Gdy przyjechałem do mieszkania, która wynająłem w Krakowie, czekała na mnie Camille. Uśmiecha się do mnie smętnie i pyta:
− Zawiozłeś tatę do ośrodka? – wczorajszą noc spędziła u Antka w akademiku, nie chciałem wchodzić w ten związek, skoro John mu zaufał, ja także musiałem. – Wczoraj wyglądał naprawdę kiepsko. Był na głodzie, prawda?
− Zawiozłem go, teraz jest na detoksie. Tak, był na głodzie. Wiki podawała mu nieświadomie małe dawki morfiny, w innym przypadku nie dałaby sobie sama z nim rady. Nie wiemy na jakim etapie był w swoim uzależnieniu. Wiktoria jest potwornie rozbita, tym co zobaczyliśmy gdy pojechaliśmy po twojego ojca. – odpowiadam jej, a ona słucha mnie w osłupieniu.
− Co widzieliście? – dopytuje się, ale ja nie chcę jej tego mówić.
− Cami, pozwól, że to zostanie pomiędzy mną, Johnem i Wiktorią. – udzielam jej takiej odpowiedzi, bo nie chcę, aby źle myślała o swoim ojcu.
− Długo cię dzisiaj nie było. – stwierdza, a ja przełykam nerwowo ślinę
− Widziałem się też z Wiktorią dziś, chciała pogadać. – wyjaśniam
− Co łączy cię z Wiktorią? – pyta – Bo coś łączy, prawda?
− Przyjaźnimy się. Muszę jej pomóc w firmach Johna. Siłą rzeczy, muszę z nią spotykać. – odpowiadam wymijająco.
− A Ty co do niej czujesz? – zadaje kolejne pytanie – Nie wmówisz mi, że nic.
− Masz rację, to nie jest nic, ale proszę nie roztrząsaj tego. – nie mogę jej powiedzieć, że jestem zakochany w Wiktorii, nie chcę by wykorzystała tą wiedzę przeciwko mnie – Obiecaj, że nic nie zrobisz z tą wiedzą Camille, proszę Cię.
− Dobrze, a może powinnam odwiedzić Wiki? – pyta, a ja w sumie nie jestem pewien, czy to dobry pomysł, bo miała się widzieć z Kingą, niech spędzą sobie czas razem, pogadają i poplotkują. Na pewno dobrze jej to zrobi.
− Wiki spędza dzisiaj czas ze swoją przyjaciółką. – oznajmiam, a potem ja zadaje jej pytanie – Jak ci się układa z Antkiem?
− Wspaniale. Kocham go i choć sytuacja jest trudna, cieszę, że jestem tutaj i mogę z nim spędzić nieco więcej czasu. – odpowiada.
Nieco później Camille łączy się ze swoimi znajomymi ze Stanów, a ja zamierzam trochę usiąść do papierów z komisu Johna. To jedno zadanie Wiktoria oddelegowała mi, bo stwierdziła, że ona się nie zna na tych wszystkich parametrach. Rano narzeczona mojego przyjaciela dzwoni do mnie, gdy odbieram od razu mówi – John poprosił mnie, bym do niego przyjechała w sobotę. Zawiózłbyś mnie?
− Pewnie, o której? – wiem, że rozmowa tej dwójce bardzo się przyda.
− Przed południem. I Josh czy możemy się zobaczyć dziś? – jej pytanie wybija mnie z rytmu
− Nie Wiki, nie chce kusić losu spotykając się z tobą. – odpowiadam jej, bo wiem co do niej czuje i dlatego wolę się z nią niepotrzebnie nie widzieć.
− Dobrze, ale jakbyś zmienił zdanie, przyjedź do mnie. – mówi Wiktoria, a ja zupełnie nie wiem o co chodzi tej dziewczynie
− Jasne. – rzucam tylko – Muszę kończyć, na razie! – nie czekając na jej odpowiedź rozłączam się.
Nie mogę zrobić takiego świństwa Johnowi. Nie mogę pozwolić sobie na rozwój tego uczucia. Wiem, że powinienem ograniczyć kontakty z Wiktorią do minimum. Gdy nadchodzi sobota i zawożę Wiki do ośrodka, w którym przebywa John, ona wchodzi sama. Obiecuję poczekać w samochodzie i tak faktycznie jest. Po około godzinie zauważam ją, płacze. Co się wydarzyło za tymi zamkniętymi drzwiami? Co powiedział jej mój przyjaciel? Gdy dochodzi do samochodu pytam – Co się stało?
− John, on postanowił ze mną zerwać na ten czas, kiedy jest w ośrodku. – odpowiada zapłakana – Poza tym ta dziewczyna, z którą wtedy go zastaliśmy nie była jedyną. On mnie przez ten cały czas zdradzał, niby mówi, że mnie kocha, ale... − przerywam jej pocałunkiem, nie wiem dlaczego to robię, ale działałam instynktownie.
CZYTASZ
Ten ukochany (kontynuacja Ten nieznajomy)
RomancePo wypadku Johna, Wiktorię czeka więcej niż się spodziewała, musi zmierzyć się z demonami przeszłości swojego ukochanego, a także innymi trudnościami, które na nią spadły. Jaka przyszłość czeka tę dwójkę? Czy po wypadku będzie dane być im jeszcze ra...