Rozdział 41

4.2K 128 2
                                    

Przepraszam za małą przerwę.
Nowe rozdziały oprócz dzisiaj pojawią się w tym tygodniu w piątek oraz niedzielę.
Miłego czytania
❤️❤️❤️

 Wszystko powoli zaczęło zmierzać w dobrym kierunku, spędzałam dużo czasu z siostrą i Elijahem, spotkałam się jeszcze kilka razy z panią psycholog, również dotykiem miałam coraz mniejszy problem.

Eric nie pozwolił mi jeszcze wrócić do pracy, sam też rzadko jeździł do firmy i głównie pracowaliśmy w domu, a ostatnio priorytetem stał się nasz projekt.

- Faith? - Eric złapał mnie za dłoń i delikatnie ścisnął.

- Tak? - posłałam mu delikatny uśmiech.

- Rozmawiałem dziś z Holly, wszyscy chcieliby cię zobaczyć i jutro jest przedostatni czwartek miesiąca...

- Wasze comiesięczne spotkanie?

- Tak i chcieliby wiedzieć czy to aktualne. Czy czujesz się na siłach, by...

- Chyba już tak - odparłam, ponownie mu przerywając.

- Świetnie, bardzo się ucieszą. Tęsknią.

- Ja za nimi również. Poproszę Tess i może coś razem upieczemy.

- Jak tak, to wam pomogę, uwielbiam to nasze wspólne pieczenie - zaśmiał się.

- Zwłaszcza moment, gdy wszyscy jesteśmy cali biali od mąki.

- Zdecydowanie. I nasze wspólne sprzątanie później - wyszeptał stając zaledwie kilka centymetrów ode mnie. - Faith?

- Tak?

- Nie wiem czy to odpowiedni moment i czy nie jest za szybko, ale... - jego cudowne ciemnoczekoladowe oczy były przepełnione stresem, czułam nawet jak lekko drży.

- Wyduś to z siebie - zaśmiałam się delikatnie i nieznacznie przysunęłam w jego stronę.

- Pójdziesz ze mną na kolację? Tylko my dwoje. W sobotę?

Wpatrywałam się w niego intensywnie, czułam jak atmosfera między nami się zagęszczała.

- Znaczy... Na randkę? - wydusiłam.

- Tak, na randkę - powtórzył, wciąż zestresowany.

- Tak - odparłam cicho.

Jego oczy momentalnie rozbłysły, puścił moją dłoń i ręce przeniósł na kark, gładząc delikatnie kciukiem mój policzek. Byłam jak zahipnotyzowana, serce zaczęło bić szybciej, a oddech stał się cięższy, ale nie ze strachu, a wyczekiwania.

Jego twarz była coraz bliżej mojej, a wzrok wirował pomiędzy moimi oczami, a ustami. Zaczęłam drżeć w oczekiwaniu na pocałunek, za którym tak tęskniłam.

- Mamusiu!

Momentalnie odskoczyliśmy od siebie, spojrzałam w kierunku drzwi i zobaczyłam wbiegającego do gabinetu maluszka z zapłakaną buzią.

- Co się stało skarbie? - klęknęłam, a chłopiec mocno wtulił się w mą szyję.

- Przewrócił się podczas zabawy w berka - wyznała Tess, która wkroczyła do pomieszczenia tuż za nim.

- Gdzie cię boli? - spytałam.

- Podmuchaj mamusiu - pokazał mi łokieć i uczyniłam o co prosił, na koniec jeszcze buziak tuż nad raną i ból zniknął.

- Już dobrze?

- Tak. Kocham cię mamusiu - cmoknął mój nosek.

- Też cię kocham maluszku.

Kim Jesteś?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz