Josh

6 1 2
                                    

– Wiesz, że ja ją kocham. – mówię, choć doskonale zdaję sobie sprawę, że ranię swojego przyjaciela każdym swoim słowem. Wiem jednak, że jeśli dowie się o tym teraz w ośrodku, jest szansa, że to przetrawi i nie pójdzie w nałóg.

– Wiem, myślałem jednak, że nigdy nic pomiędzy Wami się nie wydarzy. – odpowiada smutnym głosem – Co Wiki czuje do ciebie?

– Powiedziała mi, że się we mnie zakochała, ale kocha ciebie. – mówię zgodnie z tym co powiedziała Wiktoria. Przypominam sobie jaki cudowny wieczór mieliśmy w sobotę, jak prawie poszliśmy ze sobą do łóżka. Wszystko szło idealnie, ale ona stwierdziła, że nie może.

– Uprawialiście seks? – pyta niespodziewanie, jakby odczytał moje myśli.

– Nie, Wiktoria powiedziała, że nie może ci tego zrobić. – odpowiadam

– To dlaczego mącisz jej w głowie, gdy ona nie chce. – jest wkurzony, ale wcale mu się nie dziwię – Co więc między wami zaszło?

– Całowaliśmy się, obmacywaliśmy się. Nie będę kłamał, było między nami gorąco. – mówię zgodnie z prawdą, choć mam świadomość, że moja słowa wbijają mojemu przyjacielowi sztylet w serce.

– Sam jestem sobie winny, że ty i Wiki zbliżyliście do siebie. Nie było mnie, gdy mnie potrzebowała. Jeśli ona będzie chciała zostać z tobą, nie stanę jej na drodze. – stwierdza smutnym głosem – Jak przekroczycie granicę, to daj mi znać, chcę wiedzieć gdy pójdziesz z nią do łóżka.

– Dlaczego chcesz to wiedzieć? John czemu chcesz się katować tą wiadomością? – pytam go, bo zupełnie nie rozumiem jego decyzji.

– Bo chcę to wiedzieć, kiedy przekroczycie ten moment, chcę to do cholery wiedzieć! – unosi się, a ja wiem, że to znaczy, że jest wściekły, na mnie, nie Wiktorię, ją kocha i wiem, że nie będzie się na nią denerwował. – Gdyby inny facet mi ją odebrał, byłoby lżej! Do cholery, ja ją kocham! Na myśl o tym, że ty i ona...

– Przepraszam stary. To stało się nagle... – przerywa mi

– Nie kochałeś ją od dawna. Czekałeś na moment. – mówi z bólem – Muszę to przetrawić. Na razie. – po tych słowach się rozłącza. Chyba zrobiłem błąd dzwoniąc do niego.

Wracam myślami do sobotniego wieczoru, kiedy byliśmy już z Wiki naprawdę blisko tego, by pójść ze sobą do łóżka. Wiktoria nagle się poderwała i powiedziała, że kocha Johna i nie może. Zostałem jednak na noc, zasnęła przytulona do mnie. Rozkoszowałem się jej zapachem. Jej przyjaciółka gdy zobaczyła nas razem w łóżku, nie kryła oburzenia. Pocałowałem Wiki w czoło i pospiesznie wyszedłem z jej mieszkania, jej i Johna.

Następnego dnia Wiki napisała mi tylko wiadomość, że dziękuję za ten wspólny wieczór. Nic więcej. Miałem czas, aby przetrawić to wszystko, zastanowić się czy powinienem w ogóle pozwolić wzrastać temu uczuciu. Jednak z Wiktorią czułem się bardzo dobrze, z nią miałem wrażenie, że mogę przenosić góry, ale z drugiej strony był John, mój przyjaciel, brat. Z rozmyślań wyrwała mnie moja siostrzenica.

– Wujku! Czy ty w ogóle słyszałeś o czym mówiłam. – potrząsnąłem głową, bo zupełnie nie słyszałem co mówiła

– Nie, przepraszam Cami, ale się zamyśliłem. – odpowiadam jej robiąc zakłopotaną minę?

– To widzę, ale co sprawiło, że jesteś taki nieobecny? – pyta – Mam problem i potrzebuje twojej pomocy. – dodaje po chwili

– Co się stało? Masz kłopoty? – dopytuje się

– Nie, ale chciałam iść do ginekologa, potrzebuje tabletek antykoncepcyjnych. Potrzebuje twojej zgody. – odpowiada pewnie, jestem w szoku o co prosi, ale nie jest już mała dziewczynką, choć ja często o tym zapominam. Zapominam także, że ma chłopaka, z którym regularnie uprawia seks.

– Mojej zgody? Po co, przecież możesz iść sama. – odpowiadam

– Sęk w tym, że tutaj w Polsce nie chcieli mnie przyjąć bez zgody opiekuna prawnego, czyli ciebie. – odpowiada, a ja przewracam oczami. Co John widzi w tym kraju, przecież to absurd.

– Dobrze, pójdę z tobą. – odpowiadam jej – Jak ci się układa z Antkiem? Chyba dobrze skoro planujesz zacząć używać tabletek antykoncepcyjnych?

– Bardzo dobrze. – mówi i uśmiecha się do mnie – Lepiej mi powiedz o czym tak myślałeś, że mnie nie słuchałeś?

– Nie o czym, a o kim. – odpowiadam jej rozmarzony – O Wiktorii. – na twarzy Camille odmalowuje się złość.

– Tej Wiktorii?! – pyta wzburzona – Dlaczego robisz to tacie?!

– Wiesz, że do czegokolwiek potrzebna dwóch osób. – mówię do niej, a ona patrzy na mnie nie rozumiejąc co do niej mówię

– Nie. – wydaje się z siebie tylko i zakrywa usta dłonią. Wychodzi. Zostawia mnie samego z myślami. Chcę za nią krzyknąć kiedy mam z nią podejść do tego lekarza, ale przyjdzie sama. Muszę jechać do biur, trochę po cichu liczę, że spotkam tam Wiktorię, która milczy od tej krótkiej wiadomości w niedzielę. Pytam sekretarki czy Wiki już była, odpowiada, że jeszcze jej nie ma, ale dzwoniła i powiedziała, że będzie później.

– Pani Katarzyno, proszę poprosić panią Wiktorię do mnie, jeśli się zjawi, dobrze?

– Oczywiście. Coś panu podać? - pyta grzecznie

– Nie, ale jak przyjdzie pani Wiktoria proszę, aby nikt nam nie przeszkadzał.

***
Jak myślicie co planuje Josh?

Ten ukochany (kontynuacja Ten nieznajomy)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz