{71}

50 6 0
                                    

Kat po bardzo miłym poranku wzięła zimny prysznic aby schłodzić swoje już i tak gorące ciało. Usłyszała pukanie do drzwi łazienki, a chwilę potem lekko się uchyliły.
-Przyniosłem Ci ubrania.
Powiedział do niej mężczyzna i ułożył starannie materiał na pralce. Zerknął na nią i odszedł nucąc pod nosem. Niebiesko-włosa popatrzyła na zamykające się drzwi z podejrzliwością. Gdy skończyła ujrzała na pralce swoją białą sukienkę do kolan. Czuła się cudownie, była idealna na lato. Szybko się przebrała i ruszyła na dół. W kuchni zastała czarnowłosego który trzymał dwa kubki zaś obok niego King jadł swoje śniadanie.
-Oto kawusia dla mojej księżniczki.
Podał delikatnie różowy kubek kobiecie, swój postawił obok i ruszył znów do kuchni.
-Hmn? Co tak ładnie pachnie?
Przed jej oczami pojawił się talerz pełen placków.
-Placki? Zaraz. Ty potrafisz zrobić placki?!
-Internet.
Wyjaśnił szybko z uśmiechem.
-Pamiętam jak mówiłaś że za nimi tęsknisz, a ja przy okazji zobaczę czy rzeczywiście są takie dobre jak mówisz.
Dodał po chwili i usiadł naprzeciwko jej. Kat spojrzała niepewnie na śniadanie i zaczekała aż mężczyzna weźmie kęs. Aizawa pewny siebie ugryzł jeden i się skrzywił.
-Chyba są surowe...
Powiedział z pełną buzią. Kobieta wybuchła śmiechem i zabrała talerze. Wrzuciła placki na patelnię i poczekała aż się zarumienią bardziej.
-Właśnie tak mi coś nie pasowało. Muszą być trochę przypieczone, o widzisz?
Mężczyzna przyglądał się uważnie i trochę posmutniał.
-Przepraszam...
-Nie masz za co. Ja też ja pierwszym razem zrobiłam surowe.
Dodała szybko i ucałowała go w policzek.

***

-Ale się najadłam!
Wydukała dumnie i pogłaskała się po brzuchu. 
-Rzeczywiście to było syte.
Rzekł czarnowłosy dopijając resztki kawy. Następnie zabrał kubki wraz z talerzami i pozmywał. Kobieta rozejrzała się po pokoju i zauważyła jak King szturcha łapką w doniczkę. Kobieta wstała i wzięła kotka na ręce.
-King nie wolno męczyć kwiatków.
Pogroziła mu palcem, a kociak miauknął na jej słowa. Kat przyjrzała się czy kwiat jest cały. Nagle ją olśniło.
-Shota!
Krzyknęła głośno na co mężczyzna podskoczył i podbiegł do niej szybko.
-Co się stało?!
Dodał na szybkości. Kobieta z uśmiechem wskazała na doniczkę gdzie wyrosła piękna konwalia.
-To konwalia!
Czarnowłosy westchnął i przyznał jej rację. Następnie uszczypnął ją w policzek lekko zły.
-Nie musiałaś tak krzyczeć.
-Ała.
Rzekła cicho głaszcząc uszczypnięte miejsce. Następnie zabrała doniczkę i postawiła ją na wyższym stołku aby zwierzę nie miało do niej dostępu. Mężczyzna patrzył się na nią czekając na odpowiedz czemu postawiła ją tak wysoko.
-Konwalie są trujące dla zwierząt wiedziałeś?
Mężczyzna zaprzeczył. Nie miał pojęcia o tym.
-Powiedz skąd ją wytrzasnąłeś?
Dodała po chwili zadowolona. 
-To moja słodka tajemnica.
Powiedział z przebiegłym uśmiechem i pocałował ją w usta.

***

Mężczyzna zniknął w pokoju zaś kobieta uczesała swoje roztrzepane włosy.
-Powiesz mi w końcu gdzie idziemy?
Krzyknęła aby mógł ją usłyszeć z góry.
-Dowiesz się w swoim czasie.
Odpowiedział jej szybko. Czarnowłosy powiedział jej aby się szykowała do wyjścia i sam zniknął w ich sypialni. Wybiła już 17;00 choć na zewnątrz było nadal jasno. Kat była bardzo ciekawa co tym razem wymyślił jej ukochany. W ten usłyszała kroki z strony schodów. 
-I jak wyglądam?
Dobiegł delikatny, niski głos. Shota miał na sobie granatową koszulę z podwiniętymi  rękawkami, czarne spodnie i tego samego koloru eleganckie buty. Kobieta zarumieniła się na jego widok.
-Cudownie.
Powiedziała po chwili zaś ten zaśmiał się i podszedł do niej. Delikatnie złapał ją za podbródek i skierował ku górze, by mogła patrzeć tylko na niego.
-To raczej ja powinienem Ci powiedzieć.

***



"Nie powiem ci przecież że cię..." (BnHA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz