2

1.6K 99 18
                                    

Layla

- Słucham? Czy ty coś brałeś? 

Robin, co swoją drogą było dziwnym imieniem jak na istotę ze starożytnego Egiptu, znów się zaśmiał. Nie był to jednak śmiech pełen pogardy, a raczej zainteresowania nową istotą, która pojawiła się w jego królestwie.

- Dlaczego mnie rozebrałeś?! Gdzie ja jestem?! Czego ty ode mnie chcesz?!

Mężczyzna podszedł bliżej mnie. Uniósł palcem mój podbródek i uśmiechnął się szeroko. W jego rubinowych oczach widziałam spokój. Nie bał się tak, jak ja, gdyż nie miał czego. To on tutaj rządził. Po chwili przypomniałam sobie jednak, że Robin wspominał coś o jakimś panu. Kim on jednak był? 

- Laylo, nie bądź na mnie zła. Mój pan dał mi rozkaz, abym pozbył cię ubrań. 

- Nie, to nie może dziać się naprawdę. 

- Przykro mi, kochanie. Naprawdę, gdybym nie musiał tego robić, nie porwałbym cię na porwanie ciebie. Och, zabrzmiało to zabawnie. 

Chyba dobrze się bawił. Ja z kolei niekoniecznie. 

Szarpałam się z kajdanami, ale wtedy one mocniej zacisnęły się na moich nadgarstkach i kostkach. Jęknęłam w bólu. Robin wypowiedział jakieś słowa, których nie zrozumiałam, a wtedy kajdany się rozluźniły. Jednak nie na tyle, aby mnie puścić. 

- Robinie, błagam cię - wyszeptałam, patrząc na niego tak błagalnie, jak potrafiłam. Nie byłam z natury uległa, ale skoro ta uległość miała sprawić, żeby Robin mi pomógł, byłam gotowa nawet paść przed nim na kolana. Wszystko, byle tylko mi pomógł. 

- Niestety cię nie wypuszczę, bestyjko - oznajmił spokojnie, kładąc dłonie na moich policzkach. Jego dotyk był zimny, ale nie nieprzyjemny. - Rozumiem, że na razie nic nie pojmujesz. To zrozumiałe, Laylo. Sam na twoim miejscu byłbym w szoku, ale staram się być dla ciebie tak łagodny, jak to możliwe. Jesteś miłą i ładną dziewczynką. Na razie więcej nie mogę o tobie powiedzieć. Wiedz jednak, że gdybyś czegokolwiek potrzebowała, będę tu dla ciebie. Mój pan na pewno pozwoli mi się z tobą spotykać. Dam ci jednak pewną radę, bestyjko. Ulegnij mu.

- O kim mówisz? Proszę, powiedz mi.

Robin zacisnął turkusowe usta w wąską kreskę. Łuski znajdujące się na jego policzkach zadrżały, wydając nieprzyjemny dźwięk. 

- Niebawem twój pan tutaj przyjdzie. Dołączy do ciebie, a wtedy wszystko stanie się jasne. 

- Robinie, nie zostawiaj mnie tutaj samej!

Krzyknęłam za wężowym mężczyzną, gdy ten zaczął iść w kierunku wyjścia. Szarpałam się z tymi cholernymi kajdanami, ale one znowu się na mnie zacisnęły.  

- Nie chcę być niewolnicą! Nie zasłużyłam sobie na to!

- Laylo, cholera. Nie utrudniaj tego.

- Nienawidzę cię!

Mężczyzna odwrócił się. Spojrzał na mnie ze smutkiem.

- Przykro mi, że tak mówisz, bestyjko. Ja ciebie wcale nie nienawidzę. Skoro jednak ty nie darzysz mnie ciepłymi uczuciami, jakoś sobie z tym poradzę. W końcu nikt oprócz mojego pana nigdy nie pozwolił mi poczuć się potrzebnym. 

Gdy Robin wypowiedział te słowa, wyszedł trzaskając za sobą drzwiami. 

Zostałam sama. W pokoju, który był ucieleśnieniem marzenia milionera. W miejscu, w którym byłam zupełnie sama. Naga, skuta i bezbronna. 

Nic z tego nie rozumiałam. Nie wierzyłam w żadną magię. Byłam racjonalistką. Może czasami lubiłam czytać fantastyczne książki, ale nic poza tym. Nie byłam naiwną idiotką, która wierzyła w to, że istniały jakieś inne światy. 

Seductive GlanceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz