34

716 38 2
                                    

Set

- Zabiję go! Zajebię ich wszystkich! Nic z nich, kurwa, nie zostanie!

Uderzyłem w ścianę. Chyba po raz trzydziesty. Miałem obtarte do krwi kostki rąk, ale nie obchodziło mnie to. 

- Zginą, kurwa! Zdechną tak boleśnie, że będą prosić mnie o łaskę, ale jej nie dostaną!

Uderzenie trzydzieste pierwsze. Trzydzieste drugie.

- Nikt nie ma prawa tykać mojej żony! To moja własność! Moja, nie ich!

Trzydzieste trzecie. 

- Zabiję...

- Secie, uspokój się. Robin się boi. 

Te słowa podziałały na mnie uspokajająco. Odwróciłem się do Apopisa i spojrzałem na Robina, który siedział skulony w kącie. Obok niego miejsce zajmował Sobek. Mężczyzna otulił Robina kocem, ale chłopak i tak drżał niemiłosiernie. Widywałem Robina już w najróżniejszych stanach, ale nigdy nie widziałem go tak załamanym. 

Powoli zbliżyłem się do mojego niewolnika, którym Robin był tylko z nazwy. Kochałem tego chłopaka tak bardzo, że traktowałem go bardziej jak syna. Robin był dla mnie niezmiernie ważny, jednak ważna była również Layla. Moja dziewczynka, której nie udało mi się uratować z rąk Totha. 

- Nie chciałem, panie - wyszeptał Robin, dławiąc się łzami. - Nie chciałem jej gwałcić...

- Nie mów tak. Na bogów, nie zgwałciłeś Layli, Robinie. 

Położyłem dłoń na jego głowie. Przeczesałem palcami niebieskie włosy. Łuski znajdujące się na ramionach Robina zadrżały.

- Musiałem to zrobić. Nie chciałem, ale nie mogłem pozwolić, żeby to Toth... 

- Już dobrze. Uspokój się, kochanie. Twój pan jest tu z tobą. 

Wiedziałem, jak wiele te słowa znaczyły dla mojego podopiecznego, dlatego je wypowiedziałem. 

Robin był kłębkiem nerwów. Pocałowałem chłopaka w czubek głowy i wziąłem go na ręce, aby zanieść go do jego pokoju. Tam zrobiłem coś, czego nie powinienem robić. Uznałem jednak, że było to najwłaściwsze, co mogłem uczynić. 

Po tym, jak położyłem Robina w łóżku i otuliłem go kołdrą oraz wepchnąłem mu do ręki pluszową zabawkę, rzuciłem na niego czar, który miał uśpić chłopaka na kilka kolejnych godzin. Liczyłem na to, że Robin odzyska spokój ducha podczas snu. Byłem jednak również egoistą, gdyż oddaliłem go w krainę snu również dlatego, abym mógł na spokojnie porozmawiać z Apopisem, Amonem i Sobkiem o tym, co mieliśmy począć dalej. 

Gdy wychodziłem z pokoju Robina, zostawiłem uchylone drzwi. Zakładałem, że nie obudzi się przez co najmniej sześć godzin, ale musiałem mieć na niego oko. 

Wróciłem do salonu. Apopis siedział w fotelu, a Amon zajmował miejsce obok niego i trzymał go za rękę. Sobek za to wciąż siedział na podłodze, gdzie przed chwilą pocieszał Robina. 

- Secie...

Usiadłem na kanapie, która znajdowała się na przeciwko fotela, który zajmowali Apopis i Amon. Amon siedział na podłokietniku i patrzył się tępo w podłogę. 

- To moja wina, że nie dopilnowałem Layli i pozwoliłem, aby Toth ją porwał - wyjaśnił Amon, na co zgrzytnąłem zębami. - Nie przypuszczałem, że Toth się tu włamie i skusi Laylę do poddania mu się. Pozostawiłem ją przykutą do łóżka i zszedłem na dół, aby zrobić jej coś do jedzenia. Gdy wróciłem, Layli tam nie było. 

Seductive GlanceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz