John

12 1 7
                                    

Wiktoria patrzy na mnie zdumiona. W końcu przełamuje tą niezręczną sytuację i mówi

– Nie John, jesteśmy wspólnikami. To co było jest przeszłością. – w jej głosie jest coś tak zdecydowanego i twardego, że nie poznaje jej.

– Ale Wiki... – chcę powiedzieć, ale ona znów mi przerywa

– Nie John. Nie możemy. – mówi zdecydowanie – Wiedziałeś z czym wiąże się dalsza praca ze mną. Jeśli nie potrafisz się powstrzymać w pracy z byłą dziewczyną to odejdę. – te słowa trafiają we mnie jak nóż w serce.

– Wiki, a czy wiesz gdzie jest Josh? – to była moja ostateczna broń, bo ja wiedziałem.

– Nie. Nie mogę się do niego dodzwonić, a jak wstałam rano to już go nie było. – odpowiada dokładnie tak jak podejrzewałem, że odpowie.

– Josh jest w samolocie. Leci do Stanów. – mówię jej to z pełną satysfakcją. Jej twarz najpierw jest pełna zaskoczenia, potem wyraża złość a na końcu smutek.

– Dlaczego mi nie powiedział? – zapytała, a w jej głosie naprawdę dało się słyszeć niezrozumienie i rozpacz.

– Może chciał coś ukryć? – zasiałem w niej ziarno wątpliwości. Doskonale wiedziałem dlaczego Josh nie powiedział swojej dziewczynie o tym, że leci do USA. Nie chciał, aby go zatrzymywała, a on chciał załatwić wszystko szybko. Od Camille wiedziałem też, że sporo w ostatnim czasie się kłócili prawie o wszystko. Wiedziałem, że brak Josha to dla mnie okazja na odzyskanie Wiktorii. Pozostało mi jedynie to wszystko dobrze wykorzystać. Wiktoria jest zła na swojego chłopaka, wiem już, że jak tylko uda się im ze sobą porozumieć, ona będzie wściekła. Czy przyjedzie wówczas do mnie, tego nie wiedziałem. Chciałbym tego, ale nie zrobię nic, aby ją pospieszyć. Kochała mnie, widziałem to w jej zachowaniu.

Zadzwoniłem do Josha, wiedziałem, że będzie zmęczony po podróży, ale musiałem z nim porozmawiać. Mój przyjaciel był zdziwiony telefonem od mnie, dowiedziałem się, że z Wiktorią już rozmawiał. Była na niego wściekła i wcale się jej nie dziwię. Obiecał, że jej powie, dlaczego więc tego nie zrobił, chciał coś ukryć? Pytam go o to, a jego odpowiedź mnie zdumiewa, nie przypuszczałem, że mój przyjaciel może okazać się takim idiotą.

– Bałem się jej powiedzieć, a musiałem uregulować sprawy z naszym mieszkaniem w Nowym Jorku i zobaczyć jak pracownicy sobie radzą beze mnie. – uświadomiłem sobie, że nie wiedziałem nawet czym w Stanach zajmował się mój przyjaciel.

– Nie mogłeś zrobić tego zdalnie? – zapytałem, bo nie rozumiem zupełnie jego postępowania. Chyba, że Josh ukrywa jeszcze coś o czym nie mówi. Niczego się nie dowiaduje, więc rozłączam się. Dzwonię do Wiktorii, ta odbiera dopiero po kilkunastu sygnałach. Nie bardzo chce ze mną rozmawiać, mówi, że poszła na spacer, żeby zebrać myśli, bo jest wściekła za to, że Josh tak zupełnie bez żadnego słowa wyjechał a jako jedyny powód podał, że musiał ogarnąć sprawy mieszkaniowe. Niewiele myśląc proponuje jej, że dołączę do niej. Na początku Wiki nie bardzo pragnie mojego towarzystwa, ale potem stwierdza, że chętnie się ze mną przejdzie. Mówi, że jest niedaleko Wawelu. Wiktoria pałała szczególną sympatią do tego miejsca. Ubieram się i wychodzę, gdy zamykam drzwi przechodzi mi przez myśl, że powinienem adoptować psa. Ta myśl wraca do mnie często, ale dzisiaj jest wyraźnie intensywna. Chyba powinienem wybrać się do schroniska i rozejrzeć się za jakimś czworonogiem. Podjeżdżam tramwajem pod Wawel i szukam wzrokiem Wiktorii. W końcu ją zauważam, wygląda przepięknie, choć ubrana jest zwyczajnie. Rozgląda się w poszukiwaniu mnie, gdy porusza głową jej piękne rude włosy falują. Podchodzę do niej, rozpromienia się na mój widok, ale nie robi żadnego gestu. Po wstępnym przywitaniu pytam, czy idziemy się przejść bulwarami. Zgadza się, więc ruszamy. Totalnie nie wiem jak się zachować, jestem z kobietą, którą kocham, o której myślę non stop, a nie potrafię wydusić z siebie słowa. Po jakieś chwili, jednak to Wiki zadaje pytanie.

− Myślisz, że Josh tam kogoś ma, że nie powiedział mi o swoim wylocie? – zupełnie nie wiem co powinienem jej odpowiedzieć, ale właściwa odpowiedź przychodzi nagle

− Nie. Nie zrobiłby ci tego. Wiki, odpowiedź mi szczerze: jesteś z nim szczęśliwa? – zdaje sobie sprawę, że to wyświechtany frazes, ale muszę to wiedzieć. Waha się przy swoim odpowiedzi, ale to co mówi sprawia, że coś w moim sercu robi salto.

− Myślę, że tak. Sporo się kłócimy, ale jest dla mnie wsparciem. – uśmiecha się do mnie – Wiesz, brakowało mi ciebie. Cieszę się, że rozmawiamy.

− Ja też. Mogę zadać jeszcze jedno pytanie? – jej wyraz twarzy wyraża coś w stylu „pytaj jak musisz" – Czy naprawdę nic już do mnie nie czujesz?

− Nie. – odpowiada krótko, a ja nie wiem czy to oznacza, że nic nie czuje, czy to, że jednak czuje. Zanim zdążę ją o to zapytać, ona zatrzymuje się, więc robię to samo i składa na moich ustach delikatny, ale żarliwy pocałunek. Jestem zdumiony tym co się stało. Nie przypuszczałem, że w ogóle może się wydarzyć, po chwili odrywa się i dodaje – Czuję i to jest najgorsze Johnny. Nie mogę mieć was obu. – w ustach czuję smak alkoholu. Wiki piła, na trzeźwo na pewno by mnie nie pocałowała, choć jej wyznanie było jak najbardziej szczere. Odstawiam ją do mieszkania, moja córka nie może wyjść z zachwytu, że odprowadziłem Wiki do domu. Na nic moje tłumaczenia, że nic nas nie łączy. Wracam do swojego mieszkania jeszcze bardziej skonfundowany niż wcześniej. Zupełnie nie wiem co powinienem teraz zrobić. Kocha mnie, wciąż kocha.

****

Jak myślicie czy Josh coś ukrywa? 

Czy Wiki właśnie jeszcze bardziej skomplikowała sobie życie?

Ten ukochany (kontynuacja Ten nieznajomy)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz