Laylo
Stało się. Zostałam sama z najgroźniejszym bogiem egipskiego świata, który w moim odczuciu był o wiele gorszy niż Set.
Siedziałam na tronie Apopisa. Drżałam niekontrolowanie. Dłonie wcisnęłam między uda i siedziałam z pochyloną głową. Chciałam stąd zniknąć. Zapaść się pod ziemię. Cokolwiek, aby nie musieć tutaj przebywać.
Apopis przechadzał się przede mną. Czułam na sobie jego spojrzenie, ale nie byłam w stanie patrzeć mu w oczy. Bałam się go o wiele bardziej niż Seta. Napawał mnie paraliżującym przerażeniem. Onieśmielał mnie.
Na bogów, on przecież był nagi! Powitał nas jako olbrzymi, syczący wąż, a gdy przemienił się w swoją "ludzką" postać, nie krępował się wystąpić nago. Mimo, że nie chciałam patrzeć na jego krocze, jego penis śmignął mi przed oczami. Był duży. Tyle mogłam stwierdzić po tej sekundzie, w której go widziałam.
- Set był u mnie dziś rano. Powiedział mi, że porwał sobie niewolnicę z ziemskiego świata. Nie sądziłem, że będziesz tak urodziwa, Laylo.
Moje imię spłynęło z języka wężowego boga niczym nieprzyjemny syk. Objęłam się rękoma, chcąc podarować sobie trochę poczucia bezpieczeństwa.
Apopis był bogiem ciemności i chaosu. W pewnym sensie podobny był do Seta, ale był o wiele bardziej niebezpieczny od niego. Jeśli wierzyć historiom zapisanym w podręcznikach do historii, Apopis był przeciwnikiem boga słońca znanego pod imieniem Ra. Apopis każdego dnia atakował słoneczną barkę tegoż boga. Codziennie zostawał jednak pokonany przez Ra oraz Bastet. Wówczas niebo zostawało zabarwione na czerwono, co symbolizowało krew Apopisa. Pomimo ciągłych porażek, on się jednak nie poddawał. Walkę z bogiem słońca staczał każdego dnia. Próbował zatrzymać słońce, ale nigdy mu się to nie udało.
Apopis przybliżył się do mnie. Gdy poczułam jego dłoń na podbródku, zamknęłam z przerażeniem oczy. Bóg zaśmiał się, głaszcząc mnie po podbródku.
- Jesteś rozkoszna, Laylo. Szkoda, że Set sobie ciebie przygarnął. Chętnie zrobiłbym z ciebie moją małą księżniczkę.
Przełknęłam ślinę. Nie otworzyłam oczu. Czułam na twarzy oddech boga, co oznaczało, że był blisko.
- Otwórz swoje śliczne oczka, Laylo. Nie bój się mnie.
Pokręciłam przecząco głową.
- Mam podziałać na ciebie swoją magią, maleńka? Uwierz mi na słowo, że nie chciałabyś tego.
- Apopisie...
- Na bogów, tak słodko jęczysz moje imię! Zaczekaj, maleńka. Ubiorę się, żeby cię nie kusić. Set nie darowałby mi, gdybyś urzeczona moim kutasem padła przede mną na kolana i mi possała.
Miał gość poczucie humoru.
Poczułam obok siebie wietrzyk. Gdy otworzyłam oczy, Apopis stał przede mną już ubrany. Cóż, miał na sobie tylko przepaskę na biodrach, ale lepsze to niż nic.
Bóg uśmiechał się z przymrużonymi oczami. Był duży i przerażający. Cholera, tak bardzo chciałam być w tej sytuacji silna, niezależna i dumna, ale moje serce drżało z nerwów. Byłam przerażona. Tak, powtarzałam to w nieskończoność, ale taka była prawda. Czułam się wystraszona i chciałam wrócić do domu. Do miejsca, które już dla mnie nie istniało. Tam, gdzie nigdy więcej miałam się nie znaleźć.
Dawnej Layli już nie było. Umarła zabita przez Robina. Moi rodzice wyprawili mi pogrzeb. Najpierw pochowali jedno dziecko, potem drugie. Nie zdziwiłabym się, gdyby się po tym załamali. Moi rodzice byli najsilniejszymi osobami, jakie znałam, ale każdy miał swoje chwile zwątpienia. Nie oczekiwałam, że mama i tata będą cały czas silny, choć nie chciało mi się myśleć o tym, że mogliby zrezygnować z życia. I tak nie dowiedziałabym się o ich śmierci, gdyż nie żyłam, ale może gdybym poprosiła Seta...
CZYTASZ
Seductive Glance
FantasyLayla wiedzie normalne życie do dnia, w którym w jej pokoju pojawia się ogromny błękitny wąż. Robin, gdyż tak ma na imię, zabiera ją do krainy zwanej Nowym Starożytnym Egiptem. Tam przerażona dziewczyna dowiaduje się, że jej istnienie w świecie śmie...