Wiktoria

13 2 5
                                    

Wpadam spóźniona na ćwiczenia z makroekonomii, pan doktor jest na mnie wściekły, bo to kolejny raz w ciągu ostatniego miesiąca.

− Proszę pani, czy pani już zapomniała o której zaczynamy! – mówi do mnie podniesionym głosem.

− Przepraszam, miałam spotkanie z klientem. – odpowiadam

− Spotkanie z klientem, teraz powinna pani studiować a nie zajmować się klientami! – jest wyraźnie oburzony – Proszę na następne zajęcia przygotować dla nas wszystkich prezentację o inflacji, dlaczego jest tak wysoka i jakie niesie to ryzyko dla firm i gospodarki. Proszę usiąść. – siadam obok Darii, która patrzy na mnie współczująco. Gdy prowadzący dalej opowiada o wzroście gospodarczym, moja koleżanka pisze mi karteczkę: „Potrzebujesz pomocy przy tej prezentacji? Może faktycznie powinnaś wystąpić o ITS, wyglądasz coraz gorzej.", uśmiecham się do niej i odpisuje: „Czekam na decyzję, nie daję już rady. Będę wdzięczna za twoją pomoc.". Po skończonych ćwiczeniach Daria zaprasza mnie do studenckiego bufetu na ciastko i herbatę, gdy siadamy przy stoliku pyta – Jadłaś coś dzisiaj?

− Tak, spokojnie. Naprawdę rano miałam spotkanie z klientem. – odpowiadam tłumacząc się jej nawet w sumie nie wiem dlaczego.

− Wiem, a kiedy John wraca, strasznie długo jest w tym sanatorium? – tylko Kinga wiedziała co tak naprawdę dzieje się z Johnem wszystkim w około mówiłam, że pojechał do sanatorium wypocząć po wypadku.

− Powinien za miesiąc, wiesz miał spore obrażenia. – kłamię, przychodzi mi to z łatwością, choć w głowie majaczy mi obraz mojego ukochanego, który mówi mi, że nie da rady i który mówi, że musi wziąć działkę.

− Długo, pewnie część musiał sobie zapłacić? – dopytuje się, a ja uświadamiam sobie jakie koszty będą towarzyszyć leczeniu Johna.

− Tak, dokładnie tak. – odpowiadam jej zdawkowo – Wiesz, co ja muszę wrócić do domu. Źle się czuje. – faktycznie tak jest.

− Powinnaś się położyć, źle wyglądasz. Jak dam radę wpiszę cię na listę na wykładzie u Nowakowskiej. – stwierdza Daria.− Dziękuję. – uśmiecham się do niej – Dziękuję, że tak mi pomagasz. Dużo to dla mnie znaczy, na razie. – wychodzę z bufetu. Jadę do mieszkania tramwajem, zastanawiam się nad tym jak to wszystko ugryźć. W domu sprawdzam swoją decyzję dotyczącą Indywidualnego Toku Studiów – jest pozytywna. Teraz muszę dogadać się ze swoimi wykładowcami co do sposobów zaliczenia poszczególnych przedmiotów, zastanawiam się nad przeniesieniem się na studia zaoczne, ale muszę ten temat dobrze przemyśleć. Kładę się spać, po siedemnastej budzi mnie Kinga potrząsając mną.

− Wiki, Wiki... obudź się! – otwieram oczy, uśmiecham się zaspana do mojej przyjaciółki.

− Długo spałam? – pytam jej, a ona potrząsa bezradnie głową

− Nie wiem, przed chwilą przyszłam i zobaczyłam, że śpisz na kanapie. Dobrze się czujesz? – dopytuje się z troską – Chyba dobrze, że z tobą zamieszkałam,

− Teraz już tak. – odpowiadam jej – Sen dobrze mi zrobił.

Następnego dnia mam na studiach dzień wolny, który poświęcam na regenerację. Odpoczywam w mieszkaniu czytając książkę, gdy tak siedzę dostaje od taty wiadomość, że mama właśnie została wzięta na trakt porodowy i będzie miała wykonywane cesarskie cięcie. Już niedługo zostanę starszą siostrę. Dzwonię do ojca, aby go trochę wesprzeć.

– Miło, że dzwonisz. Odchodzę od zmysłów, boję się o mamę i Teodora. – mówi tata zaraz po odebraniu telefonu.

– Będzie dobrze tato. Musi być. – odpowiadam sama nie do końca będąc pewną tych słów. Zbyt wiele zła wydarzyło się ostatnio w moim życiu.

Ten ukochany (kontynuacja Ten nieznajomy)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz