Josh

9 2 0
                                    

Mam deju vu, gdy zostawiam Johna na odwyku. Już to robiłem 12 lat temu, wówczas nadzieją dla mojego przyjaciela była możliwość opieki nad córką, dziś jest to odzyskanie Wiki. Choć go przyjęła, opiekowała się nim przez te dwa dni to widzę, że to nie jest życie jakie chciała prowadzić przy boku Johna. Wiem, że go kocha, ale to chyba ją przerastało, szczególnie, że sama mierzyła się z tragedią. Nie wiem zupełnie jak ona dawała sobie radę po stracie ciąży, nałogiem Johna, prowadzeniem jego firm i swoimi studiami. Jak mogłem jej pomagałem, ale to ona była tą główną dowodząca. Byłem z niej dumny, zakochałem się w niej. Nie mogłem jednak rozpalić tego uczucia, musiałem go w sobie stłamsić. Gdy wracam piszę do niej wiadomość, że John odstawiony i jak jej poszło kolokwium. Odpisuje po dwóch godzinach, że mi dziękuję i czy możemy się spotkać w kawiarni. Zgadzam się.

Gdy zjawiam się w kawiarni, ona już czeka. Kiedy siadam obok niej, słabo się uśmiecha i mówi – Josh, ja nie wiem jakbym sobie bez Ciebie poradziła.

– Sama też byś sobie dała świetnie radę – odpowiadam – Dlaczego chciałaś się spotkać?

– Nie mogę wymazać z pamięci Johna z tą kobietą. Gdy zasypiam mam przed oczami ten widok. Próbowałam sobie wmówić, że był wówczas pod działaniem narkotyków, ale nie potrafię. To boli Josh. – wyznaje, a ja zupełnie nie wiem, dlaczego mi to mówi. Moje uczucie do niej teraz chce się uwolnić, chce ją pocieszyć i pocałować, ale nie mogę. Nie zrobię tego swojemu przyjacielowi.

– Wiki, ja rozumiem, że to dla ciebie trudne. Porozmawiaj z nim jak wyjdzie z ośrodka o tym, ja wiem, że on cię kocha. Gdyby nie ty myślę, że nie dałby mi się znaleźć. – próbuje ją pocieszyć

– Myślisz, że trzymała go tylko myśl o tym, że ja go kocham? – zapytała

− Tak właśnie myślę. – odpowiadam i domyślam się jakie pytanie padnie następne, bo widzę, że ta sprawa niezwykle gryzie ukochaną mojego przyjaciela

− To dlaczego sypiał z inną? To nie była jednorazowa akcja, on z nią sypiał częściej! – mówi zdenerwowana, ale w miarę cicho

− Nie wiem Wiki, gdybym wiedział to bym ci powiedział, ale nie wiem. Wiem, że on cię kocha i proszę, jeśli chcesz, aby wyszedł z nałogu nie rób niczego głupiego.

− Miałam różne myśli, naprawdę różne. – wyjawia mi, a ja jestem zaskoczony

− To znaczy Wiki? – dopytuje się

− Chciałam się z tobą przespać. – odpowiada szczerze, a ja zupełnie nie wiem co powiedzieć. Skłamałbym mówiąc, że nie myślałem o tej dziewczynie w ten sposób, była narzeczoną mojego przyjaciela, a ja już raz popełniłem błąd, gdy dałem się napuścić Camille. Nie mogę, choć Wiki bardzo mi się podoba.

− Nie, Wiki. – mówię – To zabiłoby Johna. Zemsta nigdy nie jest dobrym rozwiązaniem. Porozmawiaj z nim. Proszę. Widziałem jak go pożegnałaś, gdy dzisiaj go zabierałem. Kochasz go Wiki, nie zepsuj tego.

− Dziękuję. Dziękuję za wszystko. – mówi ona i wstaje, ja także ruszam się z krzesła i pytam

− Jak twoje kolokwium? – ona uśmiecha się i odpowiada

− Raczej nie zdałam. Pójdę już. Na razie. – zabiera swoją torbę i wychodzi. Patrzę przez szybę, widzę, że wita się z jakąś dziewczyną. Obstawiam, że to Kinga – jej najlepsza przyjaciółka. Ona także wiele pomogła Wiktorii w tych trudnych momentach. Wracam do mieszkania, które wynająłem tutaj. Camille oczywiście nie ma, na lodówce zostawiła mi karteczkę z informacją, że noc spędzi w akademiku u Antka. Gdyby tylko John to widział, czy nadal pochwalałby związek swojej córki z byłym Wiki?

Ten ukochany (kontynuacja Ten nieznajomy)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz