Co mnie podkusiło, żeby przytulić Wiktorię. Nie mogę pozwolić na rozbudzenie we mnie tego co tli się jeszcze w moim sercu z naszej miłości. Ona jest zaskoczona, ale mówi z pełnym profesjonalizmem.
− Wykonuje po prostu swoje obowiązki. – uśmiecha się do mnie
− Dziękuję Wiki, że pomimo wszystko nie rzuciłaś tego w cholerę, a po prostu robiłaś to dalej. – mówię jej, odpowiedź którą mi daje sprawia, że mam ochotę ją znów przytulić, nie zważając na konsekwencje tego czynu.
− John, sprawowałam pieczę nad twoimi firmami, byś miał do czego wracać. Byś miał sens w swoim życiu, gdy opuścisz ośrodek. – te słowa sprawiły, że przypomniałem sobie, że ja wciąż kocham tą dziewczynę.
− Dziękuję. – mówię tylko zamiast robić cokolwiek innego.
Na wieczór byłem ponownie umówiony z Klaudią. Tym razem moja była zaprosiła mnie na kolację do siebie. Nie wiem na co liczyła, ale profilaktycznie zabrałem ze sobą paczkę prezerwatyw. Klaudia otwiera mi drzwi ubrana w piękną czerwoną długą suknię. Jestem oczarowany, w swoim dziennym pokoju nakryła stół białym obrusem i zapaliła świece. Z kuchni unosił się nieziemski zapach. Najpierw podała jednak na przystawkę tatara. Obłędnego. Potem zaskoczyła mnie jeszcze bardziej, gdyż podała łososia z puree ziemniaczanym i smaczną sałatką. Byłem zdumiony tym jak niesamowicie potrafi gotować. Czyżby chciała trafić przez mój żołądek do mojego serca? Tego nie wiem, ale byłem pod wielkim wrażeniem. Klaudia opowiadała mi cały czas o swojej pracy i jak to bardzo jest ostatnio samotna Niespodziewanie, gdy kończyliśmy już jeść zadała pytanie, które odmieniło losy dzisiejszej kolacji – A dlaczego ja? Dlaczego zadzwoniłeś do mnie?
− Tylko ty przyszłaś mi do głowy, gdy zastanawiałem się z kim mógłbym wyjść. Łączyło nas kiedyś coś wielkiego, więc pomyślałem, że... − odpowiadam, ale ona mi przerywa.
− Wiec pomyślałeś, że zaprosisz mnie parę razy na kolację, a potem pójdziemy do łóżka, a później wrócisz do tej swojej małolaty, a o mnie zapomnisz. – mówi bez ogródek
− Nie przeszło mi to nawet przez głowę! – odpowiadam – Nie umówiłem się z tobą tylko po to, aby cię przelecieć. Chciałem miło spędzić czas, żeby zapomnieć o Wiktorii.
− Wynoś się! Natychmiast! – zaczyna wrzeszczeć – Nie będę robić za twoją pocieszycielkę. Byłam ciekawa, co tobą kierowało. Zaprosiłam cię tutaj, bo chciałam wiedzieć do czego dążysz. Dzisiaj cały czas mówiłeś o swojej byłej, jak świetnie zarządzała twoimi firmami. To pokazało mi, że wciąż o niej myślisz. – zupełnie jej nie rozumiem, ale nie zamierzam się z nią przekrzykiwać
− Nie to było moim celem. – odpowiadam tylko – Przepraszam. Do zobaczenia kiedyś!
Wychodzę na ulicę, jest chłodny wieczór. Samochód mam niedaleko. Zamiast wracać do mieszkania jeżdżę bez celu pustymi ulicami Krakowa. Mój nowy samochód, aż się o to prosi. To jak prowadzi się tego Mercedesa to jest poezja, stare samochody mają dusze, nowe mają już tylko wygląd. Gdy wracam do mieszkania jest 4 w nocy. Oczywiście nie mam ochoty na sen. Biorę prysznic, i sącząc szklankę whisky i patrzę przez okno na miasto budzące się do życia. Około ósmej dziwi mnie pukanie do drzwi, otwieram zdumiony i gdy widzę w drzwiach moją córkę, pierwszą myślą, jest, że Antek jej coś zrobił. Wpuszczam ją do środka, przytulam i pytam – Co się stało? Antek cię skrzywdził? Zabije go!
− Nie. Między nami wszystko okej. – odpowiada enigmatycznie – Tylko Wiki... −pauzuje chwilę, żeby zebrać myśli - ona cierpi w związku z Joshem. Pokłócili się i ja stanęłam w jej obronie, a potem postanowiłam pójść do ciebie. Zrób coś z tym.
− Co mam zrobić? Cami rozstałem się z Wiktorią, wybrała Josha. Muszą się dotrzeć. Zobaczysz dzisiaj jak wrócisz będą ćwierkać jak ptaszki razem.
Czy spodziewałem się tego, że moja rodzona córka będzie próbować przekonać mnie do powrotu do Wiktorii. Oczywiście, że nie. Musiałem to sprawdzić, chciałem wiedzieć jak faktycznie wygląda związek Wiki i Josha. Zabieram Camille i jadę do biura, a stamtąd moja córka idzie na tramwaj do ich mieszkania. Wiktoria już siedzi w swoim gabinecie, rozmawia z Joshem. On opiera się o blat stołu i słodko się do niej uśmiecha, coś opowiada, a ona się śmieje z jego żartu. Tak nie wygląda para, która się kłóci i której źle ze sobą. Nie mogę rozwalić tego związku. Pukam do drzwi, Wiki zaprasza mnie dłonią do środka.
− John, dobrze cię widzieć – rzuca radośnie Josh na mój widok
− Ciebie też. – odpowiadam z nutką goryczy – Was razem jednak się nie spodziewałem. – dodaje.
− John, ja wyjaśnię... − zaczyna Josh, ale mu przerywam
− Nie chcę waszych wyjaśnień. Widzę, że dobrze wam razem. Przyszedłem porozmawiać o pracy, a nie naszym życiu uczuciowym. – mina Wiktorii mówi, że chciałaby stąd uciec. W jej oczach widzę, że nie do końca jest szczęśliwa, ale nie powinienem nic z tym robić. – Josh, gdyby nie ty wiem, że komisy by upadły. Mam do Ciebie propozycję, którą mam nadzieję przyjmiesz.
– Jaką propozycję? Nie jesteś zły, że ja i Wiki jesteśmy razem? – pyta nieco zdziwiony
– Byłem zły w ośrodku, ale rozmowy z psychologiem sprawiły, że trochę moja złość zelżała. – odpowiadam, a potem dodaje – Josh chciałabym, aby zostać wspólnikiem z prawdziwego zdarzenia. Gdyby nie ty wszystkie moje komisy by padły, a ty nie dość, że trzymałeś nad tym pieczę to jeszcze udało ci się ściągnąć nowe samochody i od razu znaleźć na nich kupców.
– Ja myślałem, że każesz mi się wynosić, a ty proponujesz mi pracę? – dziwi się Josh
– Tak. Sam jestem trochę sobie winny tego co się wydarzyło między wami. – mówię, a Wiki się śmieje
– Johnny, mieliśmy rozmawiać o pracy, a nie naszych uczuciach. – cóż ma rację, ale jeśli nie wyprostujemy sobie naszych prywatnych spraw to cała nasza współpraca będzie ciężka.
– Tak masz rację Wiki. – odpowiadam – To jak Josh przyjmujesz propozycję?
– To oznacza, że miałabym pracować dla ciebie tutaj na miejscu, a nie jak dotychczas w Stanach wyszukiwać samochody? – dopytuje się mój przyjaciel, a ja jestem zdziwiony jego pytaniem, myślałem, że skoro jest z Wiktorią to chce tutaj zostać.
– Tak, myślałem, że to oczywiste, skoro jesteś z Wiki. – mój przyjaciel patrzy na swoją dziewczynę i odpowiada
– Tak chce być twoim wspólnikiem. – chwyta za rękę moją byłą i uśmiecha się do niej.
*****
Coś zaczyna się tutaj dziać. Już niedługo rozdział, który jeszcze bardziej zamota.
CZYTASZ
Ten ukochany (kontynuacja Ten nieznajomy)
RomancePo wypadku Johna, Wiktorię czeka więcej niż się spodziewała, musi zmierzyć się z demonami przeszłości swojego ukochanego, a także innymi trudnościami, które na nią spadły. Jaka przyszłość czeka tę dwójkę? Czy po wypadku będzie dane być im jeszcze ra...