- Nie obchodzi mnie jak masz na imię! Zostaw mojego przyjaciela w spokoju, bo zgolę Ci te cholerne loczki! - krzyczę wściekły.
Mocnym szarpnięciem zostaję wyciągnięty z mieszkania, a następnie z klatki.
- Puść mnie, człowieku! - wbijam paznokcie drugiej ręki w jego skórę.
- Przestań. - syczy, patrząc na mnie gniewnie.
- To mnie puść. Krew mi nie dopływa... - szarpię się. - Możesz mi powiedzieć jak masz na imię?
- Jestem Liam, kochanie. - puszcza mój nadgarstek i wpycha do samochodu, który wcześniej otworzył.
- Nie mów tak na mnie. - wzdycham.
- Jak?
Nie odpowiadam mu, tylko wyglądam za okno.
*
Po jakiś 15 minutach jesteśmy pod drogą restauracją.
- Nie ma mowy, żebym tam wszedł. - opieram się o samochód z rękami na klatce piersiowej.
- A to dlaczego?
- Nie lubię takich miejsc. Za sztywno. - wzruszam ramionami.
- Cóż, nie obchodzi mnie to. - uśmiecha się sztucznie i zaciąga mnie do środka.
*
Jest kolejny! (brawa dla mnie! Woohoo)
Podobało się?
Zostaw gwiazdkę i komentarz! ♥Love you all x