zdecydowanie woli biegać, a ja wybrałam gimnastykę i taniec.
- Taniec?
- Tak jakby.
- Towarzyski?
- Indywidualny.
- Zatańczysz kiedyś dla mnie? - spytał z nadzieją w głosie parkując tuż przy wejściu do podstawówki.
- Raczej nie.
- No proszę - złapał mnie delikatnie za brodę i zmusił bym spojrzała w jego błagające oczy.
- Może - powiedziałam raz jeszcze.
Wysiedliśmy z samochodu, gdy tylko zauważyłam małą wychodzącą ze szkoły, ku mojemu wbrew pozorom miłemu zaskoczeniu, miała splecione palce wraz z palcami Bena, a przy tym wszystkim śmiała się wniebogłosy.
- Ale radosna z was parka - stwierdziłam, zwracając tym samym na nas uwagę. - Nawet nas nie zauważyli - zaśmiałam się delikatnie szturchając mężczyznę, który również się śmiał.
- Eric! - przytuliła się do mężczyzny.
- A ja to co? - spytałam oburzona.
- Cześć siostro-mamo - i mnie przytuliła.
- Już wiem jak się czujesz - szepnęłam w stronę czekoladookiego.
- Dzień dobry Faith - chłopak posłał mi szeroki uśmiech. - Dzień dobry proszę pana.
- Żaden pan. Eric - brunet wyciągnął rękę w jego stronę, co błękitnooki niepewnie odwzajemnił.
- Benjamin.
CZYTASZ
Kim Jesteś?
RomanceFaith Darkness właśnie zamknęła pewien rozdział życia, który ciążył jej przez ostatnie siedem lat. Teoretycznie jej życie jest stabilne, praca i to nie jedna, rodzina, narzeczony... Jednak w końcu dostała możliwość zmienienia czegoś. Kto by pomyślał...