Rozdział VII - Świadek (James)

3.8K 295 0
                                    

- Zmierza dokładnie tam gdzie chciałem - pomyślałem i nie marnując ani chwili, zszedłem z dachu. Stanąłem w ciemnej uliczce, do której szedł mój cel. Stałem i czekałem, aż obiekt do niej wejdzie. Gdy tylko znajdował się w dogodnym dla mnie miejscu, stanąłem w wyjściu. Nie miał jak uciec. Rozmawiał przez telefon, po czym się rozłączył i w napięciu odwrócił w moją stronę. Zobaczył mnie, a jego oczy rozszerzyły się w przerażeniu. Poczułem się jak potwór, którym w zasadzie byłem. Czy muszę taki być? Czy nie mogę żyć, jak normalny człowiek? Widać nie było mi to pisane. Nie mogę sobie przypomnieć ostatnich wydarzeń. Pamiętam tylko straszny ból i agentów Hydry, stojących wokół mnie. Kim jestem? Z za pasa wyciągnąłem nóż i krok za krokiem zbliżałem się w jego kierunku. Czuję taki gniew, który przeszywa mnie dogłębnie. Tylko dlaczego? Co ten facet mi zrobił, że odczuwam taką wściekłość. Żądze mordu. Próbował uciec, lecz byłem szybszy. Złapałem go za szyję metalową ręką i przyparłem do ściany. 

Krzyczał, abym go puścił ale nic z tego. Nie wiem kim był. W zasadzie mogłem go puścić. Po prostu dać mu uciec. Ale jakiś wewnętrzny głos mówił mi: Skończ co zacząłeś! Zabij go! Nie wiele myśląc, spojrzałem na niego. Próbował się wyrwać, ale na próżno. Jego pełne przerażenia oczy, spojrzały na mnie z błagalnym wyrazem. A ja bez skrupułów, wbiłem mu nóż prosto w serce. Syknął, po czym osunął się bezwładnie po ścianie. Jego ubranie, splamiło się krwią. Nie czułem żalu. Nie czułem nic. Jedynie silną potrzebę powrotu do bazy, jakby moim ciałem kierowały pierwotne instynkty zmuszające do przetrwania. Ze wszelką cenę. Usłyszałem hałas i obróciłem się w stronę, z której się wydobywał. Za kontenera na śmieci, wyglądała czyjaś twarz. Była to twarz dziewczyny. Patrzyłem wprost na nią, a ona na mnie, po czym z słuchawki przymocowanej do mojego ucha, wydobył się głos: 

- Cel zlikwidowany? - odrzekł facet, ponurym głosem.

- Misja zakończyła się powodzeniem. - odparłem i znów spojrzałem w stronę kontenera, ale dziewczyna, która widziała całe to zdarzenie znikła. Muszę ją odszukać, widziała zbyt wiele. Była to pierwsza myśl, która przyszła mi do głowy. Jak już w wspominałem. Pierwotne instynkty. Jeśli chcę przetrwać, muszę pozostać w cieniu. A w nim nie ma miejsca na błędy.

But... I knew Him - Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz