40

779 45 2
                                    

Layla

Siedziałam między Setem i Robinem na jednej kanapie. Przy nogach Robina klęczał Horus. Na kanapie obok miejsce zajmowali Apopis i Amon, a na podłokietniku siedział Sobek. Na kanapie na przeciwko nas siedzieli z kolei spętani magicznymi więzami Anubis oraz Toth.

Mój mąż ubrał mnie oczywiście w szatę, abym nie musiała siedzieć w bieliźnie wśród bogów i Robina. Była ona różowa i urocza. Podobała mi się, ale jej rękawy nie były na tyle długie, aby zasłonić blizny, które znajdowały się na moich rękach.

Set trzymał moją dłoń na swoim kolanie i pocierał ją delikatnie. Robin obejmował mnie w pasie. Na pewno chciał ze mną porozmawiać o tym, co wydarzyło się w pałacu Anubisa, ale nie mogliśmy zrobić tego teraz. Jeszcze nie, skoro wokół nas znajdowało się tak wielu bogów egipskich.

- Podajcie mi powód, dla którego uznaliście za stosowne stawić się tutaj w tak uległej postawie.

Po słowach Seta zapanowała gęsta cisza. Nikt się nie odzywał. Słychać było chyba tylko mój głęboki oddech. Po jakimś czasie przemówił dopiero Anubis.

- Nie chcę dłużej z tobą walczyć, Secie.

- Dlaczego nie? Przecież to był twój nadrzędny cel od lat, Anubisie.

- Owszem. Chciałem cię zniszczyć, ale przecież wiesz, że weszliśmy w role, w które wsadzili nas ludzie.

Set prychnął. Na pewno nie chciał rozmawiać z Anubisem. Pewnie nigdy mu się nie śniło, że bóg zaświatów będzie siedział spętany w jego salonie i będzie się płaszczył. To było nie do pomyślenia, a jednak się działo.

- Ludzie uważali ciebie za dobrego, a mnie za złego. Chyba nam się coś pomyliło.

- Secie, proszę. Nie chcę się z tobą dłużej kłócić. Możemy rządzić wspólnie. Po co mamy się denerwować?

- Pomyślmy - rzekł Set, teatralnie stukając się w podbródek w udawaniu, że się nad czymś głęboko zastanawia. - Zabiłeś tak dużą ilość niewinnych istot, że nie da się tego zliczyć. Pozwalałeś na to, aby biedne dzieciaki, które nie były niczemu winne, były wykorzystywane seksualnie przez bogów i twoją żonkę. Chłopcy tacy jak Karim umarli właśnie przez ciebie. Byli głodni i zmęczeni. Wykończeni życiem niewolników, dlatego się poddali. Ponadto, zabrałeś mi moich poddanych. Zmusiłeś ich, aby przeszli na twoją stronę. Potem zabrałeś mi żonę. Porwałeś ją. Zostałem z niczym.

- Secie, zgadzam się ze wszystkim, ale nie z tym, że porwałem ci żonę. Uczynił to Toth. Nie dałem mu na to pozwolenia, a jednak to zrobił. Czeka go za to kara.

Czerwonowłosy Toth spuścił wzrok. Zacisnął dłonie w pięści. Był wściekły, gdy Anubis oznajmił mu, że wrócę do Seta, ale w końcu zaakceptował decyzję swojego pana.

***

Kilka godzin wcześniej.

- Co?! Nie ma mowy! Nigdzie nie oddam mojej niewolnicy!

Toth uderzył pięścią w ścianę, aż mury pałacu zadrżały.

- Layla nie zasługuje na to, aby żyć w niewoli. Skoro pozwoliłem wszystkim pozostałym niewolnikom wrócić do domów, jak mógłbym nie postąpić w taki sam sposób wobec żony Seta?

Słowa Anubisa najwyraźniej nic nie znaczyły dla Totha. Bóg bowiem zgrzytał zębami i patrzył lubieżnie na mnie, chowającą się za plecami Anubisa. Jeszcze kilka chwil temu nie pomyślałabym, że kiedykolwiek będę szukać ratunku przed Tothem u Anubisa, ale wszystko, co miało tu miejsce, zmieniało się z prędkością światła.

Seductive GlanceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz