Wiktoria

6 1 0
                                    

Nadszedł ten dzień, kiedy John opuszczał ośrodek. Chciałam pojechać po Johna z Camille i Antkiem, ale mi zabronili. Choć nie byliśmy już w związku, chciałam z nim przegadać wszystko co dotyczyło pracy. O mieszkaniu już napisał mi wiadomość dwa tygodnie temu. Poza tym praktycznie w ogóle się ze mną nie kontaktował, poza jedną wiadomością, że zawsze jestem u niego mile widziana jako przyjaciółka. Tylko ja nie chciałam być przyjaciółką, mogłam być albo jego... żoną albo nikim. Teraz musiałam z nim współpracować, ale przyjdzie dzień, gdy oddam mu podarowaną mi firmę. Nie chcąc się z nim konfrontować napisałam do niego liścik informujący o wszystkim co istotne. Schowałam także w szufladzie zamykanej na zamek, do której klucz miał tylko John i ja, dokumenty z Mercedesa W140, który chciał sobie zatrzymać i pierścionek zaręczynowy. Skoro nie byliśmy już razem, postanowiłam mu go oddać. Popłakałam się, gdy wkładałam go do tej szuflady. To było jak oficjalne zamknięcie tego etapu. Szybko się ogarnęłam, spojrzałam czy wszystko jest tak jak powinno i opuściłam gabinet. Wróciłam do mieszkania Josha, przed moim wyjściem się pokłóciliśmy, po moim powrocie też nie było sielankowo. Mój chłopak bez ogródek oznajmił mi, że chciał, abym poleciała z nim do Stanów. Nie potrafiłabym zostawić tutaj rodziców i Teodorka. Mój braciszek był dla mnie wszystkim, już zastanawiałam się kiedy znów do niego pojadę, ale póki co nie było to możliwe. Rano obudził mnie pocałunek, niezwykle czuły.

− Na którą masz to kolokwium? – zapytał rozespanym głosem Josh

− Na 11, a co? – odpowiedziałam pytaniem szelmowsko się do niego uśmiechając.

− Chciałem się pogodzić. – odpowiada, a ja przygryzam lekko wargę, co nie uchodzi wzrokowi mojego chłopaka – Wiesz, jak działa na mnie to jak przygryzasz wargę.

− Wiem. – uwielbiam się z nim droczyć – To chcesz się pogodzić?

− Oczywiście. – odpowiada. Po takim poranku zdecydowanie miałam lepszy humor. Kolokwium napisałam najlepiej jak umiałam, choć byłam umówiona z doktorem, że w razie niepowodzenia będę mogła napisać z drugą grupą. Dawno nie było mnie fizycznie na uczelni, dlatego wiele osób śmiało się, że pani bizneswomen zaszczyciła swoją obecnością uniwersytet. Tylko Daria rozumiała jak wiele przykrych i trudnych wydarzeń stało za moją decyzją o indywidualnym toku studiów. Rok temu nie przypuszczałam, że ta dziewczyna stanie mi się tak bliska. Gdy zostałyśmy moja koleżanka zapytała – Co z Johnem? Wrócił? – pewnego dnia dowiedziała się całej prawdy o tym co zaszło pomiędzy mną, a moim byłym narzeczonym, ale Daria pokazała mi, że naprawdę mogę jej zaufać.

− Tak. Dzisiaj jest duże powitanie w firmie mojego eksa. – odpowiadam

− Chciałabyś tam być prawda? – pyta

− I tak i nie. – mówię – I tak muszę z nim porozmawiać o wielu zmianach w firmie, ale dzisiaj i tak by się nam nie udało. Poza tym... - Daria mi przerywa

− Tak wiem. Nie kończ. Błagam. – uśmiecham się do niej – Nasz eks nadal w związku z tą małolatą? – to pytanie moja koleżanka zadaje mi zawsze, gdy się widzimy.

− Tak. Antek poza Cami świata nie widzi. – odpowiadam – A teraz jak Cami to zamieszkała to wiesz jest cały w skowronkach.

− Dobrze, że z nim zerwałam. – stwierdza, a ja dodaje

− Bardzo dobrze, kochana! – śmiejemy się z tego dłuższą chwilę. Później idziemy na kolejne zajęcia. Wracam do mieszkania po piętnastej, Camille nie ma. Josh siedzi przy komputerze, podchodzę do niego i całuję w policzek. Uśmiecha się do mnie, odstawia laptop i przyciąga do siebie. Składa na ustach porządny i czuły pocałunek.

− Jak ci poszło? – pyta

− Bardzo dobrze. – odpowiadam

− Uczcimy to? – zadziornie się uśmiecha

− Nie dziś. – odpowiadam i wchodzę do kuchni, aby zjeść obiad, który czeka na mnie w pudełku od firmy cateringowej.

Następnego dnia budzi mnie wiadomość od Johna: „Cześć Wiki, pora omówić biznesowe sprawy. Przyjdź proszę do biura dzisiaj o 10. Nie spóźnij się i pamiętaj to spotkanie biznesowe." , strasznie mi smutno, gdy czytam tego smsa. Nie pozostaje mi nic innego jak odpisać mu „Dobrze panie prezesie. Będę punktualnie.". Będę nawet wcześniej. Idę pod prysznic, po wyjściu z łazienki ubieram się w czarną sukienkę i szpilki, a Josh gwizdał z zachwytu. Mówię do niego z dezaprobatą – Wiesz, że tego nie lubię.

− Przepraszam. – odpowiada pokornie, a ja wychodzę dając mu na pożegnanie buziaka. Jestem w firmie przed czasem, ale chciałam też pewne sprawy przegadać z sekretarką Johna, która miała pewien sekret, o którym jej bezpośredni przełożony jeszcze nie wiedział. Na drżących nogach pukam do gabinetu mojego eks. Gdy otwiera mi drzwi, dokładnie prześwietla mnie wzrokiem.

− Wejdź Wiki. – mówi głosem pozbawionym emocji. – Mamy wiele do obgadania.

− Cześć John, dobrze wyglądasz. – odpowiadam mu. Siadamy naprzeciw siebie przy jego biurku. John pyta o rożne inwestycje, o nowych pracowników, bo szczególnie w mojej firmie doszło kilku nowych kierowców. Z pomocą Josha kupiłam też kolejny samochód dzięki czemu mogliśmy trochę rozszerzyć zasięgi firmy. Nie ma między nami żadnej chemii, rozmawiamy jak dwójka wspólników, a nie para byłych kochanków. Cieszę się, że udało nam się zachować profesjonalizm i oddzieliliśmy uczucia od biznesu. Na koniec zostawiam dla Johna prawdziwą bombę, jego osobista sekretarka jest w ciąży. Jest zdruzgotany, ale pyta – Wiki, wiem, że to ogarnęłaś i będzie zastępstwo?

− Ogarnęłam. Kasia przez dwa miesiące szkoliła dwie pracownice. Musisz sam wybrać, która ci lepiej odpowiada. Nie martw się dla tej odrzuconej też mamy posadę. – odpowiadam pewnie

− Wiki, ty jesteś niesamowita. – mówi i niespodziewanie przytula, po czym odrywa się i mówi – Przepraszam. Nie powinienem. – nie zdążyłam nawet odwzajemnić tego przytulenia. Uśpiło we mnie wszystko, ale chyba lepiej, ze John to przerwał.

****

Teraz wątpliwości Wiki będą jeszcze większe. 

Czy wspólna praca połączy z powrotem tą dwójkę?

Ten ukochany (kontynuacja Ten nieznajomy)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz