Set
Powrót do Duat był dla nas trudną chwilą. Layla trzymała mnie dzielnie za rękę, gdy z ziemi wyłaniały się dłonie cierpiących dusz, aby poprosić nas o pomoc. Anubis prosił, abyśmy uzbroili się w cierpliwość, gdyż już niebawem miał uwolnić dusze i niewolników uwięzionych w tej krainie.
Wziąłem głęboki wdech, gdy spojrzałem w dół i zobaczyłem chudą dziewczynkę, która niczym duch wyłoniła się z ziemi i spojrzała na mnie błagalnymi oczami. Prosiła mnie o pomoc. Chciała, abym ją uratował, co miało mieć miejsce za moment.
Ukucnąłem przed dziewczynką i chwyciłem ją za rączkę. Tak właściwie to starałem się ją złapać, ale nie mogłem tego zrobić, gdyż znajdowała się ona w swojej duchowej formie. Moja dłoń przeszła więc przez jej rączkę jak widmo.
- Obiecuję, że niebawem cię uratujemy.
Dziewczynka chyba mnie nie rozumiała. Po prostu rozpłynęła się w powietrzu.
Spojrzałem na Laylę, ale ona szła z wzrokiem wbitym przed siebie. Na pewno nieudzielanie pomocy cierpiącym duszom było dla niej trudnym zadaniem, ale obiecałem jej, że gdy znajdziemy się w odpowiednim miejscu Duat, Anubis przyzwie do siebie cierpiące stworzenia i zrobi z nich armię. Ten pomysł nie wydawał mi się dobry jako, że niewolnicy i tak niejako mieli pozostać niewolnikami. Przynajmniej do momentu, w którym pokonamy Neftydę oraz Ozyrysa. Skoro jednak nie było innej opcji, aby pomóc tym duszom, musieliśmy pomóc im w taki, a nie inny sposób.
- Jeszcze chwila. Zaraz ich uwolnimy.
Słowa Anubisa dodały mi sił. Wiedziałem, że czekanie było okropną udręką zarówno dla moich towarzyszy, jak i dla cierpiących dusz, ale mawiało się, że dobre rzeczy przychodziły do tych, którzy cierpliwie na nie czekali.
W końcu Anubis odnalazł miejsce, w którym miało odbyć się przyzwanie dusz do nas. Mężczyzna stanął na granicy Duat, a pod jego stopami pojawił się krzyż Ankh.
Anubis przemienił się w swoją prawdziwą postać, czyli mężczyznę z głową szakala. Był onieśmielający nawet dla mnie. Od dawna nie pałałem sympatią do boga zaświatów, ale w tej chwili poczułem do niego szacunek.
Bóg poprosił Totha o pomoc. Obaj wyrecytowali słowa zaklęcia, które Anubis miał spisane na kartach trzymanej przez siebie księgi. Zaklęcie wydawało się długie i skomplikowane. Mimo, że świetnie władałem staroegipskim, tak w tej chwili rozróżniałem jedynie pojedyncze słowa. Może moja wiedza nie była tak dobra, jak przypuszczałem, a może po prostu Anubis i Toth w zaklęciu używali słów, które pochodziły także z innych alfabetów.
Po tym, jak bogowie zakończyli recytację, stało się coś, czego nie wyobrażałem sobie nawet w najśmielszych snach.
Z ziemi zaczęły wychodzić cierpiące dusze i na naszych oczach ich ciała się materializowały. Z klatek wyszli także niewolnicy, którzy jeszcze żyli, ale ich funkcje życiowe od miesięcy słabły, co miało zakończyć się śmiercią w najbliższym czasie. Oczywiście jedynie wtedy, gdy nie zdołalibyśmy ich uratować.
Layla przylgnęła do mojego boku. Wtuliła się we mnie, a ja z czułością objąłem jej brzuch.
Nie umknęło mojej uwadze to, jak Robin i Horus się przytulali. Ich relacja szła naprzód w zastraszającym tempie, co powinno mnie niepokoić, ale musiałem pójść za radą moich najbliższych. Kochałem Robina i choć lat go chroniłem, nie mogłem go niewolić. Owszem, może i był moim niewolnikiem przez to, że nie był w stanie żyć bez pana, ale musiałem pozwolić mu odejść. Miałem tylko nadzieje, że Horusowi coś nie odbije i nie skrzywdzi mojego chłopca. Wówczas czekałby go bardzo bolesny koniec.
CZYTASZ
Seductive Glance
FantasyLayla wiedzie normalne życie do dnia, w którym w jej pokoju pojawia się ogromny błękitny wąż. Robin, gdyż tak ma na imię, zabiera ją do krainy zwanej Nowym Starożytnym Egiptem. Tam przerażona dziewczyna dowiaduje się, że jej istnienie w świecie śmie...