- Nie wiem dlaczego oni wszyscy mają do mnie jakiekolwiek pretensje... Maggie zwala wszystko na mnie i przez to, nawet jeśli coś, co jej się stanie, ni jest moją winą i tak leci na mnie! To jest takie męczące. - westchnął i oparł się o zagłówek łóżka Jasona.
- Po prostu... Spróbuj się tym nie przejmować. Wiem, że to nie jest takie proste, ale chociaż spróbuj. - uśmiechnął się i pocałował go w nos.
- Łatwo ci mówić. - wystawił do niego język i krótko pocałował.
- Jason, ktoś do Nate'a! - usłyszeli krzyk mamy nastolatka.
- Tylko nie starzy. - mruknął i chwilę później krzyknął cicho, przez uderzenie w pośladek. - No wiesz ty co?
- Zasłużyłeś. - prychnął i ściągnął go z łóżka, następnie wypychając za drzwi, by kopnąć go w tyłek podczas schodzenia ze schodów.
- Jason, cholera! - zaśmiał się i zsunął się z ostatniego stopnia. - Ała, moja dupa. - wybuchnął głośniejszym śmiechem.
- Coś ty brał? - parsknął i podniósł swojego chłopaka.
- Ciebie. - uśmiechnął się złośliwie i na jego policzki wstąpił rumienieć, kiedy ktoś chrząknął. Zapomniał, że nie byli sami. - Oh, tak... Ym... Czego chcecie?
Jason przewrócił oczami i kopnął go w kostkę. Nate syknął i spojrzał na niego.
- Wracasz do domu. - oznajmił Liam.
- Yy, nie? Wiesz, tak jakby nie chcę wracać do miejsca, w którym jestem o wszystko oskarżany. - jego twarz była bez wyrazu, kiedy patrzył ojcu prosto w oczy.
- Właściwie to nie masz nic do gadania. Jesteś niepełnoletni, nie zapominaj.
- Nie obchodzi mnie to.
- Nie karz mi używać siły. - ostrzegł.
- Dawaj, uderz mnie i pokaż, jakim jesteś panem domu. - warknął.
- Po prostu z nami wróć. - powiedział spokojnie Zayn.
- Powiedziałem, że nie! Odpieprzcie się ode mnie! - krzyknął, a Liam tracąc cierpliwość po prostu złapał go mocno za nadgarstek i pociągnął do samochodu.
∆
Ayy dawno nie było :<