John

12 1 2
                                    

Zdanie Camille spadło na mnie jak grom z jasnego nieba. Skoro są parą, musieli pójść ze sobą do łóżka. Nie rozumiem jak mogli mi to zrobić, choć z drugiej strony moje zachowanie niezwykle przybliżyło tę dwójkę i nie powinno mnie to dziwić. Chciałem w to wierzyć, że gdyby nie to Wiktoria nigdy nie poszłaby do łóżka z Joshem. Jestem wściekły, to dokładnie ta emocja mi towarzyszy. Nie wiem jednak, czy bardziej jestem zły na siebie czy na nich. Wysłałam do Wiki i Josha wiadomości. Muszę dać upust swojej złości.

Postanawiam już jednak jedną rzecz, gdy stąd wyjdę – dam im wolną przestrzeń. Zastanawiam się tylko co zrobić w kwestii mieszkania. Wiem, że Wiki nie ma za bardzo gdzie mieszkać, chyba, że przeprowadzi się do mieszkania, które wynajmuje Josh. Ta rozmowa między nami będzie niezwykle trudna, ale istotna. Na razie jednak nie skupiam się na tym dłużej. Muszę dobrze przygotować się do wyjścia stąd, aby już nigdy nawet w najczarniejszych godzinach nie wrócić do nałogu. Narkotyki dwukrotnie odebrały mi wszystko co kocham. Idę do biblioteki, którą mamy tutaj w ośrodku. Muszę dać odpocząć myślom, muszę dać ponieść się lekturze i przenieść się do innego świata. Wybieram tytuł „Łowca tatuażów". Sam mam jeden, a opis niezwykle mnie zainteresował. Oddaje się lekturze i zapominam o wszystkim co mnie dręczy. Zasypiam nad książką. Budzi mnie dźwięk nadchodzącego połączenia. Spoglądam na wyświetlacz telefonu. Dzwoni Wiktoria. Waham się czy powinienem odebrać, ale stwierdzam, że powinienem zmierzyć się z tym co chce mi powiedzieć moja ukochana, ale czy ja wciąż mogę tak o niej mówić.

− Cześć. – mówię, gdy podnoszę słuchawkę

− John... ja... − łamie się jej głos – Ja nie chciałam, abyś dowiedział się w taki sposób o mnie i Joshu.

− Stało się. Chcę wiedzieć jedno, czy kochasz go? – pytam

− Zakochałam się w nim. Przepraszam John. – tłumię łzy, które zbierają mi się w kącikach oczu.

− Kiedy? – pytam – Kiedy to się stało? Zanim mnie znaleźliście czy już po tym jak byłem tutaj.

− Johnny, nie zrozum mnie teraz źle, ale poczułam coś do Josha zanim cię znaleźliśmy, jednak wciąż wierzyłam, że mamy szansę. Bolało, gdy widziałam cię z tamtą dziewczyną, ale chciałam ci wybaczyć. – odpowiada, a ja czuję, że moje serce rozrywane jest na tysiąc kawałków. – John?

− Bądź szczęśliwa. – rzucam krótko przez zęby

− John. Czy będziemy mogli się spotkać i porozmawiać w oczy. – odpowiada nagle i szybko, jakby sama nie była pewna tego co właśnie powiedziała.

− Chyba nie mamy potrzeby Wiki, dla mnie lepiej będzie, jeśli mnie tutaj nie odwiedzisz. Josha także nie chcę widywać, możesz mu przekazać, skoro ze sobą sypiacie. – mówię pewnie, choć boli.

− John... Ty sam wepchnąłeś mnie w ramiona Josha. – nie mogę tego słuchać. Jak ona mogła powiedzieć te słowa.

− Nie Wiki. – odpowiadam i rozłączam się. Po co w ogóle odbierałem ten telefon. To nie był najlepszy pomysł. Powinienem był go zignorować. Jednak jakiś cichy głosik w mojej głowie mówi, że Wiktoria ma rację, gdyby nie moje zachowanie to ona nigdy nie poszłaby do łóżka z moim przyjacielem, ale duma nigdy nie pozwoli mi się do tego przyznać.

Moja kolejna rozmowa z psychologiem jest dla mnie emocjonalnie trudna. On także to zauważa. Patrzy na mnie i zadaje krótkie pytanie:

− John, co wydarzyło się przez weekend? – zastanawiam się co odpowiedzieć

− Wiele. Dowiedziałem się, że moja była narzeczona i mój przyjaciel są parą. Ja sam przyczyniłem się do tego, że oni są razem, ale boli mnie to. – wyjawiam w końcu

− To jest to czego się obawiałeś, prawda? – dopytuje się

− Tak. Tego bałem się najbardziej. Już wcześniej miałem obawy, że ich coś łączy, ale wtedy to był fałszywy alarm, ale teraz to już nie są obawy. Są razem. – odpowiadam i ukrywam twarz w dłoniach. Znów czuję, że w oczach zbierają mi się łzy.

− To dla ciebie próba. Wiem, że trudne sytuacje wyzwalają w tobie chęć sięgnięcia po działkę, czy dziś też tak jest? Masz ochotę sięgnąć po narkotyki? – pyta

− Tak. Chciałbym wziąć. – mówię – Z drugiej strony nie chciałbym znów znaleźć się na takim dnie.

− John, twoje rozdarcie dobrze świadczy, ale to pokazuje też, że nie jesteś jeszcze gotowy wrócić do społeczeństwa. – dodaje – Czy pamiętasz dlaczego wziąłeś po raz pierwszy? – zapytał, a ja wracam w przeszłość.

Była impreza. Ja i Roxy byliśmy młodymi rodzicami, nasza córka Camille miała zaledwie rok. Zostawiliśmy ją z rodzicami Roxy. Ktoś ze naszych znajomych przyniósł trochę heroiny, wziąłem. Tylko ja. Poczułem się błogo. To był mój pierwszy raz, drugi był w mieszkaniu z Roxy. Wtedy ona też wzięła. Ja się pilnowałem, brałem na imprezach, ale moja narzeczona zaczęła tracić kontrolę. Często traciła kontakt z rzeczywistością. Musiałem pilnować, aby niczego nie brakowało Cami, ale także, aby Roxy nie przesadzała.

******

Znowu odkrywamy nieco tajemnic z przeszłości Johna. 


Ten ukochany (kontynuacja Ten nieznajomy)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz