Josh

6 1 0
                                    

Początek z Wiktorią mieliśmy namiętny, ale później każdego dnia było coraz gorzej. Kłóciliśmy się często, choć godzenie się zawsze było niezwykle przyjemne. Ta namiętność w tym związku była naprawdę silna i to chyba nas ratowało. Dziś był dzień, kiedy John miał opuścić ośrodek. Bałem się spotkania mojej ukochanej z jej byłym, ale wiedziałem, że oni muszą ze sobą porozmawiać także ze względów firmowych. Gdy tak rozmyślam o tym co czeka mnie niedługo, bo i ja będę musiał stanąć twarzą w twarz z Johnem, podchodzi do mnie Wiktoria i przytula się – O czym myślisz, kotku? – pyta mnie

− O tym, że niedługo John opuszcza ośrodek i będziemy musieli z nim pogadać. – odpowiadam, a ona staje i składa na moich ustach pocałunek.

− Boisz się, prawda? Boisz się, że do niego wrócę. – stwierdza Wiktoria, a ja muszę przyznać jej rację. Wiem co ich łączyło, widziałem, że Wiki pomimo oczywistej zdrady mojego przyjaciela nadal go kocha. Choć bolało ją to co robił z tamtymi kobietami i wpadła w moje ramiona, gdy powiedział jej o wszystkim to nadal o nim myślała. Byłem tym drugim, chociaż Wiki wciąż mówiła, że tak nie jest, że chce teraz być ze mną.

− Tak, boję się. – odpowiadam pokornie i ze wstydem.

− Kochanie, jestem z tobą, prawda? Kocham cię.

Zawożę Wiktorię na studia, namiętnie całuję w samochodzie i odjeżdżam. Wiem od Cami, że pojechała z Antkiem po swojego ojca. Chciałem jechać z nimi, ale moja siostrzenica powiedziała, że to nie najlepszy pomysł. Po chwili namysłu muszę z nią zgodzić. Mogłoby między nami dojść do rękoczynów, a tego oboje nie chcieliśmy.

Wieczorem, gdy Wiki przychodzi z uczelni zamyka się w naszej sypialni. Wychodzi z kopertą, uśmiecha się do mnie i mówi – Pojedziesz ze mną do biura? Muszę tą kopertę zostawić w biurku Johna. To ważne.

– Jedź sama Wiki. Masz prawo jazdy, masz samochód, nie będę twoim szoferem! – oburzam się, ale nie podoba mi się sposób w jaki Wiktoria mnie wykorzystuje. Moją dziewczyna patrzy na mnie z urazą i wychodzi z mieszkania. Gdy tylko zatrzaskują się za nią drzwi z pokoju wychyla się Camille.

– O co znowu na nią krzyczysz? Mam dość waszych kłótni. – stwierdza

− Dlaczego mnie wykorzystuje na każdym kroku, co? To irytujące. Ma swój samochód, a prosi abym to ja wszędzie ją woził. Zna lepiej Kraków niż ja. Nie lubię tego miasta, chcę wrócić do Stanów. – odpowiadam

− Wiki wie, że chcesz wrócić do Stanów? Powiedziałeś jej to? – pyta mnie Cami i trafia w to co ukrywałem przed swoją dziewczyną. Spuszczam głowę i odpowiadam

– Nie. Wiki nie wie. – to mi uświadamia, że powinna to wiedzieć

– Nie wiem na co czekasz, kiedy się dowie, że wyjeżdżasz w dniu twojego odlotu!? -Cami wybucha wściekłością.

− Nie, chciałem jej powiedzieć wcześniej. – odpowiadam – Tylko teraz twój ojciec wyszedł z ośrodka i Wiki...

− Mojego ojca w to nie mieszaj. – denerwuje się Camille. – Jadę do Antka, a ty pogadaj z Wiktorią, bo inaczej ode mnie dowie się, że ty planujesz powrót do Stanów. – mówi wychodząc z mieszkania.

Nie umiem tu żyć, to miasto mnie przytłacza, przyjechałem tutaj ze względu na Johna i jego wypadek, ale teraz już nie mam ochoty tutaj być, choć trzyma mnie tutaj wyłącznie Wiktoria. Nie mam kupionego biletu, nie wiem nawet kiedy lecę. Po prostu rozważam tą opcję, ale chyba zanim w ogóle podejmę kroki do powrotu powinienem porozmawiać ze swoją dziewczyną. Gdy Wiki wraca przytulam ją i mówię – Przepraszam Wix.

− Wiesz ja zapominam, że ty nie lubisz tego miasta. Josh, powiedz mi, czy ty w ogóle chcesz ze mną tutaj być? – jej pytanie mnie zaskakuje, czyżby mnie przejrzała?

− Tak, chcę być z tobą, skąd to pytanie? – odpowiadam jej

− Kochany, a chcesz być ze mną tutaj? – nie daje za wygraną

− Do czego dążysz?! – wybucham

− Do niczego. Mam obawy, że chcesz stąd wyjechać. – odpowiada ze łzami w oczach

− Wiki... nie chciałem tego mówić, ale tak chciałbym wrócić do Stanów, ale chciałem byś pojechała ze mną. – Wiktoria patrzy na mnie zdumiona.

− Co takiego? Miałabym zostawić rodziców i braciszka? – pyta zdruzgotana. Ja o tym nie pomyślałem, przecież Wiki miała tutaj swoje życie.

− Przepraszam Wiki. – całuję ja w czubek głowy.

Poranek był zdecydowanie lepszy od wieczoru, bo Wiki zorientowawszy się, że nie Camille jest u Antka zainicjowała coś niesamowitego. W takich chwilach nie mam ochoty nigdzie się stąd ruszać. Moje miejsce jest przy Wiktorii, a jeśli ona chce zostać w Polsce to i ja muszę. Po udanym zbliżeniu ona rusza na uczelnię, a ja jadę do firmy. Dzisiaj przywitanie Johna, planuję trzymać się nieco z boku. Nie jestem w stanie spojrzeć mu w oczy, bo wiem, że nadwyrężyłem jego zaufanie.


****

Niedługo dojdzie do konfrontacji Josh - Wiktoria - John. Tymczasem i Josh ma pewne rozterki, które negatywnie wpływają na jego relację z Wiktorią.

Czy to, że Josh chce wyjechać do Stanów sprawi, że Wiktoria zwróci się z powrotem w kierunku Johna, a może na arenę wejdzie kolejny gracz?

Ten ukochany (kontynuacja Ten nieznajomy)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz