32

712 45 3
                                    

Set

Robin zgwałcił Laylę. Odebrał jej dziewictwo. Layla być może była z nim w ciąży. 

Wziąłem Laylę na ręce, a Robinem zajęli się Apopis oraz Sobek. Wymknęliśmy się przez okno, czyli takim sposobem, w jaki tutaj przybyliśmy. Udało nam się przechytrzyć strażników. Nie sądziłem, że wydostanie się stąd będzie tak łatwe. Chyba jednak się przeliczyłem. Zrozumiałem to w momencie, w którym usłyszałem krzyk Layli i Robina. 

Okazało się, że poraziły ich obroże, które mieli na szyjach. Za wszelką cenę starałem się zdjąć obrożę mojej żonie, a chłopcy pomagali Robinowi. Oni jednak dalej krzyczeli, jakby ich zażynano. 

- Nie! Pomocy! Błagam!

- Laylo, już prawie...

- Mamy to! - krzyknął Apopis, unosząc w górę obrożę Robina, którą udało mu się zdjąć. Sobek wciąż walczył z kajdanami, które zaciskały się na nadgarstkach mojego niewolnika. Ukochanego uległego, który zgwałcił moją żonę. 

- Robin jest wolny! - oznajmił dumnie Sobek. 

- Pomóżcie mi, kurwa! - warknąłem, szarpiąc za obrożę Layli, która za nic nie chciała puścić. - Muszę jej to, kurwa, zdjąć!

- Proszę, proszę! Kto tu się pojawił?

Do ogrodu pałacowego wyszli Horus, Toth oraz kilkunastu uzbrojonych boskich strażników. Nie mieliśmy przeciwko nim szans. Nie zdołaliśmy uciec. Robin był wolny, więc teoretycznie mogliśmy spróbować zwiać stąd we czwórkę. Apopis, Sobek, Robin i ja. Nie śmiałem jednak myśleć o zostawieniu tutaj Layli samej. Była moją żoną. Moją królową. Moją panią i moją uległą. Musiałem jej pomóc zasklepić rany, które pojawiły się na jej duszy. Domyślałem się, że Robin jej nie zranił, przynajmniej jeśli chodziło o ciało, ale każda istota, która doświadczyła gwałtu, miała już do końca życia nosić w sobie niewidoczne rany. 

Trzymałem mocno Laylę. Na razie nie próbowałem zdjąć jej obroży, przez którą nie mogliśmy stąd uciec. 

Moi przyjaciele stali obok mnie. Nie uciekli, choć mieli taką możliwość. Magiczny tunel miał zostać za naszymi plecami jeszcze przez jakiś czas. To dzięki niemu mogliśmy wrócić do mojego królestwa. Tak niewiele nas od tego dzieliło. Ja jednak zapomniałem o tych cholernych obrożach. Może gdybym był szybszy...

- Secie, jakże miło mi cię widzieć - powiedział Toth, który podszedł do nas bliżej o dwa kroki. O tyle samo kroków się cofnęliśmy. 

- Niestety nie mogę tego samego powiedzieć o tobie. 

Bóg się zaśmiał. Jego czerwone włosy rozwiane były na wietrze. 

- Żałuj, że nie wpadłeś wcześniej. Zobaczyłbyś poruszający spektakl. Robin ruchający Laylę, och, cóż to było za widowisko!

Zacisnąłem zęby tak mocno, że chyba zazgrzytały. 

- Jesteś szują. Zwykłym skurwysynem. 

- Licz się ze słowami, Secie - warknął Toth, krzywiąc się na mój widok z niesmakiem. - Widzę, że uwolniliście Robina, ale dalej nie udało ci się zdjąć obroży z szyi Layli, prawda?

- Ty chuju...

- Nie ma potrzeby tak rzucać we mnie mięsem - zaśmiał się Toth, przeczesując palcami swoje długie włosy. - Wiem, że jesteś nieokrzesany, Secie. Chętnie bym się z tobą dłużej zabawił, ale jak możesz się domyślić, mam plany na wieczór. Horusie, czy chciałbyś coś powiedzieć? Może coś do Robina? W końcu to twój niewolnik, prawda? 

Seductive GlanceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz