Dziewczyny poprosiły o mnie, abym pomógł im przygotować niespodziankę dla Wiki z okazji jej wieczoru panieńskiego. Wiedziały, że Wiktoria sama z siebie nie zgodzi się na żadną imprezę czy wyjazd, dlatego uknuły pułapkę. Do mojej narzeczonej miała zadzwonić Daria z propozycją wycieczki górskiej, a one w tym czasie przygotowały domek, gdzie chciały zorganizować ostatnią panieńską imprezę, a ja miałem się zgodzić. Podobał mi się ich pomysł, więc na niego przystałem. Gdy Daria zadzwoniła udałem zaskoczonego. W tym czasie planowałem pojechać z Joshem i Antkiem do Warszawy, aby zabawić się po raz ostatni jako kawaler. Nie było żadnego konkretnego planu działania, finalnie, gdy dojechaliśmy do stolicy Polski, poszliśmy do jakiegoś baru na drinka, wypiliśmy trzy, potem taksówką udaliśmy się do jakiegoś klubu i choć nie przepadałem za dyskotekami w ten ostatni kawalerski wieczór przed ślubem naprawdę świetnie się bawiłem. Warszawa była tak inna od Krakowa, bardziej tłoczna, zróżnicowana. Wróciliśmy na potwornym kacu, bo spędziliśmy w Warszawie dokładnie tyle samo dni, ile Wiki miała swój panieński, z tą różnicą, że my wróciliśmy w niedzielny poranek, a Wiki późnym popołudniem. Zastała mnie popijącego wodę z cytryną i leczącego skutki kaca. Od bardzo dawna nie czułem się tak źle po alkoholu. Niespodziewanie poruszamy temat ciąży mojej córki. Antek przyznał mi się, że jest naprawdę przerażony tym, że już za miesiąc zostanie ojcem. Chodzili razem z Camille na szkołę rodzenia, oboje dużo czytali, z moją pomocą kupili swoje pierwsze mieszkanie, blisko mojego aktualnego zamieszkania, trzypokojowe. Zamieszkali w nim kilka tygodni temu. Całkiem dobrze radzili sobie we dwoje. Ja z Wiktorią miałem po naszym ślubie przenieść się do domu, który kupiłem, a w moim obecnym miał osiąść Josh z Kingą. Dużo zmian, ale sami tego chcieliśmy. Ja także nie potrafiłem oswoić się z myślą, że niedługo zostanę dziadkiem. Wolałbym o stokroć zostać ojcem, słowa Wiktorii wlewają we mnie nadzieję, ale niestety studzi ją. Na to będę musiał jeszcze trochę poczekać.
Nie mówiąc o niczym Wiktorii wybrałem się na badania swojego nasienia. Wyniki nie były złe, ale nie były też zadowalające. Musiałem trochę o siebie zadbać, zacząć pilnować diety i była szansa, że moja, nasza szansa wzrośnie. Nie chciałem jej mówić, że może się zdarzyć, iż nigdy nie będziemy mieć wspólnego dziecka. Nie mogłem zabić w niej tej nadziei.
− John, muszę ci o czymś powiedzieć. – zadzwoniła do mnie spanikowana Roxy.
− To mów. – odpowiadam jej jak zwykle, ale ona tym razem wzdycha i mówi
− Musimy się spotkać, to nie rozmowa na telefon. – zaczynam się martwić i umawiam się z nią na za godzinę. Gdy się spotykamy w parku, moja dziewczyna ma łzy w oczach. Przytulam i całuję ją na przywitanie. Cicho łka w moje ramię, w końcu jednak pytam
− Roxy kochanie co się stało? Powiedz proszę.
− John, John... ja ja... jestem w ciąży. – zatyka mnie, nie spodziewałem się takich słów. Mam dopiero 20 lat i całe życie przed sobą. Owszem kocham Roxy, ale nie chciałem tak prędko zostać ojcem. Ja się do tego nie nadaję.
− Damy radę. – mówię jednak, aby podnieść moją dziewczynę na duchu – Kocham cię i zawsze będę.
Nie wiem dlaczego przypomniało mi się to jak Roxy wyznała mi, że będziemy rodzicami. Nie byłem na to gotowy, nie podołałem. Zawaliłem na całej linii, choć ostatecznie Camille wybaczyła mi moje błędy. Nie chcę, aby sytuacja się powtórzyła, lekarz, który analizował moje wyniki powiedział, że dużo działa tutaj także moja psychika, która może mnie blokować. Coś w tym jest, boję się być ojcem.
Nadszedł dzień, kiedy musiałem po raz kolejny odebrać moją siostrę z lotniska, która tym razem przyjechała ze swoim mężem. Nigdy go nie poznałem. Kate wyszła za mąż, już wtedy kiedy ja mieszkałem w Polsce, zaproszenie, które miało być pojednaniem nigdy do mnie dotarło, co sprawiło, że moja siostra naprawdę pomyślała, że żyję gdzieś w jakieś melinie albo nawet już przedawkowałem. Liam jest wysokim blondynem, a na co dzień pracuje jako bankier. W pierwszej chwili nie znalazłem z nim wspólnego języka, ale wierzyłem, że może później uda nam się przełamać lody. Do ślubu został mniej niż tydzień, braliśmy go w Pszczynie i ustaliliśmy, że Wiki będzie przygotowywać się w domu swoich rodziców, a ja w pokoju hotelowym, choć rodzice Antka proponowali mi swój dom. Ja jednak nie chciałem, gdyż czułbym się niekomfortowo. Nie mogłem uwierzyć, że pomimo tylu trudności ja i Wiki powiemy sobie „tak" na zawsze.
Wiktoria wymyśliła sobie, że nasze wesele ma być typowo polskie, więc na stole musi stać wódka, którą nazwała Wilsonówką, a Antek zaprojektował naklejkę, którą na 2 dni przed ślubem przyklejaliśmy na butelki, odkleiwszy wcześniej oryginalną etykietę. Robiliśmy to w trójkę, z ojcem Wiki. Gdy moja przyszła żona wyszła na chwilę pomóc swojej mamie z Teodorem, jej tata powiedział do mnie
− Nie skrzywdź jej, proszę. Wylała już zbyt wiele łez z twojego powodu. – spojrzałem na niego i odpowiedziałem
− Będę o nią dbał, obiecuję. Wiktoria jest dla mnie wszystkim. Nie sądziłem, że dostanę od niej drugą szansę, a tym czasem w prawie rocznicę naszego zejścia się, ona zostanie moją żoną. – jej tata się uśmiecha
− Kochasz ją, prawda?
− Bardzo ją kocham.
− Cieszę się, że będę miał takiego zięcia. – te słowa całkowicie mnie zaskakują.
CZYTASZ
Ten ukochany (kontynuacja Ten nieznajomy)
عاطفيةPo wypadku Johna, Wiktorię czeka więcej niż się spodziewała, musi zmierzyć się z demonami przeszłości swojego ukochanego, a także innymi trudnościami, które na nią spadły. Jaka przyszłość czeka tę dwójkę? Czy po wypadku będzie dane być im jeszcze ra...