Od telefonu Josha rozmyślałem o tym co mi powiedział. Wiedziałem, że moja ucieczka w stronę narkotyków może sprawić, iż Wiki od mnie odejdzie, wiem, że sam popchnąłem ją w objęcia innego tym, że postanowiłem z nią zerwać. Nie przypuszczałem jednak, że tym facetem może być Josh. Tylko się całowali, ale ja znałem mojego przyjaciela, wiedziałem, że on nie spocznie póki nie doprowadzi sprawy do końca. Miałem jednak wrażenie, że Wiki mu nie ulegnie. Chciałem w to wierzyć. Nie odzywa się do mnie, milczy.
Na kolejnej sesji z psychologiem opowiadam mu o swoich rozterkach.
– Widzi pan, moja narzeczona i mój przyjaciel mocno się do siebie zbliżyli. Chciałem, aby była wolna, żebym mógł skupić nie trzeźwości dla siebie, ale to chyba nie tak działa. – mówię
– Wciąż mówisz o tej dziewczynie „moja narzeczona", jest ci niezwykle bliska prawda? – pyta mój terapeuta
– Tak, Wiktorię poznałem rok temu, ale wniosła w moje życie wiele dobrego. Zrobiłbym dla niej wszystko, naprawdę wszystko. Mam jednak świadomość, że bardzo ją skrzywdziłem i swoim zachowaniem mogłem wszystko zniszczyć co było między nami. Niby przyjechała, aby zabrać mnie z meliny, ale widzę, że wiele ją to kosztowało. Kocham ją, bardzo. – odpowiadam z pełną szczerością.
– Myślisz, że Wiktoria mogłaby wybrać twojego przyjaciela zamiast ciebie? – psycholog zadaje kolejne pytanie .
– Nie wiem i to chyba najbardziej przeraża. – mówię
Po sesji terapeutycznej wychodzę do ogrodu w ośrodku, zastanawiam się co robi Wiktoria, jak sobie radzi i czy spotyka się z Joshem. Późnym wieczorem dostaje od mojej ukochanej wiadomość, której się nie spodziewałem: „Johnny, wiem, że już wiesz co łączy mnie z Joshem. Tylko ja nie wiem czy nas faktycznie cokolwiek łączy. Całowaliśmy się, prawie poszliśmy do łóżka, ale Johnny ja wciąż Cię kocham i myślę o tobie. Dzisiaj miałam spotkanie z panem Piotrowskim, sprzedał w końcu swoje W140, pomyślałam, że zachowam go dla Ciebie. Tylko wiem, że ostateczna decyzja należy do ciebie." Uśmiechnąłem się na widok tej wiadomości. Jest szczera, jak zawsze. Obiecała kiedyś, że jeśli cokolwiek zmieni się w jej stosunkach z Joshem powie mi to od razu i tak zrobiła, choć to mój przyjaciel oznajmił mi to wcześniej. Nie wiem zupełnie co o tym wszystkim myśleć, to trudne, ale z drugiej strony sam dałem jej wolność. Postanawiam jej odpisać, bo zasługuje na to, aby dostać odpowiedź: „Zatrzymaj dla mnie to W140, jeśli to te, które od 10 lat próbowałem kupić od Piotrowskiego to marzyłem o nim. Wiki, dziękuję, że jesteś ze mną szczera. Chcę wiedzieć co ty czujesz do Josha, bo o jego uczuciach względem ciebie wiem od dawna. Mam jednak nauczkę za to, że Cię porzuciłem.". Nie czekam na odpowiedź Wiktorii, kładę się do łóżka. Rano, gdy się budzę zauważam, że czeka na mnie wiadomość od niej: „Zakochałam się, zauroczyłam – nie wiem. Wiem jak to Cię rani, przepraszam."
Jak mogłem jej to zrobić, jak mogłem tak potwornie ją zranić. Zdradzałem ją, zostawiłem.
Przez pewien czas spotykałem się z tą dziewczyną z toalety, głównie na seks. Jednak ja płynąłem już na dno i pewnego dnia, ona odkryła, że daję sobie w żyłę. Zrobiła mi awanturę i zostawiła. Wszedłem w towarzystwo innych narkomanów, wiele dziewczyn stamtąd było gotowych na wszystko byleby otrzymać działkę, a ja to wykorzystałem. Wykorzystywałem te biedne otumanione przez narkotyki kobiety do swoich potrzeb, byłem potworem.
Kolejny raz psycholog słuchał mnie w skupieniu, analizując każde moje słowo. Jego pytanie trafia w mój najczulszy punkt – Czułeś się jak władca, prawda? Nie czułeś wtedy tego co teraz, że wykorzystujesz te kobiety prawda?
– Myślałem, że im pomagam. Tak sobie to tłumaczyłem. – odpowiadam – A tak naprawdę sprowadzałem je jeszcze bardziej na dno.
****
Rozdziały oczami Johna wychodzą aktualnie jakieś krótsze niż pozostałe. Co myślicie o tym co tutaj się dowiadujemy Johnie?
CZYTASZ
Ten ukochany (kontynuacja Ten nieznajomy)
RomansaPo wypadku Johna, Wiktorię czeka więcej niż się spodziewała, musi zmierzyć się z demonami przeszłości swojego ukochanego, a także innymi trudnościami, które na nią spadły. Jaka przyszłość czeka tę dwójkę? Czy po wypadku będzie dane być im jeszcze ra...