47

595 36 8
                                    

Layla

Uderzyłam się w głowę. Nie zetknęłam się jednak z czymś takim twardym jak mur. Nie, było to uderzenie w drugie ciało, ale przez to, że oboje wirowaliśmy jak w leju, co chwila zderzałam się z tym, kto został ze mną wciągnięty w burzę piaskową. 

Próbowałam chwycić mężczyznę za rękę, ale za każdym razem mi się wyślizgiwał. Miałam nadzieję, że był to Set. Marzyłam o tym, aby to był on, ale życie w Egipcie nauczyło mnie, że zwykle to, o co prosiłam, się nie spełniało. 

Wzięłam głęboki wdech, gdy poczułam wolność. Była to tylko pozorna wolność, ale chwyciłam jej się z całej siły i mocno trzymałam. 

Wylądowałam na podłodze. Pięknej posadzce, która była iście cudowna. Tak boska, że mogłabym wpatrywać się w nią godzinami. Głowa bolała mnie niemiłosiernie, ale musiałam ją podnieść. Szybko okazało się, że był to ogromny błąd. Uświadomiłam to sobie w chwili, w której przed sobą zobaczyłam boga o zielonej skórze, a także kobietę o czarnych włosach, która miała magnetyczne spojrzenie i patrzyła na mnie tak, jak zwykła patrzeć na mnie moja siostra, gdy jeszcze żyła. 

Jak na śmiecia. 

Znajdowaliśmy się w pałacu Neftydy i Ozyrysa. Bogów, którzy napawali mnie strachem. To oni zrobili z Robina swoją seksualną zabawkę. To ta okropna kobieta niszczyła mojego najlepszego przyjaciela, upokarzając go na wiele różnych sposobów. 

Nie byliśmy w oszałamiającej sali sami. Obok mnie bowiem klęczał Toth. Mężczyzna, który nie tak dawno temu mnie zgwałcił i uczynił ze mnie swoją zabawkę. Nienawidziłam Totha za wszystko, ale ostatnimi czasy zyskiwałam do niego szacunek. Był posłuszny Anubisowi i razem z nami był gotów pokonać Neftydę i Ozyrysa dla dobra Egiptu. Wszystko wskazywało na to, że nie miało mu się to udać. 

- Proszę, proszę - zaśmiała się Neftyda, kopiąc mnie lekko w brzuch swoim butem na obcasie. - Jesteś całkiem ładna. Chyba wezmę sobie ciebie na niewolnicę, dziewczynko. 

Próbowałam wstać, ale wtedy poczułam dźgnięcie w plecy. Odwróciłam się i zrozumiałam, że za nami stało czterech strażników. Jeden z nich dźgnął mnie grotem włóczni w plecy, aby mnie ostrzec. 

- Nie możecie być niegrzeczni - zaśmiała się Neftyda, polecając stojącym za nami strażnikom, aby nas spętali. 

Dziwiło mnie to, że Toth nie walczył. Zachowywał się jak posłuszny baranek, co mi do niego nie pasowało. Bóg nawet na mnie nie patrzył Zachowywał się tak, jakby pogodził się z tym, że został schwytany. Przeszło mi przez myśl, że może spiskował z bogami i wiedział, iż zostanie pojmany, ale czułam, że to nie mogło być takie proste. 

- Tothcie, bardzo nam przykro, że nas zawiodłeś - oznajmił Ozyrys, który miał zieloną, pozszywaną skórę i przerażające spojrzenie. Ubrany był w białą szatę ze złotymi zdobieniami. Miał czarne oczy i wyglądał tak, jakby miał ochotę kogoś skrzywdzić. 

- Nie zawiodłem was. Nigdy wam nie służyłem. Jestem sługą Anubisa. 

- Och, w jak ogromnym błędzie jesteś! - zakpiła Neftyda. 

- Nieprawda. Kocham mojego pana i to jemu służę. Wy nigdy nie będziecie mnie godni. 

Krzyknęłam, gdy Neftyda rzuciła w mężczyznę wiązką żółtej magii. Toth przewrócił się na plecy. Ręce skrępowane z tyłu musiały boleśnie wżynać się w jego plecy. 

- Zostaw go! 

Kiedy krzyknęłam na Neftydę, ta tylko spojrzała na mnie jak na żałosną dziewczynkę. 

Seductive GlanceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz