38

710 49 3
                                    

Set

- Przynieś mi śniadanie. 

- Tak, panie. 

Patrzyłem na to, jak Horus idzie do kuchni. Jego posłuszeństwo nieustannie mnie zaskakiwało. 

Robin i Horus zawarli pewnego rodzaju przymierze. Robin obiecał, że postara się dać Horusowi szansę, ale ten miał nie naruszać jego przestrzeni osobistej. Horus był w siódmym niebie. Rozpłakał się po słowach Robina i przysiągł, że zrobi wszystko, aby zasłużyć sobie na jego miłość. 

Ja tymczasem nie miałem żadnych skrupułów przed tym, aby nie traktować Horusa jak sługi. Chciałem, aby dostał przynajmniej niewielką karę za to, co zrobił mojemu Robinowi. 

- Kochanie, co mam zrobić tobie? - spytał Horus, wyglądając z kuchni do salonu, aby spojrzeć na Robina. 

- Ech... Ja...

- Jak ty go nazwałeś? 

Wstałem i szybkim krokiem podszedłem do mężczyzny. Chwyciłem Horusa za kark i ścisnąłem mocno. Może nie powinienem zachowywać się w ten sposób, ale miałem to gdzieś. 

- Nazwałem Robina kochaniem, panie - odparł bóg, patrząc na mnie błagalnie. 

- Właśnie. Nie masz prawa tak go nazywać. Robin jeszcze ci nie wybaczył. Poza tym, pragnę ci przypomnieć, że w tym miejscu to ja mam największą władzę. Potrafię zrozumieć to, że zależy ci na Robinie, ale ten chłopak jest moim niewolnikiem. Jeśli nie wyrażam więc zgody na to, abyście byli razem, nie macie prawa być razem. Proste? 

Puściłem Horusa. Mężczyzna odsunął się dwa kroki w tył i energicznie skinął głową. 

- Tak, panie. 

- W takim razie idź już do kuchni i nie wnerwiaj mnie, niewolniku. Oddałeś się pod moje panowanie i musisz wiedzieć, że nie jestem tak dobrym panem jak Anubis. Nie będę dla ciebie pobłażliwy. Po tym, co zrobiłeś Robinowi, powinieneś się wstydzić. Powinieneś, kurwa, płaszczyć się przed nami przez dziesięć godzin dziennie i błagać o przebaczenie, śmieciu!

Zanim zdołałem się zapędzić, Robin chwycił mnie za nadgarstek. Spojrzał na mnie prosząco i pokręcił przecząco głową. Zachowywał się tak, jakby błagał mnie, żebym zostawił złotookiego boga w spokoju. 

- Zjem tosty z serem na śniadanie, Horusie - odezwał się Robin, na co Horus ukłonił nam się i uciekł do kuchni.

Kiedy zostałem sam na sam z Robinem, rzuciłem mu pytające spojrzenie. Chłopak spuścił wzrok. Zrobił się czerwony na policzkach. 

Cieszyłem się z tego, że Robin odzyskiwał seksualny spokój. Miałem na myśli to, że czuł pociąg do innych istot, co uznawałem za sukces. Po tym, jak w nastoletnim życiu Robin został skazany na seksualne niewolnictwo u Neftydy i Ozyrysa, stracił ochotę na seks. Poradzenie sobie z traumą było dla niego trudne, ale pomogłem Robinowi wyjść na prostą. 

Robin zacięcie wierzył w to, że już nigdy nikogo nie dotknie. Bał się kontaktu fizycznego z drugą istotą. Dotykał tylko mnie i Layli. Starał się iść naprzód, ale szło mu to cholernie mozolnie. Dlatego gdy przed kilkoma dniami zobaczyłem, jak Robin całuje Amona w usta, moje serce zadrżało ze szczęścia. 

Nie podobało mi się jednak to, że Robina ciągnęło do Horusa, który tak bardzo go zranił. Czułem, że musiałem porozmawiać z Robinem jak ojciec z synem, choć przecież nie byłem od niego o wiele starszy. Owszem, jako bóg, miałem kilka tysięcy lat, ale zostałem uwięziony w ciele młodego mężczyzny. 

Robin jednak potrzebował pomocy. Skoro przed kilkoma laty przygarnąłem go do siebie jako niewolnika, zobowiązałem się otoczyć go opieką. Nie chciałem, aby cierpiał. Dlatego postanowiłem, że póki Horus przygotowywał nam śniadanie, którego miałem nadzieję, że nie doprawi trucizną, udać się na taras. 

Seductive GlanceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz