Set
- Nie. To nie może się znowu dziać.
Pokręciłem przecząco głową. Sobek mnie przytrzymał, abym nie padł na kolana.
- Secie, uspokój się. Dokądkolwiek udali się Layla i Toth, na pewno są bezpieczni.
Spojrzałem na krokodylego boga z powątpiewaniem. Doceniałem to, że chciał mi pomóc i mnie pocieszyć, ale oboje wiedzieliśmy, że nie miało to najmniejszego sensu. Layla i Toth zniknęli i chyba wszyscy zgromadzeni tutaj wiedzieliśmy, że nie porwała ich zwyczajna burza piaskowa. Neftyda i Ozyrys nas przejrzeli i dowiedziawszy się o naszym planie, postanowili wytoczyć własne działa. Pech chciał, że nas ubiegli.
Stanąłem prosto i spojrzałem w oczy każdemu, kto tu był. Nawet tym duszom, które uratowaliśmy z Duat.
- Czy ktoś tutaj spiskuje?
Przez tłum przebiegł szmer. Anubis zmarszczył ciemne jak noc brwi, a Robin otworzył usta w niedowierzaniu.
- Powtórzę pytanie po raz kolejny. Czy ktoś tutaj przeciwko nam spiskuje? Czy ktoś jest w zmowie z Neftydą i Ozyrysem? Niech ta osoba powie to teraz, gdyż za moment użyję swojej magii, więc i tak dowiem się prawdy.
Kierował mną gniew. Byłem sfrustrowany i pełen nienawiści. Podejrzewałem, kurwa, każdego. Nawet mojego Robina.
- Secie, naprawdę nikt przeciwko tobie nie spiskuje - oznajmił spokojnie Anubis.
- Dobrze. W takim razie niech moja magia powie prawdę!
Uniosłem w górę ręce. Nad nimi pojawiła się czerwona poświata, która stopniowo objęła wszystkich. Wszystkich bogów i wszystkie dusze.
Moja magia cierpliwie szukała winowajcy, ale po minucie wróciła do moich rąk. Żadne z ciał nie świeciło się na czerwono. Ten kolor miał być dowodem zdrady. To, że nikt się nie świecił znaczyło, że niepotrzebnie się uniosłem. Wysnułem nieprawdziwe wnioski. Nikt nie miał jednak prawa mnie za to krytykować. Tylko moja miłość do Layli i rosnącego w jej brzuchu dziecka kazała mi pozostać spokojnym. Wewnątrz mnie buzowało z nienawiści i chęci rozwalenia głowy Neftydzie i Ozyrysowi, ale musiałem się opanować, aby nie zrobić krzywdy istotom, które poszły na tą wojnę ze mną.
- Wybaczcie. Przepraszam, że w was zwątpiłem.
Zbliżył się do mnie Amon. Mój przyjaciel, który już niebawem miał odejść do zaświatów na wieki. Nie istniała żadna siła, która mogłaby go tutaj zatrzymać. Amon miał umrzeć, a zaraz za nim do zaświatów miał udać się Apopis. Na myśl o tym, że wężowy bóg miał popełnić samobójstwo tylko po to, aby być ze swoim ukochanym w życiu po śmierci, czułem smutek.
Oczywiście, że ich wspierałem. Byli moimi przyjaciółmi, których kochałem. Nigdy nie odmówili mi pomocy. Zawsze byli obok, gdy ich potrzebowałem. Tak bardzo nie chciałem ich tracić, ale nie mogłem stać na drodze ich miłości, która kwitła niczym najpiękniejszy kwiat. Apopis i Amon byli ze sobą szczęśliwi i zasługiwali na piękny finał. Żałowałem tylko, że nie miałem w niczym uczestniczyć.
Spojrzałem w oczy Amona i przesunąłem wzrokiem po jego pośmiertnych bliznach. Czas Amona wśród żywych bogów dobiegał końca. Świadczył o tym blady ocień jego skóry i fakt, iż jego ciało stawało się powoli przezroczyste.
- Secie, im szybciej dostaniemy się do pałacu Neftydy i Ozyrysa, tym lepiej.
- Wiem, Amonie. To po prostu chore, że życie tak mocno sypie mi piasek w oczy, nie uważasz?
Amon uśmiechnął się smutno, poklepując mnie po plecach.
- Też tak uważam, Secie. Mam jednak wrażenie, że życie po prostu cię testuje.
CZYTASZ
Seductive Glance
FantasyLayla wiedzie normalne życie do dnia, w którym w jej pokoju pojawia się ogromny błękitny wąż. Robin, gdyż tak ma na imię, zabiera ją do krainy zwanej Nowym Starożytnym Egiptem. Tam przerażona dziewczyna dowiaduje się, że jej istnienie w świecie śmie...