Louis przez jeszcze pół godziny uspokajał Zayna, aby już się nie trząsł ze strachu.
- Czyli mówisz, że jak cię porwali, to nie miałeś żadnych ataków paniki? - zapytał zdziwiony Louis.
- Tak, dokładnie tak. Sam się temu dziwię, bo wtedy miałem czego się bać, ponieważ nikogo ze mną nie było. A teraz jesteście wy, moi przyjaciele i Liam, mój kochany chłopak - uśmiechnął się lekko. - i naprawdę nie wiem czemu to się stało. - wzruszył ramionami.
- To bardzo dziwne. - zmarszczył brwi. - Nie mam pojęcia co to ma znaczyć... Może wtedy, gdy nie miałeś nikogo bliskiego, próbowałeś grać odważnego, a teraz, kiedy jesteś wsród nas, to wszystko co w tobie siedziało, tak po prostu puściło i może dlatego tak się zachowałeś... - wymamrotał zamyślony Louis. - Nieważne.
- Nie myśl nad tym tyle, Loueh. Lepiej zawołaj mi Liama, pewnie się martwi. - Malik uśmiechnął się do przyjaciela i zepchnął go z kanapy, przez co spadł na tyłek.
- Ała, głupku! - zaśmiał się i wstał rozmasowując swój obolały tyłek.
- I tak pewnie boli mniej niż po seksie ze Stylesem. - wystawił do niego język.
- Idiota! - krzyknął, zaśmiał się głośno i wyszedł z salonu.Zayn uśmiechnął się i chwycił w palce koc, bawiąc się nim. Chwilkę później poczuł, jak kanapa obok się zapada, więc odwrócił głowę w tamtą stronę, zauważając Liama. Uśmiechnął się do niego delikatnie i przysunął się bliżej.
- Przepraszam, że na ciebie krzyczałem, nie powinienem. I za to, że cię przestraszyłem też przepraszam. - położył głowę na ramieniu Liama.
- Nic się nie stało, kochanie. Zdenerwowałeś się i ja to rozumiem. - pocałował go w czoło i objął ramieniem. - A ten atak?Malik wyjaśnił Liamowi wszystko to, o czym rozmawiali z Louisem. Payne go zrozumiał i skończyli na kanapie, przytulając się i skradając sobie całusy.
*
Zaniedbałam Ziama przez Larry'ego za co przepraszam! ❤
Komentujcie, kochani ^^
Love you all xx
